tag:blogger.com,1999:blog-72971579132892693972023-06-20T06:07:02.320-07:00SasuItaAnonymoushttp://www.blogger.com/profile/02552529539335425164noreply@blogger.comBlogger12125tag:blogger.com,1999:blog-7297157913289269397.post-14969581437813700692013-04-06T05:22:00.001-07:002013-08-26T16:11:44.948-07:00Rozdział 11<br />
<span style="color: #a64d79;"> Tutaj... No cóż... Ten rozdział jest stanowczo inny i przypuszczam, że większości się nie spodoba. No, ale akurat włączyła nam się głupawka jak to pisałyśmy i już nie zmieniałyśmy. Tak więc... To coś nowego. Zapraszam do czytania.</span><br />
<br />
<span style="color: #cc0000;">OBECNE ORDYNARNE SŁOWNICTWO</span><br />
<br />
<br />
Obudziłem się rano...Poszedłem się wykąpać, a następnie ubrałem się. Znów wyszedł wcześnie...Zszedłem na dół i zdziwiłem się jego obecnością.Nadal jest w domu i zrobił mi jeszcze w dodatku śniadanie?Uśmiechnąłem się szeroko i przytuliłem go na przywitanie. - Ohayo onisama. - Powiedziałem z uśmiechem chcąc mu się odwdzięczyć.<br />
<span style="color: #bf9000;">Miałem nadzieję, że się nie obudzi. Ale trudno. Odwzajemniłem uśmiech. - Ohayou. Zrobiłem Ci śniadanie. Trochę zaspałem-powiedziałem patrząc na zegarek i się krzywiąc-ale na spotkanie zdążę...-westchnąłem odpowiadając na jego zdziwioną minę jak wchodził. Usiadłem i zacząłem pomału jeść. - Itadakimasu. - Powiedziałem nadal się uśmiechając.</span><br />
Znów ma przeklęte spotkanie.- Itadakimas. - Powiedziałem gdy już zasiadłem obok.-A co to za spotkanie?-Spytałem zaciekawiony i uśmiechnąłem się do niego ciepło...Nagle kotek przybiegł i wskoczył mi na nogi...-Ooo łezka...-Zaśmiałem się na to co zrobiła.<br />
<span style="color: #bf9000;"> Uważaj Łezka, bo życie stracisz...pomyślałem w myślach...-Z co lepszymi ludźmi z Anbu i wioski. - Odpowiedziałem. Zjadłem i piłem teraz tylko gorącą kawę patrząc na Itachiego i kociaka.</span><br />
-Aha...-Odpowiedziałem i wróciłem do pieszczenia kociaczka...-Onisama... mogę iść z Tobą?-Spytałem nie zaprzestając zabawy...-A ty ty ty kociaczku mój kochany najdroższy i najpiękniejszy na świecie...Niuuu<br />
<span style="color: #bf9000;"> Po jego ostatnich słowach myślałem, że mnie rozniesie. Zabiję tego pchlarza...zrobię z niego ciepłe rękawiczki... Albo czapkę dla Itachiego... Do mnie tak powinien mówić! Po jakie dziadygi ja tu przynosiłem tego gnojka!? Uśmiechnąłem się przymilnie. - Ok...dzisiaj tak, nie mam takich ważnych spraw, ani znowu błahych... będzie miło. -I co kocurze!? Ty nie pójdziesz! Zostaniesz w domu! Jestem zazdrosny o kota... Mam ochotę walnąć głową w stół.</span><br />
-Hmm, a mogę go zabrać z sobą. - Spytałem patrząc na niego słodkimi oczkami. - No wiesz żeby nie czuł się mój ukochany kociaczek sam...<br />
<span style="color: #bf9000;">-Przykro mi nie można do gabinetu przynosić zwierząt w szczególności kotów. Taka etykieta i Mija, sekretarka, ma uczulenie. - Odpowiedziałem przesłodzonym głosikiem i spojrzałem morderczo na kota. - Nic mu nie będzie.</span><br />
Szkoda. Biedna nie może bawić się z kotami...-W takim razie zostanę z nią-Westchnąłem i ją przytuliłem. <span>Jest taka malutka i kochana... Będę mógł bawić się z nią cały dzień.</span><br />
<span style="color: #bf9000;"> -Szkoda-wzruszyłem ramionami-Ja lecę-pocałowałem go w policzek i wyszedłem. Wezwałem do siebie jednego z członka Anbu. Spojrzałem na niego poważnie-W moim domu jest pewien kot...należy do mojego brata, gdy Itachi wyjdzie na trening zabij go... Ale tak by wyglądało na wypadek... Niech sobie kark skręci czy coś. - Machnąłem niedbale ręką. - No już! - Wrzasnąłem na niego.</span><br />
Wyszedłem na trening jednak był na tyle nudny że wróciłem wcześniej...W domu zastałem ambu który...Rzucił zwłoki mojego kotka.Rozszerzyłem oczy i zacząłem na niego wrzeszczeć...Sasuke...Sasuke jak mogłeś!?W oczach pojawiły mi się łzy.Wpadłem do jego gabinetu...-Ty! Ty! Jak mogłeś mi to do cholery zrobić?!-Zaszlochałem, a w głosie miałem czystą nienawiść.<br />
<span style="color: #bf9000;"> Spojrzałem zdziwiony na Itachiego który wbiegł do gabinetu. - Eee... - Nie wiedziałem co powiedzieć. Wstałem z krzesła. - O co chodzi Itachi? - Zapytałem. Ma taki głos... Pełen nienawiści...i on rzadko przeklina...</span><br />
- Nie udawaj! - Powiedziałem, a z oczu zaczęły mi spływać łzy. - Mogłem znieść wszystko ale ty...ale ty! Kazałeś mi ją zabić! Dobrze wiedziałeś, że się do niej przywiązałem!Jak mogłeś mi to do cholery zrobić!? Nienawidzę Cię za to! - Wykrzyczałem i wybiegłem z jego gabinetu, a potem z wioski...Jak najdalej od tego potwora.<br />
<span style="color: #bf9000;">Skąd on wie? Przecież... Musiał wrócić wcześniej z treningu. Chciałem zaprzeczać, ale uciekł. Miałem za nim iść kiedy przypomniałem sobie o zebraniu. Mam to gdzieś... Wychodziłem, gdy zatrzymała mnie Mija.... Będę musiał pogadać z nim w domu.</span><br />
<span>Siedziałem zrozpaczony w lesie gdy nagle poczułem jak ktoś uderzył mnie mocno w tył głowy. Obudziłem się po kilku godzinach w jakimś innym miejscu.</span> Nie spodziewałem się, że do tego dojdzie. Jak mogłem się w coś takiego wpakować? Powinienem powiesić się, a tymczasem zostałem złapany przez Orochimaru i teraz siedzę w tym lochu... Zamierza zacząć eksperymenty wkrótce na mnie... Umrę jak pies... Kabuto coś mi wstrzykuje... Nie wytrzymuję tego bólu... Onisama... Znów straciłem przytomność... Wiem, że ci na mnie nie zależy. Zabiłeś mi nawet kota... Zgwałciłeś, pozbawiłeś mnie jedynego przyjaciela, a teraz jestem tu... Nienawidzę całego świata... Opadłem na kolana przed Oro... Niech się wypcha... Nie zrobię mu loda... Nienawidzę tego!<br />
<span style="color: #bf9000;">Wróciłem wieczorem do domu. Nigdzie nie ma Itachiego. Na podłodze było jedynie martwe ciało Łezki. Poszedłem do niej... Matko... Co ja zrobiłem... Czy byłem aż tak zazdrosny o kota!? Wściekłem się... Bo jego tak bardzo kochał, a mnie nie potrafił... Przeszukałem całą wioskę. Nie ma go! Wróciłem do biura. Zwołałem nadzwyczajne zebranie. Kazałem trzem najlepszym członkom Anbu pójść ze mną go odnaleźć. Nikt nie śmiał się sprzeciwić. Moje miejsce na czas nieobecności zajął Mitutsu. Wyruszyliśmy natychmiast. Dwa dni... Nic, dostaję nerwicy. Gdzie on jest!? Czwarty dzień wpadliśmy na trop, który wcale mnie nie pocieszył... Jest u Orochimaru. Wiele wysiłku mnie kosztowało, ale szóstego dnia znaleźliśmy ich kryjówkę. Ciemność i pustka. Wilgotne ściany. Boje się... O niego, o mojego kochanego braciszka. To moja wina... Szliśmy pomału... Rozdzieliliśmy się. Długo błądziłem ujrzałem światło... Jak w moich snach...</span><br />
Zostałem wykorzystany znów.W uszach wciąż brzmi jego śmiech...Teraz jestem na tym stole operacyjnym podłączony do tych dziwnych substancji... Nie mogę się ruszyć obraz mi się zlewa... Mam włączony sharingan chociaż nie z własnej woli. To przez ten narkotyk... Chcą go zmienić... Prowadzą na mnie eksperymenty w tym celu... Zaczął znów coś mi wstrzykiwać. Zacząłem się wydzierać okropnie.-Aaaa!<br />
<span style="color: #bf9000;"> Usłyszałem wrzask Itachiego i od razu pobiegłem w tamtą stronę. Wpadłem do pomieszczenia. Zszokowało mnie to co ujrzałem... Ototou... Kabuto na mnie się rzucił. Byłem wściekły. Włączyłem sharingana i zacząłem z nim walczyć. Przyszli moi pomocnicy, więc oni przejęli okularnika, a ja zająłem się tym padalcem. Szybkie ruchy katany. Pieczęcie. Nie wiem ile walka trwała. Był zmęczony... Widziałem to. Ostatnie uniki i wbiłem mu katane prosto w serce. Wyjąłem ją szybko i ściąłem mu głowę by się upewnić, że nie wstanie. Podbiegłem do stołu na którym on leżał. Odpiąłem go i wziąłem w ramiona. - Braciszku. - Szepnąłem tuląc go do siebie. Ruchem ręki kazałem dwójce która rozprawiła się z Kabuto wyjść.</span><br />
Do pokoju nagle ktoś wpadł... Mój brat? Opadłem bezwiednie z powrotem na łóżeczko. Sasuke podniósł mnie na ręce... Co on tu robi? - Zostaw mnie... Zostaw... Nienawidzę Cię... - Powiedziałem patrząc na niego z niechęcią i czując mdłości. Nie wytrzymałem i obrzygałem mu koszulkę. - Ale ulga. - Wybąkałem i zacząłem się histerycznie śmiać.<br />
<span style="color: #bf9000;">Nie... Nienawidzi mnie... Te słowa tak rozdzierają serce. Zwymiotował... Na mnie, to nic... Ważne, że jest bezpieczny. Musieli mu coś podać, dlatego tak się zachowuje. - Itachi przepraszam, naprawdę... Ja nie chciałem... - Mówiłem zrozpaczonym głosem.</span><br />
-Nie chciałeś?! Hahahaha Nie rozśmieszaj mnie!Za każdym razem gdy mnie gwałciłeś! To była kurwa twoja durna obsesja... Zeszmacić mnie... Zniszczyć... Dać mi coś słodkiego, a potem odebrać... Zabiłeś ją... Nie wybaczę Ci. Nienawidzę Cię... Kochałem ją... Nienawidzę Cię... Nie wybaczę Ci tego... Obyś zdechł skurwysynu... Jebany Orochimaru... Nienawidzę was wszystkich! To przez was wszystko! To przez was! Aaaaaaaaaa ahahahhahahaa. - Znów wybuchłem śmiechem, a następnie znów zacząłem rzygać na brata.<br />
<span style="color: #bf9000;"> Patrzyłem na niego z bólem w oczach. Tak... To była moja obsesja, on był moją obsesją... Ale nie chciałem go tak bardzo zranić... Co ja najlepszego zrobiłem... - Nie prawda. Nie chciałem Cie zniszczyć. Kocham Cię Ita. - Powiedziałem z troską. Odsunąłem się trochę w bok, by nie puszczał pawia na mnie, a na podłogę. - To naprawdę nie tak. Proszę uwierz mi, przecież wiesz, że Cię kocham. - Złapałem go za dłoń.</span><br />
-Kurwa mać! Mangekyou suko! - Wydarłem się, a moje oczy zmieniły się i zaczęła lecieć z nich krew... Nie to tylko iluzja... Zacząłem rzygać bardziej obficie. - Nienawidzę Orochimaru... Zgwałcił mnie kurwa... Zgwałcił jebany dziad! A to wszystko przez was chuje zajebane! Zawładnę nad światem.Aaaaa boli! Umieram! - Zacząłem krzyczeć w spazmach.<br />
<span style="color: #bf9000;"> Zgwałcił... On... Go... Zgwałcił... Mojego brata... Mojego ukochanego... Przeze mnie. Jakbym nie przyniósł jej w tedy, jakbym nie wpadł w taką złość... Odpieczętowałem ze zwoju czysta koszulkę. Zdjąłem brudną i założyłem nową. Wziąłem też koc i okryłem nim Itachiego. Uderzyłem go lekko w kark by stracił przytomność, tak będzie dla niego lepiej. Jest pod wpływem narkotyków i nie zachowuje się tak jak powinien. Wziąłem go na ręce i wyniosłem stamtąd. Nie zwracając uwagi na Anbu zacząłem biec do Konohy. Tysiące myśli nieznośnie błądziło mi po głowie. Stanąłem zmęczony. Porozmawiałem z moimi towarzyszami. Przenieśliśmy się do wioski. Teleportowałem się prosto do domu. Wniosłem go do łazienki. Wiedziałem, że się nie obudzi. Delikatnie umyłem jego poranione ciałko. Położyłem go u niego w pokoju i siadłem przy nim, czekając aż się obudzi, zapadłem w lekką drzemkę.</span><br />
Obudziłem się po uderzeniu nadal zmroczony. Gdzie ja jestem... Ooo u siebie. Nawet do szpitala mnie nie wziął... Nie chce już żyć. Popełnię samobójstwo jak tylko będę mieć okazję. - Po co mnie tu przyniosłeś? - Spytałem chłodno.<br />
<span style="color: #bf9000;">Ocknąłem się na jego głos. - Itachii - Szepnąłem. Nadal jest na mnie wściekły... I mnie nienawidzi. - To chyba jasne... - Powiedziałem niepewnie. - Jesteś w domu... Ja wiem, że to moja wina, ale nie chciałem, nie wiedziałem, że będziesz tak ciepiał... - Powiedziałem z bólem. - Naprawdę nie chciałem. - Dodałem.</span><br />
- Jesteś obrzydliwym egoistą. Zależy Ci na mnie? - Spytałem zimno przypominając sobie jak jeszcze tutaj to małe biedactwo tuliło się do mnie. Jak słodko miauczało... Jak napisał liścik, że to dla mnie... Bo tak samo jest słodkie... Tak samo jak tego kota mógłby zabić mnie. To jest wartość jaką ja dla niego stanowię. Zero... Nie myśli o tym co czuję... Krzywdzi mnie. Mam tego dość.<br />
<span style="color: #bf9000;">Znowu ma racje. Jestem egoistą.... - Oczywiście, że zależy! - Odpowiedziałem szybko z niemalże załamaniem w głosie. - Przepraszam, nie chciałem znowu Cię ranić... - Obiecałem sobie, że nigdy więcej tego nie zrobię, a znowu przeze mnie cierpi. Spuściłem głowę. Nie zasługuję nie niego. On jest zbyt idealny, zbyt dobry dla mnie. Nie jestem godny by być nawet jego bratem.</span><br />
-Chuj z Ciebie. - Odpowiedziałem wzdychając. Przez te dragi czuje istną kurwice... Nie potrafię nad nią zapanować. Chcę wrzeszczeć... Zniszczyć... Jestem przepełniony nienawiścią zupełnie jak nie ja. - Jestem na dragach. Muszę iść do jebanego szpitala! Zabić! Zabić! Mam ochotę wszystkich zabić! - Zacząłem znów się wydzierać jak szaleniec.<br />
<span style="color: #bf9000;"> Tak... Jestem skurwysynem... Najdłuższy narkotyk działa czterdzieści osiem godzin. Minęło ok piętnaście. Złapałem go za ramię i teleportowałem się do szpitala. Tam się nim od razu zajęli podając najpierw środek usypiający. Zrobili oczyszczenie krwi. Musiał tylko zostać na obserwacji dopóki się nie przebudzi. Usiadłem przy jego łóżku.</span><br />
Biegłem wciąż, biegłem uciekając przed wielką postacią za mną. Sam byłem niczym miniaturka podczas wszechogarniającego mnie ogromu... Nagle zobaczyłem brata przed sobą. Był tak samo gigantyczni... Pobiegłem i bez zastanowienia schowałem się za jego nogą. Niech mnie nie odrzuci. Niech mnie nie odrzuci. Podniósł mnie w palcach za fraki na co rozszerzyłem swoje oczy. Uśmiechnął się sadystycznie... Otworzył buzie... Aaa śmierdzi... Pożre mnie... Obudziłem się zalany potem.Spojrzałem przerażony na aniki, a po chwili zacząłem się uspokajać... Zdjąłem maskę gazową i zacząłem się rozglądać. Jestem w szpitalu?Ale czemu... Nic kompletnie nie pamiętam... Uratował mnie pewnie od Orochimaru... Co mam o nim teraz myśleć? Nie zważa na to co czuję tylko mnie krzywdzi.Westchnąłem i spojrzałem na niego ponownie. - Długo spałem? - Zadałem pytanie krótko i rzeczowo.<br />
<br />
<span style="color: #bf9000;"> Siedziałem u niego już drugi dzień. Nie mogłem spać. Pielęgniarka przyniosła mi jakiś posiłek, ale nie byłem głodny. Siedziałem przy jego łóżku i patrzyłem. Nienawidzi mnie teraz. Co powinienem zrobić? Nie będzie chciał mnie widzieć. Już wcześniej zapewne miał mnie dość, a teraz? Teraz sam powiedział, że mnie nienawidzi, nienawidzi, nienawidzi. Schrzaniłem mu całe życie. Przeze mnie ciągle cierpi... Zaczął się niespokojnie wiercić na posłaniu. Chyba się budzi... Otworzył przerażony oczy. Co go tak wystraszyło? Zadał pytanie... Przynajmniej się do mnie odezwał. Nie potrafiłem się już do niego uśmiechnąć. - Dwa dni. - Odpowiedziałem cicho. - Jak się czujesz? - Zapytałem. - Zaraz wezwę lekarza. - Dodałem wstając. Mięśnie mi zesztywniały.</span><br />
Wstał i poszedł do lekarza.Zauważyłem pozostawiony nóż na półeczce. Nie czekając wbiłem go sobie w serce... Przykryłem się pościelą by nie było widać krwi. Zamknąłem oczy. Bolało... To już koniec...<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<span style="color: #a64d79;">No to przebrnęliście. Pewnie się cieszycie, że to koniec : P </span><br />
<span style="color: #a64d79;">Szkoda mi kończyć tego bloga. Polubiłam go... No cóż za jakiś czas będzie jeszcze chyba jeden rozdział i the end. Ale się nie martwcie. Mam inne blogi którymi będę katowała czytelników... Jeśli będą czytać. </span><br />
<span style="color: #a64d79;">Pierwszą notkę z innym opowiadaniem oczywiście ItaSasu wstawiłam na forum: </span><br />
<br />
<a href="http://uchihayaoi.mojeforum.net/">http://uchihayaoi.mojeforum.net/</a><br />
<br />
<span style="color: #741b47;">Znacie mnie i wiecie w jakim ekspresowym tempie wstawiam rozdziały, więc powodzenia dla ludzi z małą cierpliwością i gratulacje dla tych co wytrzymują :))</span><br />
<span style="color: #741b47;">Tamto opowiadanie jest całkiem różne od tego. To Ita jest starszy, tak jak w anime. Pojawia się Madara, który komplikuje decyzje Itachiego i mówi co nieco Sasuke, sprawiając, że Sasu wstępuje do Akatsuki i wiele takich fajnych i nie fajnych wątków. To opowiadanie ma w sobie brutalne gwałty/gwałt. No i jest bardziej nienormalne od tego. Dużo bardziej... ZAPRASZAM :))</span><br />
<span style="color: #741b47;"><br /></span>
<span style="color: #741b47;">No a teraz powracając... Czekaliście tylko ponad miesiąc... Mam nadzieję, że na kolejną notkę będziecie musieli czekać krócej. No, ale to nie ja decyduję tylko czas. A on jest nieubłagany... No i oczywiście szkoła. Czy waszym nauczycielom też się poprzewracało w głowach? Ehh. </span><br />
<br />
Elisha:<br />
Dziękuję, że mnie rozumiesz :)) Jaa ale nam miło :D Na prawdę, uśmiech od ucha do ucha mam za każdym razem jak czytam Twój komentarz.<br />
<br />
Kaminaka:<br />
Dzięki :) Ojj ale takim małym potworem ;)<br />
<br />
Błędomaniak:<br />
Wkradnę się wszędzie cichutko i narobię wszędzie błędów :D Bójcie się mnie!<br />
Dzięęękuuuję :))<br />
Mam nadzieję, że będę robiła coraz mniej błędów. Teraz lepiej mi idzie pisanie. A to opowiadanie pisałam daaawno temu. Z jakiś rok co najmniej.<br />
<br />
<cite class="user" style="background-color: white; color: #222222; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 12px; font-style: normal; font-weight: bold; line-height: 16px;">Anonimowy</cite><span class="icon user" style="background-color: white; color: #222222; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 12px; font-weight: bold; line-height: 16px;"></span><span class="datetime secondary-text" style="background-color: white; color: #222222; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 16px; margin-left: 6px;"><a href="http://sasu-ita-konoha.blogspot.com/2013/02/rozdzia-10.html?showComment=1362162537200#c8114528829365579715" rel="nofollow" style="color: #ff9900;">1 marca 2013 10:28</a></span><br />
Jestem zazdrosna... Następnym razem dzwoń po mnie! :))<br />
<br />
Lizzy:<br />
Jaa cieszymy się i to bardzo :)) Ehh wiem. Najlepsze opowiadania ItaSasu są po angielsku. Niestety mam to samo mój poziom jest... Bardzo marny. Dlatego wystawiamy na blogi nasze opowiadania ItaSasu by ktoś kto nie zna angielskiego tak dobrze jak Shinigami < Ona zna bardzo dobrze > Mogli co kolwiek czytać :)) Nie jest to tak dobre, ale jest :))<br />
<br />
Heather Curdian:<br />
Ojj długo można długo :)) Czytaj, czytaj i pisz ;)<br />
<br />
Demetria:<br />
Bardzo się cieszymy, że Ci się podoba :)) I dziękujemy, że komentujesz :))<br />
Wena do betowania się przyda :))<br />
<br />
<cite class="user" style="background-color: white; color: #222222; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 12px; font-style: normal; font-weight: bold; line-height: 16px;">Anonimowy</cite><span class="icon user" style="background-color: white; color: #222222; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 12px; font-weight: bold; line-height: 16px;"></span><span class="datetime secondary-text" style="background-color: white; color: #222222; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 16px; margin-left: 6px;"><a href="http://sasu-ita-konoha.blogspot.com/2013/02/rozdzia-10.html?showComment=1363883657136#c2386304861822753594" rel="nofollow" style="color: #ff9900;">21 marca 2013 09:34</a></span><br />
Już jest :)) A następny... Hmm gdybym to ja wiedziała.<br />
<br />
xEvelaxCherryx<br />
Nie wiem. Mało mam czas. Mój dzień wygląda tak, że wracam do domu o 15-16 siedzę nad pracami domowymi do 20. Do 22 się uczę, a później się wściekam i wyczerpana idę spać. W weekend: Hura weekend! Wolne! Przeglądam plan lekcji. Z tego nic, z tego nic... Kurwa mać projekt z woku na za dwa tygodnie. Referat z fizyki na za tydzień. Referat z historii do końca maja. Prezentacja z polskiego do... Ona sama nie wie. Referat z wosu do połowy maja. Wypracowanie do napisania z łaciny do maja. Ja pier**lę żyć nie umierać. I się siedzi i zbiera materiały, czyta się o czymś itd. I czasu nie ma. Za nim się człowiek obejrzy sobota i połowa niedzieli minie. W maju będę matury to później może się uspokoi trochę. <br />
<br />
<cite class="user" style="background-color: white; color: #222222; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 12px; font-style: normal; font-weight: bold; line-height: 16px;">Anonimowy</cite><span class="icon user" style="background-color: white; color: #222222; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 12px; font-weight: bold; line-height: 16px;"></span><span class="datetime secondary-text" style="background-color: white; color: #222222; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 16px; margin-left: 6px;"><a href="http://sasu-ita-konoha.blogspot.com/2013/02/rozdzia-10.html?showComment=1364847121335#c4274725581783319365" rel="nofollow" style="color: #888888; text-decoration: none;">1 kwietnia 2013 13:12</a></span><br />
Cieszymy się, że Ci się podobało :)) I, że zostawiłeś/zostawiłaś ślad w postaci komentarza :))<br />
<br />
<br />
Wybaczcie na kolory nie mam już czasu. Do zobaczenia. Pozdrawiam wszystkich :)<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/02552529539335425164noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-7297157913289269397.post-51355942200802214982013-02-23T12:18:00.001-08:002013-02-23T12:18:32.904-08:00Rozdział 10<br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> <span style="color: #bf9000;"> Ahh czuję jego dłoń tam, zaciskającą się na moim członku. Jęknąłem przeciągle. Uśmiecha się i mnie całuje. Jego wspaniałe usta. Jesteśmy już na brzegu. Zaczyna mi obciągać - Ahh Itachiii - Zajęczałem. Wiłem się z rozkoszy pod jego dotykiem. Czułem, że zaraz dojdę w jego cudowne usta. Nagle wszytko zaczęło się rozmazywać. Poczułem przerażający strach, żal i rozpacz. Ciemność i wilgoć. Białe światło biegnie. Jest przy mnie. Czemu się tak boję? Światłość okazało się pokój... paskudny zimny pokój...i Itachi, siedzi na łóżku zapłakany i z sinym ciałem...wyciągam do niego rękę. Słyszę jak mnie wzywa. Chcę go dotknąć, ale on nagle uśmiech się złośliwie i rzuca się na mnie dusząc mnie. Obudziłem się szybko oddychając.</span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Nagle po jego jęku zaczął mieć koszmary, więc przestałem.Obudził się przerażony.Westchnąłem i złapałem go za podbródek.Zacząłem całować go po twarzy.Czemu to robię?Nie wiem...- Onisama...co Ci się śniło? - Spytałem głaszcząc go i patrząc na niego z pożądaniem...</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> <span style="color: #bf9000;"> Przebudziłem się, a Itachi zaczął mnie całować po twarzy. Czy ja nadal śnię? Chyba tak...Spojrzałem na niego ze zdziwieniem. Jego oczy...są pełne pożądania...To na pewno nadal sen.- Itachi... - Wciąż widzę jego przelęknione oczy i poobijane ciało. Przytuliłem go do siebie mocno. To było straszne...-Przepraszam, że...znowu Cię obudziłem.-Wyszeptałem. Nie powiem mu co mi się śniło...a bynajmniej nie o tej pierwszej części...</span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> -Nie spałem i tak-Odpowiedziałem wtulając się w niego.-Onisama... już wszystko w porządku.Jestem z Tobą.-Dodałem i z uśmiechem przytuliłem go do siebie.Znów miał zły sen...A to wszystko przeze mnie.Gdybym nie wydawał się taki poszkodowany aniki nie miałby wyrzutów sumienia.Gdybym tylko pokochał go, tak jak on mnie...Sasuke onisama byłby szczęśliwy...Pocałowałem go bez zastanowienia w usta.Nie chcę by cierpiał...Nie chcę...</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> <span style="color: #bf9000;">Z cichym westchnieniem ulgi odnotowałem, że nie pyta o to co mi się śniło. Ale...nie spał...mam nadzieję, że nic nie robiłem, ani nie mówiłem przez sen z pierwszej części...nagle mnie pocałował. Zacząłem oddawać słodki pocałunek, nagle spadła na mnie świadomość tego co robimy i kładąc dłonie na jego torsie delikatnie się od niego odsunąłem. Gdybym kontynuował...nie skończyło by się na tym.-Nie musisz tego robić Itachi - Uśmiechnąłem się do niego szczerze. Chce dla mnie dobrze...to miłe, ale ja nie chcę by to robił. Nie chcę by cierpiał, by czuł obrzydzenie. Pogłaskałem go po głowie.-To był tylko zły sen.-pocałowałem go w czółko. Pamiętam ten sen. Jego cudowne dłonie ahhh. To było wspaniałe...- Dziękuje, że tu jesteś-powiedziałem cicho przytulając go z powrotem do siebie.</span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Rozszerzyłem oczy gdy mnie odrzucił.Następnie mnie przytulił.Nie muszę tego robić...Nie muszę tego robić...Myśli, że nie chce tego.Ale czy ja chcę po tych gwałtach?Tak strasznie chcę by był szczęśliwy...Sam chcę jego dotyku, ale... no ... takiego bez przesady.Do pewnych granic...Ja mogę to robić...Mogę się z nim całować, ale...To tylko tyle.Na razie tylko tyle mogę od siebie dać.-Robię to, bo chcę-Odpowiedziałem zdecydowanie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> <span style="color: #bf9000;">Uśmiechnąłem się na jego słowa. Cieszę się, że mnie kocha...tak bardzo, że jest w stanie zrobić coś takiego.-Itachi...ale ja nie chcę-odpowiedziałem i odczekałem trochę, by to przetworzył-Nie będę Cię ranić, a chyba dobrze wiesz, że jeśli byś mnie pocałował jeszcze raz...nie wiem czy bym się powstrzymał...- dokończyłem. Nie przestałem go obejmować.</span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Ale on nie chce...Zabolało to strasznie, lecz po chwili dalej kontynuował.To moja wina, że czuje poczucie winy.To moja wina...Czuję się tak strasznie podle.Nie chcę by się ode mnie oddalał.Pocałowałem go znów w usta.Trudno będzie mnie pieprzyć! Byleby zrobił to delikatnie!Byleby był szczęśliwy...Zamruczałem w pocałunku.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> <span style="color: #bf9000;"> Nic nie odpowiedział tylko...pocałował mnie! Ale przecież...mówiłem mu, że ciężko mi jest się powstrzymać. Jęknąłem mu w usta, a on zamruczał. Aaa żeby samym pocałunkiem się tak podniecić! Nie przerywałem pocałunku, chociaż czułem jak pewna część mojego ciała robi się większa i nieznośnie pulsuje.-Itachiii...- Wydyszałem, gdy się od siebie oderwaliśmy. - Dlaczego? Brzydzi Cię to...więc proszę...przestań...nie zamierzam Cię już więcej ranić...nie zrobię już tego.-pokręciłem głową, opierając czoło na jego ramieniu.</span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Rany to takie upierdliwe. Usiadłem... -Hmm... bo... nie dałeś mi się przyzwyczaić nawet-Wybąkałem czerwieniąc się...-Ja... Nie chcę byś cierpiał. To co ja czuję jest nie ważne...Chociaż nie przeszkadza mi to gdy... Cię całuję.-Odpowiedziałem skrępowany.Westchnąłem i zacząłem odpinać mu szybko pasek.Usiadłem między jego nogami...Zacząłem lizać mu brzuch.Zsunąłem jego spodnie i bokserki. Po czym włożyłem sobie go do ust...Obrzydlistwo...Ale...robię to dla niego.Dla nas...W końcu kąpał się prawda...To nic złego...spokojnie.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> <span style="color: #bf9000;"> -Ahhh-jęknąłem przeciągle, gdy wziął mojego członka do ust. Kami-samaaaa to takie wspaniałe...niee....on tego nie chce...Czułem każdy ruch jego głowy i języka. O matko...zwariuje zaraz. Zacisnąłem ręce na pościeli z przyjemności. Nie mogłem zebrać myśli przez to co robi. Przygryzłem lekko wargę by zbyt głośno nie jęczeć. Często mu obciągałem, bo lubię to... chociaż on nie bardzo. Ale on mi...hmmm zmusiłem go chyba dwa razy, ale później już nie chciałem mu tego robić. Ahh to wspaniałe... czuje zbierające się gorąco w moim podbrzuszu.-Ahh Ita...chiii...wy..wystarczy-wyjęczałem. Nie chcę mu się spuszczać do ust. Nie chcę by czuł moje nasienie na języku. Nie chcę by czuł aż taką odrazę jaką to dla niego jest.</span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Hmm ma zamiar dojść...Wyjąłem go z ust i zacząłem poruszać na nim ręką.Spuścił się w nią.Wytarłem jego nasienie o pościel, a następnie usta...Mył się...Był czysty...Wszystko jest okej...Westchnąłem i go przytuliłem do siebie.Pocałowałem go w policzek...-Może być?-Spytałem, składając na jego twarzy leciutkie pocałunki</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> <span style="color: #bf9000;">Dokończył ręką. Spuściłem się jęcząc jego imię. Opadłem na pościel. To było cudowne...Objąłem go i się uśmiechnąłem. Spojrzałem na niego z miłością.-A co byś zrobił gdym powiedział, że nie?-zapytałem figlarnie. Widząc jego minę zaraz pocałowałem go leciutko w usta-Dziękuję, to było wspaniałe.-powiedziałem i pocałowałem go jeszcze w policzek. Podciągnąłem bieliznę do góry i go przytuliłem.</span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Przestraszyłem się, gdy spytał się, jednak po jego kolejnych słowach ulżyło mi...Podciągnął spodnie.-Oni sama...mógłbyś...-Zacząłem rumieniąc się-Dotknąć mnie?-Spytałem zawstydzony i przytuliłem się mocniej do niego, patrząc mu w oczka.Chciałbym spróbować...Boje się tego, ale dla niego chcę to przejść</span><br />
<span style="color: #bf9000; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Uśmiechnąłem się lekko. Poprosił mnie o to...może on chce tego? Naprawdę? Pocałowałem go w czoło i wypuściłem go z objęć. Przeniosłem się między jego nogi. Ściągnąłem jego bieliznę do kolan. Polizałem jak zawsze na początku kilka razy jego męskość, a potem wziąłem ją w usta. Poruszałem głową miarowo w górę i w dół. Oplatałem go językiem, tarłem nim o niego, od czasu do czasu ssałem go mocno.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Odsunął się ode mnie i zaczął mi obciągać...Zacząłem jęczeć.-Onisama-Zajęczałem gardłowo i zacząłem szybko oddychać.Jego usta są takie delikatne...Ahhh...Jak mi dobrze...Mmm... Muszę pozbyć się wstydu...Nie mogę pozwalać mu cierpieć...Ale...jeśli znów zacznę myśleć o kobiecie, puszczę znów gafę.-Aniiiiki-Zajęczałem znów i zacisnąłem dłonie na pościeli.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> <span style="color: #bf9000;">Tak pięknie jęczy...przypomniało mi się jak kilka dni temu...myślał o Konan...o dziewczynie...czy teraz mimo wszystko też o niej myśli? Nie chcę o tym myśleć...Przyspieszyłem lekko i zwolniłem...znów przyśpieszyłem, przycisnąłem mocniej wargi do jego członka, dając mu jeszcze więcej przyjemności. Jeszcze kilka ruchów i dojdzie. Poczuję jego słodkie nasienie...ahh mam chyba obsesję na jego punkcie.</span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Ahhh tak strasznie sprawia mi przyjemność...Znów widzę ją, a nie jego...cholera mmm....-Sasukeeee-Zajęczałem i spojrzałem na niego z pożądaniem-Ja już...ahhh onisamaaa..-Zajęczałem głośno uprzedzając go przed spełnieniem.Odchyliłem głowę i wyjęczałem znów jego imię...Udało mi się milczeć...To dobrze.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> <span style="color: #bf9000;"> Mmm moje imię na jego ustach...na ustach...a co w sercu? Nie przestawałem gdy mnie ostrzegł. Jeszcze kilka raz i doszedł. Połknąłem wszystko. Oblizałem jeszcze jego prącie z pozostałości spermy i podciągnąłem mu spodenki do góry. Położyłem się obok niego z uśmiechem.-Jak się czujesz?-zapytałem czule, głaszcząc go po policzku.</span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> -Zmęczony trochę-Odpowiedziałem wtulając się w niego -Onisama...nie brzydzisz się połykać coś takiego?-Spytałem patrząc na niego zaciekawiony.Nie rozumiem jak on może to robić.Ja bym nie mógł tak, nawet z dziewczyną chyba...Nie potrafiłbym...To nie czyste...</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> <span style="color: #bf9000;"> Zaśmiałem się cicho.-W ogóle. Wiesz...mówi się że jak się to robi to znaczy, że bardzo się kocha daną osobę i każdą cząstkę w niej. Ale to tylko takie gadanie. To wcale nie jest takie złe. Twoje jest słodkie.-uśmiechnąłem się do niego patrząc na niego z miłością. Nadal głaskałem go po policzku.-Itachi...powiedz...ona Ci się podoba prawda?-zapytałem-Nie martw się, przytakując nie zranisz mnie.-bardziej niż jestem-wiem, że tak... powiedz jej o tym.-uśmiechnąłem się do niego czule.-Chcę byś był szczęśliwy, jeśli ty będziesz to ja też-dopowiedziałem.</span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Nie jest wcale takie złe?Nie wierzę w to...-Hmm wiesz to stereotyp. Bo przecież... to jak...No sam wiesz... -Powiedziałem, nie odpowiadając od razu na jego pytanie.Czy podoba mi się Konan? Owszem podoba...Nie wierzę mu jednak, że nie zranię go tym.-Hmm nie... Po prostu przyszła mi pierwsza kobieta do głowy... -Westchnąłem-To dziwne uczucie robić to z facetem...Wiesz... to nie typowe.-Westchnąłem i przytuliłem się do niego mocniej.Nie pozwolę żeby był zraniony.</span><br />
<span style="color: #bf9000; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Pierwsza kobieta do głowy...Czyli mógłby to robić z kimkolwiek byleby nie z facetem...Już bym wolał by mu się ona podobała...-Wiem-uśmiechnąłem się lekko-Po części Cię rozumiem. Sam się siebie brzydziłem, gdy sobie uświadomiłem jak mocno Cię kocham...ale sam nie wiem gdzie to usłyszałem, padło takie zdanie...że miłość nie wybiera. I to prawda. Dopiero niedawno w pełni sobie uświadomiłem co to znaczy. Chciałem byś mnie pokochał...ale zdałem sobie sprawę, że to niemożliwe...bo miłość nie wybiera...nie można nikogo do niej zmusić...-powiedziałem przypominając sobie jedne ze swoich rozmyślań.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Brzydził się sobą tak samo jak ja siebie teraz? Nie wiem czy go kocham w taki sposób...Chyba nie...ale też nie kocham nikogo -Powiedz...skąd wiesz jak mnie kochasz?Skąd wiesz, że... to jest taka miłość?-Spytałem gładząc mu policzek z czułością.Wolałbym już chyba być jego rzeczą niż osobą która sprawia mu ból...Którą tak strasznie kocha.Ma racje...że nie można... Teraz to dopiero zrozumiał?Mmm...</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> <span style="color: #bf9000;"> Zamyśliłem się-To jest tak samo z siebie. Gdy tylko patrzę na Ciebie, jak się uśmiechasz sam mam ochotę skakać z radości, gdy dotykam twojego ciała przechodzą mnie przyjemne ciarki, widząc twoje usta mam ochotę je zasmakować, sprawdzić czy są tak miękkie i słodkie na jakie wyglądają. Mam ochotę cały czas z tobą być. Każde dotknięcie twojej reki przyprawia mnie o szybsze bicie serca, gdy byłem młodszy jak hormony we mnie skakały jak szalone...teraz też, ale umiem się lepiej powstrzymywać, gdy widziałem twoje ciało,np jak szliśmy spać w samych bokserkach czułem podniecenie,często miewałem mokre sny w głównej roli z tobą, cóż tu owijać w bawełnę, gdy sam się zaspakajałem widziałem przed oczami Ciebie.-uśmiechnąłem się smutno, wiedząc, że on mnie na pewno nie widział, a jakąś kobietę, przynajmniej nie wymówił innego imienia.-tego nie czuje się przy bracie, ani przy jakiekolwiek innej osobie.-westchnąłem, skończywszy opisywać to wszystko.</span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> Rozszerzyłem oczy w zdziwieniu aż tak mocno mnie kocha? Ja tak nie mam...Gdy widzę jego ciało po prostu zawstydzam się...Gdy patrzę na jego usta owszem mam ochotę go pocałować...Ale to wszystko nie jest na tyle intensywne jak u niego.Miewa sny ze mną...Ja nie... Prędzej mam je z Konan... -Rozumiem... U mnie... jest trochę inaczej....Ja... nie działam tak jak ty... To znaczy wiesz... ja nie myślę o tego typu rzeczach... Nie jestem hmm...zboczony jak ty-Westchnąłem zażenowany i ułożyłem się wygodniej-Owszem...lubię całować Cię... Ale... jakoś boje się iść dalej...Gdy mnie pieprz...sam wiesz...to czułem się jak śmieć...Tak jakbyś w rzeczywistości mnie nienawidził.W związkach...tak się nie dzieje-Powiedziałem przymykając delikatnie oczy i mówiąc to z ciężkim sercem.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> <span style="color: #bf9000;">Ma racje...Tak się nie powinno dziać...-U Ciebie jest inaczej bo czujesz co innego-pogłaskałem go po włoskach-To nie ... zboczenie... gdy się kogoś kocha samoistnie Ci to przychodzi do głowy i nie możesz o tym zapomnieć... to po prostu pożądanie-westchnąłem-Nigdy Cię nienawidziłem. Po prostu... byłem głupi. Przepraszam Cię, że musiałeś to znosić.-powiedziałem szczerze. - Teraz to się zmieni Ita. Obiecuję.-pocałowałem go w skroń i ziewnąłem. Jest po piątej. Niezbyt się wyspałem... trudno.</span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> -Nie prawda.To jest zboczenie...No cóż, ale to część świata dorosłych...Mmm...po prostu daj mi czas.-Powiedziałem i zamknąłem oczka.-Dobranoc braciszku-Powiedziałem i pocałowałem go w szyjkę i zasnąłem natychmiastowo.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"> <span style="color: #bf9000;"> Nie zdążyłem mu odpowiedzieć, bo zasnął. Dam Ci skarbie czas...abyś poukładał sobie życie. Nie pozwolę Ci więcej cierpieć. Pocałowałem go lekko w usta i również zasnąłem. Obudziłem się parę godzin później. Dziewiąta. Przeciągnąłem się wyspany i wygramoliłem się z łóżka. Wziąłem prysznic i ubrałem się, zszedłem zrobić śniadanie sobie i jemu. Dzisiaj też pójdę do biura...</span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="color: #bf9000;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="color: #bf9000;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="color: #bf9000;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="color: #bf9000;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="color: #bf9000;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Tak bardzo was przepraszam. Wiem, że rozdział powinien być już dawno, a to, że się nie pojawił to tylko moja wina, tego że mam mało czasu i problemy rodzinne. Teraz dałam chyba trochę więcej. Mam nadzieję... Zostawię mój numer gg przez który będę powiadamiała chętne osoby... I jakby ktoś chciał to może do mnie napisać jak zostawi komentarz... W tedy może szybciej będę dawała rozdziały. Nie wchodziłam tu już dłuższy czas. Na prawdę was przepraszam. 3180688-mój numer. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="color: orange;">Elisha:</span><br />Hej, miło nam (Shinigami na pewno też xD). Też jetem w liceum... I wiem jak jest ciężko, mimo że nie jestem w klasie maturalnej. Dziękuję, że jesteś :)<br /><br /><span style="color: lime;">Lizzy:</span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Cieszę się, że nas znalazłaś ^^ Bo ja wiem... Dużo jest takich blogów z zamianą ról xD Tylko po angielsku xD Bardzo mnie to cieszy, chociaż jak teraz to czytam to zasłaniam oczy z poczucia wstydu beznadziejności xD Już dawno to pisałam z Shinigami... xD</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="color: #45818e; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Kaminaka - chan:</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Yay! Mam duży uśmiech na twarzy :) Dziękuje :) Na każdym z serwisów blogowym mam blogi xD A którego znalazłaś? I to mój (Ann), czy Shinigami? Kolejny będzie katastrofalny... xD Itaś jest kiaaa cudowny ^^</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="color: #e06666; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">xEvelaxCherry:</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Mam już całe opowiadanie, ale nie zbetowane. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="color: blue; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Krianata:</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Niach wiem jestem potworem tyle kazać wam czekać. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="color: purple; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Necoco:</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Już ich nie będzie. Po kilku komentarzach w wolnej chwili będę dawała rozdziały. Podziękuj tej osobie ode mnie, gdy będziesz wiedziała kto to był xD Mnie też długo nie było...<br /><br /><span style="color: magenta;">Minko:</span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Witam :D Cieszę się z nowej czytelniczki ^^ W tym opowiadaniu jest zamiana ról. Itachi jest młodszy, a Sasu starszy. Jak na obrazku :) To dziwne może... Ale jak dla mnie też trochę urocze xD </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="color: #cc0000; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Błędomaniak:</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Dziękuję za wytknięcie błędów :) Teraz nie mam za bardzo czasu, ale poprawię je u siebie, gdy będę miała chwilę, dziękuje :) Sama nie wiem ile tutaj Sasuke ma lat xD Przepraszam. Ale wydaje mi się, że ustalałyśmy 21. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="color: #6fa8dc; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Daniel:</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Przeeepraaaszammm ;( Że tak późno rozdział :( Ale już jest!</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Szczerze to nie wiem co nim jest... Teraz mam 21... A nie wiem którą wskazuje xD Nie jestem dobra w stronach internetowych. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Niach możesz być naszą maskotką :D Napisałam bym coś, ale bardzo mi nie wypada xD<br /><ściskamy Cię></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="color: #f1c232; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Anonimowy 10 lutego 2013 13:29</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nie zawsze musi być akcja w opowiadaniu :) Teraz było może trochę lepiej :) A Itaś ma dużego co ty chcesz... A zresztą... Widziałeś//aś Ita na go?? Ja też chcę! xD < w real life></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="color: #38761d; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nosfert/Nina:</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wiem jak to jest... też kiedyś miałam. Po tym rozdziale będzie dramatycznie... xD</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="color: #741b47; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Heather Curdian:</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Zgadzam się z Tobą i jest mi strasznie głupio. Opowiadanie pisałyśmy we dwie, ale blogiem zajmuję się sama. To nie jest foch. Mam mało czasu, przez to głupie liceum do którego chodzę.I spadło mi kilka problemów rodzinnych na głowę. Napisane jest już całe opowiadanie, ale to nie znaczy, że jest łatwo, bo trzeba je zbetować. A nad tym trochę czasu schodzi,a i tak wyniki są marne. Postaram się bardziej dbać o tego bloga i szybciej dawać rozdziały. Dużo zawiniłam, ale ma nadzieję, że będziesz tu nadal zaglądać. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">To wszystko z mojej strony. Dziękuję wam. </span><br />
<br />
<br />
<span style="background-color: white; color: #222222; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 16px; text-align: justify;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="color: #bf9000;"><br /></span></span>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/02552529539335425164noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-7297157913289269397.post-61563446461473457432012-12-27T08:44:00.001-08:002012-12-27T09:29:04.578-08:00Rozdział 09<br />
Obudziłem się rano jednak aniki o dziwo już nie było. Przeważnie razem jedliśmy śniadania. Mimo swojej profesji zawsze poświęca mi wiele czasu...Zastanawiam się co mogło się stać w biurze... A może to przeze mnie? Chce ode mnie odpocząć po tym co mu zrobiłem? Bardzo możliwe...Mam nadzieje że nie długo mu to przejdzie jeśli o to chodzi. Przecież wie że go kocham...Westchnąłem i wstałem. Mmm jestem głodny. Zacząłem leniwie szykować sobie śniadanie...Mam nadzieje że coś zje tam... Nie lubię jak go nie ma przy mnie...Mam lęk... Wiem że mnie krzywdzi i to jest trudne dla nas obu...Zdaje sobie z tego sprawę. Jednak to nadal mój brat...Nadal go kocham najbardziej na świecie. Zjadłem i wróciłem do jego pokoju. Położyłem się tam z herbatą i czekałem cierpliwie...Jest już południe a nie wraca....Mówił że będzie później...Mam nadzieje że nic mu się nie stanie...Ahhh czemu muszę się tak o niego martwić....Minęły kolejne cztery godziny...Mmmm co z nim do diabła!? Ahhh mam nadzieje że nie ma mnie dość! Proszę byleby tak nie było...Nie chce być dla niego niczym...Nie chce czuć tego co podczas gwałtu.<br />
<span style="color: #e69138;"> </span><span style="color: #bf9000;">Był już wieczór, ale ja nadal nie wracałem. Wyszukiwałem co nowe zajęcia. Mam już prace na kolejne dni. Posegreguję wszystkie papiery alfabetycznie...Jest dwudziesta czwarta...północ...mam nadzieję, że już śpi. Pobiegłem zmęczony do domu. Cicho poszedłem do siebie. Śpi na moim łóżku słodko wtulony w kołdrę. Rozebrałem się i wsunąłem obok niego. Przytuliłem go ostrożnie by się nie zbudził. Pocałowałem na dobranoc...raczej dla siebie i przytulony do niego usnąłem. Rano znowu się wcześnie obudziłem. Napisałem mu kartkę, że go przepraszam, ale muszę szybko iść do biura. Następnego dnia było to samo. I kolejnego. To już czwarty dzień jak z nim nie rozmawiam. Jest już dwudziesta trzecia. Zebrałem się w drogę powrotną. Dziś ładna noc więc się przejdę. Gwiazdy ślicznie świecą. Pamiętam jak z Itachim siadywaliśmy na werandzie, albo na dachu i patrzyliśmy w niebo...Usłyszałem miauczenie. Rozejrzałem się dookoła. Pod ścianą jednego z budynków siedział skulony mały kotek. Podszedłem do niego i wziąłem go na ręce. Ufnie się we mnie wtulił...Ita...jest słodki, niemalże tak jak on...wiadomo przecież Ita jest najśliczniejszy i najsłodszy, a jego wło...stop. Muszę o tym zapomnieć. Odetchnąłem głęboko i poszedłem do domu. W łazience umyłem kociątko. Dałem mu mleka w kuchni i położyłem na podłodze w pokoju. Wsunąłem się pod pościel obok Itachiego. Ja po prostu uwielbiam rano wstawać... godzina szósta. Bajka prychnąłem w myślach. Wyswobodziłem się z objęć ototou i wziąłem szybki prysznic. Przyjrzałem się kotkowi śpiącemu na brzeg łóżka. Nie mam żadnej obróżki. Wziąłem kawałek jakiegoś sznurka i małą kartkę. Napisałem na niej: "Słodki koteczek dla jeszcze słodszego kociaczka. Mam nadzieję że Ci się spodoba PS nie ma imienia." Przebiłem kartkę przewlekłem sznurek i zawiązałem go na szyi puchacza. Ma sierść jak włochata kulka. Wyszedłem znów wszczesno do biura.</span><br />
Codziennie wracał późno. Tak strasznie mi z tym źle. Gdy go nie było zacząłem płakać. Ignoruje mnie...Ale to moja wina bo mogłem nie iść spać...Zaczynam mieć tego dość. Czuje się jak jakiś ciężar...Wstałem rano i nagle zdziwiłem się przed moimi oczkami ukazał się malutki kotek...Wziąłem go na kolana i zacząłem głaskać po sierści. Przeczytałem notkę i się uśmiechnąłem słabo...Z policzków poleciały mi łzy...Jednak pamięta jeszcze o mnie troszkę...-Nazwę Cię Łezką-Oznajmiłem drapiąc go po uszku...Do końca tygodnia mam nie wychodzić...Hmm...Jeszcze tylko dzień i będę mógł zobaczyć Sasuke...Słodko mruczy...Zarumieniłem się.. Porównał mnie do niego...Zabiło mi mocniej serce... Skrzywdziłem go...Onisama... ja chyba też Cię kocham...chociaż...dla mnie to strasznie złe i... takie obrzydliwe...Sam nie wiem czemu. Ja po prostu... nie myślałem nigdy o takich rzeczach... Nigdy nie byłem takim zbokiem jak ty. Westchnąłem i nakarmiłem kociaka. Wróciłem do pokoju...Dziś na niego poczekam. Nie zasnę.<br />
<span style="color: #bf9000;"> Dzisiaj naprawdę miałem dużo pracy i to wcale nie żadnej zmyślonej przeze mnie. Rozdać misje, omówić plany, słuchać dyskusji...ehh wykończą człowieka psychicznie. Powlokłem się zmęczony do domu. Zdjąłem płaszcz. Cicho poszedłem do pokoju. Przetarłem oczy, ziewnąłem wchodząc., Zaraz się położę koło Itachiego spać. Ciekawe czy kociak mu się spodobał...Zdjąłem od razu z siebie koszulkę spojrzałem na łóżko i...Ita nie śpi. Patrzyłem na niego ze zdziwieniem. Powinien już spać...nie zauważyłem nawet jak wszedłem, że siedzi...a może w tedy leżał i się podniósł...nie wiem...wiem, że nie dzieje się dobrze...powinien spać-Eee Ohayou Ita-przywitałem się z nim i uśmiechnąłem do niego.-Jest już późno, nie powinieneś spać? - zapytałem..</span><br />
Zadał mi pytanie z uśmiechem jednak nie wydaje się zbytnio zadowolony...-Nie...wolałem na Ciebie poczekać. -Odpowiedziałem i pogłaskałem kotka.Nie dam mu unikać siebie...-Dziękuje za kotka-Dodałem z uśmiechem.-Jest słodki-Kontynuowałem...-Co się dzieje że tak długo Cię ostatnio nie ma?-Spytałem bez ogródek a kociak zamruczał pod moim dotykiem.<br />
<span style="color: #bf9000;"> Teraz mu się zachciało na mnie czekać no...-Nie ma za co-odpowiedziałem zdejmując spodnie do snu. Wsunąłem się pod pościel. Położyłem się i również pogłaskałem kociaka. Ślicznie mruczy, tak jak on ślicznie jęczy...grr nie myśleć, nie myśleć...-Słodki prawie tak jak ty-poczochrałem go z uśmiechem po główce.-Mam ostatnio dużo nie tylko papierkowej roboty, ale jeszcze omówienie różnych planów. Trzeba złapać Orochimaru, ale nie ma kogo wysłać, wysłałem jednych z najlepszych ludzi z Anbu i do tej pory nie wrócili...sam nie pójdę. Z Konohy Hokage nie powinien się ruszać.-westchnąłem-I jeszcze masa innych spraw.-odpowiedziałem lekko zmęczonym tonem. Dobrze, że dziś postanowił na mnie czekać. Powinno przejść u niego to...wczoraj nie byłem znowu taki zmęczony.-Jak mu dałeś na imię? To w ogóle on czy ona?-zapytałem-Nie miałem nawet wczoraj za bardzo czasu sprawdzać...i jakoś tak nie pomyślałem...-dodałem</span><br />
Kiwnąłem głową...Może faktycznie to powód.Mam taką nadzieje...Położyłem się nadal ją głaszcząc-Wabi się łezka-Zaśmiałem się i dałem aniki buziaka w policzek-Hmm... pewnie jesteś strasznie zmęczony.Ale..od jutra już będę mógł Ci pomagać.Jestem zdrowy już i... skończył się nareszcie tydzień-Dodałem z uśmiechem patrząc mu w oczka.Kocham go gdy jest czułym bratem...<br />
<span style="color: #bf9000;"> Niech to..faktycznie...muszę coś wymyślić-Łezka...ładnie...- Odwzajemniłem uśmiech -Trochę-przyznałem.- Ale jakoś ujdzie. Dziękuję Ita. Na razie nie powinieneś się jeszcze przemęczać. Po za tym teraz myślimy nad tym kogo gdzie wysłać i inne tym podobne rzeczy to nie masz w czym mi pomagać, ale i tak dziękuję. Kiedy idziesz na trening?-zapytałem. Już wiem kim jest Konan. To dziewczyna z jego drużyny...nie mogę myśleć...znowu mu jeszcze coś zrobię...</span><br />
-Hmm chyba jutro.-Odpowiedziałem przygnębiony.Nie mogę mu pomóc.Czyli nie będę mógł być z nim...?Spuściłem delikatnie głowę z zawiedzenia...Narzucam mu się...Ale chyba nie obrazi się jak mu np przyniosę jedzenie...No chyba że będzie zajęty...Ehhh czuje się jak zbędny ciężar.-Onisama... źle się czuje jak Cię nie ma przy mnie-Westchnąłem wyznając mu prawdę.<br />
<span style="background-color: white;"><span style="color: #bf9000;"> Spuścił smutny głowę. A jeszcze gorzej się czujesz jak jestem przy tobie...dodałem sobie w myślach. Nie będę go ranić...a żeby to osiągnąć muszę go unikać. Nie chcę też znowu by się dowiedział, że chcę się od niego oddalić. Przyciągnąłem go do siebie, nie mogłem go mocno przytulić bo między nami był kot. Spojrzałem na niego spod byka. Takiemu to dobrze. Może cały dzień prze siedzieć na kolanach Itachiego i jeszcze jest głaszczony. Szczyt chamstwa. prychnąłem w myślach. Potem spojrzałem czule na ototou-Ja zawsze jestem przy tobie braciszku.-uśmiechnąłem się do niego.-Nie zapominaj o tym-pstryknąłem go delikatnie w nos-Kocham Cię. Wolałbym spędzać z Tobą całe dnie, ale nie da rady...-kiedyś się cieszył jak późno wracałem-postaram się jak najszybciej załatwić wszystko i wracać wcześniej.-pocałowałem go w czółko.</span></span><br />
Spojrzał na mojego kota z niechęcią.Zarumieniłem się na jego słowa i gest.Podniosłem kociaka i położyłem go z tyłu.Przytuliłem się mocniej do brata.-Rozumiem-Odpowiedziałem i pocałowałem go w czółko.Jestem tak strasznie blisko jego ust...Nieśmiało musnąłem jego usta.Położyłem rękę na jego policzku i zacząłem gładzić go.-Mam Nadzieję, że niedługo to minie.-Nie zamierzam się mu narzucać...Ale tak strasznie tęsknie.<br />
<span style="color: #bf9000;"> Przytulił się do mnie i pocałował. Niczym muśniecie motyla. Serce jednak od razu szybko mi zabiło. Położył dłoń na moim policzku. Przymknąłem oczy rozkoszując się jego bliskością. Nie powinienem. Znowu poczuję do niego pożądanie. Pragnę go...nie mogę. Muszę się opanować.-Ja też-skłamałem.-Chodźmy spać, dobrze?-zapytałem-jestem trochę zmęczony-przytuliłem go do siebie. Ma taki przyjemny zapach szamponu...Nie mogę...muszę o tym zapomnieć...inaczej nie będzie za ciekawie</span><br />
Zbywa mnie snem...Westchnąłem i opierając czoło o jego czoło zacząłem się przypatrywać mu...Rękę położyłem mu na szyj...-Dobrze-Odpowiedziałem cicho i pocałowałem go w czółko.Przybliżyłem się mocniej i nie zamykając oczu zacząłem go obserwować...Jeśli naprawdę nie jest zajęty...Co zrobię? Jeśli mam się mu narzucać...Lepiej będzie gdy odejdę....Nie będę go męczyć.<br />
<span style="color: #bf9000;"> Rozluźniłem mięśnie.-Kocham Cię Ita-mruknąłem i zasnąłem. Przez sen nadal czuję jego przyjemny dotyk, a może to faktycznie tylko sen? Jestem z nim nad jeziorem. Śmiejemy się szczęśliwi z czegoś. Wskakujemy nadzy do wody. Przez chwile pływamy, a później zaczynamy się całować. Oboje uśmiechnięci, oboje szczęśliwi. Nie chcę by ten sen się kończył...nich tra jak najdłużej...chcę widzieć co dalej...czuję jego dłonie, gorąco ciała...</span><br />
Nie zasnąłem...Nagle Sasuke zaczął dotykać mnie przez sen na co zarumieniłem się...Zamknąłem oczy i gdy mnie pocałował w usta zacząłem mu oddawać...Jak coś też będę udawać, że śpię...Ręką zjechałem na jego krocze i zacząłem je masować.Może powinienem się tak przyzwyczaić...Aaahhhh jestem nienormalnym zbokiem!<br />
<br />
<span style="color: purple;"><br /></span>
<span style="color: purple;"><br /></span>
<span style="color: purple;">No i jest... Miałam problemy zdrowotne i ogromnego lenia. Dziękuję, że jesteście i przepraszam. Krótko bo mam mało czasu. Dialogów nie mam czasu robić, choć wiem, że powinnam. Ciężko jest betować. Postaram się jak najszybciej sprawdzić kolejne rozdziały i dodać. Tak samo gdy będzie 7... Każdy od innej osoby. Dziękuję wam wszystkim. Krótko, bo muszę uciekać ^^. Do następnej. </span>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/02552529539335425164noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-7297157913289269397.post-40693391775259105692012-10-27T08:04:00.002-07:002012-10-27T08:08:52.909-07:00Rozdział 08<br />
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"> </span><span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"> <span style="color: #b45f06;"> Doszedł w moje usta, ale...to
imię...zacisnąłem pięści. Przytulił mnie... i przeprosił...wyplułem jego spermę
do spływu. Nigdy tego nie robiłem. Zawsze z chęcią połykałem, ale teraz.
Odsunąłem go od siebie. Podniosłem rękę i wymierzyłem mu policzek. Nie mocny,
ale też i nie za słaby. Spojrzałem na niego wściekły. Ja się staram, żeby
było mu jak najlepiej. Chcę go dobrze traktować...a on gdy jest ze mną, gdy mu
robię dobrze ten...myśli o jakieś dziewczynie! Nie mogłem już tego wytrzymać.
Poderwałem się na nogi. Złapałem go za nadgarstek ciągnąc go do góry nie
przejmując się, że może zaboleć. Odwróciłem go tyłem do siebie i przycisnąłem
do ściany. Ile razy już myślał o innych!? Ile razy...zawsze...ciągle.</span></span><span style="color: #717171; font-family: Arial, sans-serif; line-height: 115%;"><br />
</span><span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"> Wypluł to i odepchnął mnie od siebie, a następnie
spoliczkował...Zrozumiałem czemu w zupełności...Tu nie wystarczy zwykłe
przepraszam. Pociągnął mnie boleśnie do góry i przycisnął do ściany przodem. Nie
mogę nawet się odwrócić...Zrobi mi to znowu...-Onisama...przepraszam-Wybąkałem
ze strasznym wstydem i upokorzeniem.</span><span style="color: #717171; font-family: Arial, sans-serif; line-height: 115%;"><br />
</span><span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"> <span style="color: #b45f06;"> Nie chcę jego przeprosin. Po prostu nie chcę.
Rozszerzyłem mu siłą nogi. Zatkałem mu usta ręką by nie słyszeć krzyku.
Wszedłem w niego jednym ruchem. Po chwili odsunąłem dłoń od jego twarzy.
Ruszałem się w nim chaotycznie. Nie potrafiłem się na niczym skupić. W głowie
miałem pełno myśli. Miałem dość tego. Nie było mi potrzeba wiele do spełnienia.
Nawet nie czułem przyjemności. Westchnąłem jedynie dochodząc w nim. Nie mam
zamiaru go katować. Wyszedłem z niego i pozwalając przez dwie sekundy płynąć po
mnie wodzie, wyszedłem. Wytarłem się powierzchownie i szybko ubrałem. Nie
odezwałem się do niego ani słowem. Wyszedłem z domu trzaskając drzwiami.</span></span><span style="color: #717171; font-family: Arial, sans-serif; line-height: 115%;"><br />
</span><span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"> Rozszerzył nogi i zaczął mnie gwałcić...Chciałem
krzyknąć jednak zatkał mi ręką usta...Zaczął się poruszać...Ściskałem i
zaciskałem ręce czując straszny ból w odbycie...To takie upokarzające...Ale sam
się o to prosiłem...W końcu skończył...Nie odwróciłem się w jego stronę. Jego
nasienie zaczęło wypływać z mojego wnętrza. Wyszedł z łazienki a ja opadłem na
kafelki i zacząłem płakać...Nienawidzę tego...Zasłużyłem na to...Na pewno? W
końcu wie, że go nie kocham tak...To nie ważne...Ważne jest to, że ktoś kto
kocha...nie krzywdzi tak...Więc...co w tobie siedzi aniki? Mam dość.</span><span style="color: #717171; font-family: Arial, sans-serif; line-height: 115%;"><br />
</span><span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"><span style="color: #b45f06;"> Poszedłem na pole treningowe, tak by mnie nikt nie
widział. Nadal byłem wściekły. Zacząłem się wyżywać na paliku. Gołymi rękami
biłem twarde drewno, co za skutkowało szybkim krwawieniem. Nie przejmowałem się
tym jednak. Dalej biłem z myślami o ototou. Czemu? Czemu? Czemu!? W końcu nie
miałem już sił i usiadłem pod pobliskim drzewem. Proszę dość...niech to się już
skończy. Nie wiem ile siedziałem i nie chcę wiedzieć. Ściemniło się, jednak ja
nie zamierzałem wracać do domu. Po co? Do kogo?</span></span><span style="font-family: Arial, sans-serif; line-height: 115%;"><span style="color: #b45f06;"><br /></span>
</span><span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"> Po kilku godzinach nieustannego szlochu zebrałem się i
wstałem...Na drżących nogach wyszedłem. Ubrałem się i wróciłem do siebie. Nadal
go nie ma...Jak dla mnie to dobrze...Chodź...boże co ja zrobiłem? Nie
powinienem go tak ranić...Nie powinienem...Ubrałem się...To tak
skomplikowane...I znów czuje ten lęk że mnie zostawi. Usiadłem i czekałem na
jakikolwiek dźwięk...To moja wina...Zasłużyłem na to jak nigdy
wcześniej... Nastał wieczór, a on nadal nie wrócił...Wytarłem łzy i wyszedłem z
domu. Zacząłem go szukać...Poszedłem do gabinetu...Pustka...Zacząłem szukać
dalej...Spędziłem tak godzinę gdy nagle zobaczyłem go siedzącego na drzewie. Po
cichu wspiąłem się na nie. Przytuliłem się do jego pleców i ledwo
powstrzymałem się aby nie załkać-Przepraszam - Powiedziałem drżącym głosem-Tak
strasznie przepraszam...-Dodałem po chwili a po policzkach spłynęły mi znów
łzy...</span><span style="color: #717171; font-family: Arial, sans-serif; line-height: 115%;"><br />
</span><span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"><span style="color: #b45f06;"> Gdy było już zimno z ziemi przeniosłem się na jedna z
grubszych gałęzi. Zamierzałem tu spędzić noc. Nie chcę wracać do domu. Wszystko
stało mi się obojętne. Po godzinie może dłużej poczułem jak coś, a raczej ktoś
przytula się do moich pleców. Wyczułem chakre ototou i usłyszałem jego głos.
Przeprasza mnie...płacze...Dłonie mnie pieką...Spojrzałem na niego przekręcając
głowę pustym wzrokiem. - Mhm - mruknąłem-Wracaj do domu, jest zimno a ty jesteś
przeziębiony-powiedziałem bez emocji. Po co mi one? Doprowadzają tylko do bólu.
Chcę być pusty...nie czuć nic...byłoby wspaniale.</span></span><span style="font-family: Arial, sans-serif; line-height: 115%;"><span style="color: #b45f06;"><br /></span>
</span><span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"> Jest taki chłodny. Przytuliłem go do siebie mocniej. –
Nie. - odpowiedziałem roztrzęsiony-Nigdzie bez Ciebie nie pójdę -A co jeśli nie
wróci do domu. Co jeśli mnie zostawi samego? Co jeśli nie wytrzyma tego i zrobi
sobie coś? -Aniki ja... kocham Cię naprawdę ale... -Jak powiem mu że wole
kobiety tylko będzie cierpieć...Co mam mu powiedzieć.-Nie chce tego
zaakceptować...-Powiedziałem i zacisnąłem ręce na jego koszuli..-To
trudne...Przepraszam...nie chciałem Cię ranić...naprawdę nie chciałem...Kocham
Cię braciszku-Kontynuowałem. <br />
<span style="color: #b45f06;"> Nie
oderwał się ode mnie, a wręcz jeszcze mocniej mnie przytulił.-I tu tkwi
problem. Że ty po prostu nie chcesz przyjąć tego do świadomości-powiedziałem
obojętnie.-Nie zmuszę Cię byś to zaakceptował. Trudno. Takie życie-powiedziałem.
Skumulowałem chakre i przeniosłem nas do domu. Przytrzymałem go by nie upadł na
podłogę u niego. Oderwałem delikatnie jego ręce od mojej koszulki. Chciałem
szybko wyjść i iść do siebie. To jeden z najgorszym dni w moim życiu.</span></span><span style="font-family: Arial, sans-serif; line-height: 115%;"><span style="color: #b45f06;"><br /></span>
</span><span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"> Do świadomości? Że ja niby też go kocham w taki
sposób? Że ja...jestem mu przeznaczony? Spojrzałem przestraszony na jego
dłonie. Złapałem go za nadgarstki...Chce mnie zostawić. Nie chce na mnie
patrzeć...-Poczekaj tu proszę-Powiedziałem i posadziłem go na łóżku. Szybko
przyniosłem mokry ręcznik. Ująłem jego dłoń i zacząłem wyjmować z niej
drzazgi...Musiał być na mnie strasznie wściekły...Powinienem zostać jego
zabawką i pozwalać mu na wszystko. Po policzku spłynęła mi znów łza. Szybko ją
wytarłem i kontynuowałem.</span><span style="color: #717171; font-family: Arial, sans-serif; line-height: 115%;"><br />
</span><span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"><span style="color: #b45f06;"> Opatrywał mi rany na dłoniach.-Czemu to robisz? Czemu
mnie nie nienawidzisz? Czemu mnie szukałeś?- zapytałem patrząc na jego dłonie,
które zajmowały się moimi. Płakał...znowu go zgwałciłem... i to dosyć
brutalnie...a on się mną opiekuje. Dlaczego? Zaraz usłyszę odpowiedź...Teraz
też spadła mu łza. Dlaczego?</span></span><span style="font-family: Arial, sans-serif; line-height: 115%;"><span style="color: #b45f06;"><br /></span>
</span><span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"> -Bo...jesteś ranny...bo to moja wina.-Załkałem i znów
musiałem wytrzeć spadające po policzkach łzy...Wytarłem krew i zacząłem
opatrywać mu palce bandażem. Strasznie sobie poharatał palce...Przeze
mnie...Jestem obrzydliwy...-Bo Cię kocham...Jesteś moim bratem
przecież-Odpowiedziałem na drugie pytanie patrząc mu w oczy...-A
ty...nienawidzisz mnie teraz aniki?- Spytałem i zadrżałem ze strachu...</span><span style="color: #717171; font-family: Arial, sans-serif; line-height: 115%;"><br />
</span><span style="color: #b45f06;"><span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"> Odsunąłem ostrożnie od niego ręce i go
przytuliłem.-Oczywiście, że nie.-powiedziałem łagodnie.-To nie twoja wina,
tylko mojej głupoty. Nie rozumiem...jak możesz mnie nazywać swoim bratem? Po
tym co Ci robię?- pytałem cicho.-Nie chcę Cię ranić, ale robię to. A ty mnie
kochasz...dlaczego? - zapytałem nie rozumiejąc.</span><span style="font-family: Arial, sans-serif; line-height: 115%;"> </span></span><span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"><span style="color: #b45f06;"> </span>
Czemu
go wciąż kocham? Tak po prostu...Jest moją jedyną rodziną. Usiadłem mu na
kolanach i przytuliłem się do niego mocno...Nie chce by mnie opuszczał. Nie
chce by umarł tak samo jak moi rodzice. Nie wydaje się na mnie już
zły...Powiedziałem imię kobiety gdy robił mi przyjemność. Zamknąłem oczy
przypominając sobie to wszystko...To jest straszne...Westchnąłem-Tak po
prostu...bo kocham Cię prawdziwie. To nazywa się prawdziwą
miłością-Odpowiedziałem patrząc mu w oczy. Tak... to się tak nazywa...A nie
iluzją... własnego egoizmu...</span><span style="color: #717171; font-family: Arial, sans-serif; line-height: 115%;"><br />
</span><span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"><span style="color: #b45f06;"> Bo mnie kocha prawdziwie? Tak się nie da...prawda nie
istnieje. Przytuliłem go opierając brodę o jego łopatkę. Ja też go kocham, ale
inaczej. Gdy w tedy...powiedział to imię...coś we mnie
pękło... serce... uśmiechnąłem się kwaśno. Ale to i tak mnie nie usprawiedliwia.
-Przepraszam-przeprosiłem go szczerze. Pierwszy raz mówię mu te słowa, do tego
co mu robię od...nigdy mu ich nie mówiłem...-Przepraszam-szepnąłem jeszcze raz.</span></span><span style="font-family: Arial, sans-serif; line-height: 115%;"><span style="color: #b45f06;"><br /></span>
</span><span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"> Rozszerzyłem oczy...Przeprasza mnie tak jakby to było
nasze ostatnie pożegnanie. Czemu muszę być tak przewrażliwiony odnośnie
śmierci? Zakręciło mi się dziwnie w brzuchu...Sam nie wiem...Jestem
beznadziejną zabawką! Szmatą! Nienawidzę siebie...-Wybaczam Ci-Powiedziałem
patrząc mu w oczy-I sam przepraszam.-Dodałem patrząc na niego z żalem i bólem.</span><span style="color: #717171; font-family: Arial, sans-serif; line-height: 115%;"><br />
</span><span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"><span style="color: #b45f06;"> Wybaczył mi...coś takiego da się wybaczyć?
Uśmiechnąłem się do niego. Naprawdę. Uśmiechnąłem. Poczułem się tak
miło...dobrze.-Nie masz za co przepraszać-powiedziałem przytulając się do niego
mocno. -Dziękuję- podziękowałem mu szczerze. Będę go unikał, jak najrzadziej
przesiadywał w domu...by nie czuć tego do niego by go więcej nie ranić. </span></span><span style="font-family: Arial, sans-serif; line-height: 115%;"><span style="color: #b45f06;"><br /></span>
</span><span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"> Nie mam za co...-Mam-Odpowiedziałem ciężko. Podkurczyłem nogi i
oparłem się całym ciałem o niego by czuć go jak najbardziej. Boli mnie tyłek i
nadal mam jego nasienie w środku. Czuje je... To takie upokarzające. Jestem
kompletnie bezradny...Ale dopóki mnie nie opuszcza...będę to znosić bo naprawdę
kocham go...naprawdę mam tylko jego.</span><span style="color: #717171; font-family: Arial, sans-serif; line-height: 115%;"><br />
</span><span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"><span style="color: #b45f06;"> Objąłem go jednym ramieniem w tali, a drugim jego
ramiona.-Nie masz-zaprzeczyłem i pocałowałem go delikatnie w skroń.-Jadłeś
coś?- zapytałem zmieniając temat rozmowy.</span></span><span style="font-family: Arial, sans-serif; line-height: 115%;"><span style="color: #b45f06;"><br /></span>
</span><span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"> Pokręciłem przecząco głową i spojrzałem na niego
swoimi smutnymi oczkami. Po tym jak go odzyskałem nie chce się od niego
odrywać. Przytuliłem go mocniej do siebie.Za nic w świecie go nie puszczę. Onisama...
nie krzywdź mnie. Nie odchodź proszę. Nie chce się czuć podlej niż obecnie. Mam
dość płaczu.</span><span style="color: #717171; font-family: Arial, sans-serif; line-height: 115%;"><br />
</span><span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"><span style="color: #b45f06;"> Wstałem biorąc go na ręce. Nie będzie chciał zapewne
zostać tutaj, więc niech idzie ze mną, mi nawet pasuje. Zszedłem do kuchni. Ja
też nic nie jadłem i nieco zgłodniałem. Nie wypuszczałem go z rąk. Jakieś
warzywa, kawałem mięsa. Posadziłem go na szafce obok siebie. Jest taki słodki.
Wtulił się we mnie jak taki mały słodki kociak i nie chciał puścić. Miałem
przestać tak o nim myśleć...ehhh Wrzuciłem wszystkie składniki do garnka z
wodą. Będzie jarzynowa, zrobi nam się trochę cieplej.</span></span><span style="font-family: Arial, sans-serif; line-height: 115%;"><span style="color: #b45f06;"><br /></span>
</span><span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"> Na szczęście zaniósł mnie ze sobą...Ale potem puścił
bo zaczął robić zupę...Gdy skończył dodawać złapałem go za rękę...Nie puszcze
go tak łatwo. Nie pozwolę mu uciec...Ostatnio strasznie jestem przewrażliwiony
na tym punkcie...A dziś biorąc pod uwagę co mu zrobiłem tym bardziej się boje.</span><span style="color: #717171; font-family: Arial, sans-serif; line-height: 115%;"><br />
</span><span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"><span style="color: #b45f06;"> Uśmiechnąłem się do niego i go przytuliłem. Muszę się
nacieszyć jego obecnością, bo później mi jej zabraknie. Ale muszę się od niego
oddalić by go nie ranić. Tak będzie dla niego najlepiej.-Kocham Cię
braciszku-szepnąłem mu do ucha i pocałowałem go w policzek.</span></span><span style="font-family: Arial, sans-serif; line-height: 115%;"><span style="color: #b45f06;"><br /></span>
</span><span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"> -Ja Ciebie też onisama- Odpowiedziałem i wtuliłem się
w niego jeszcze bardziej. Zacząłem wdychać jego zapach...Gdy mi to zrobił
czułem się tak jakby mnie nienawidził...Jakbym był dla niego zerem, śmieciem, zwykłą
szmatą. Zacisnąłem rękę na jego ręce a drugą na koszuli. Nie chcę być dla niego
rzeczą...Nie chcę by mnie nienawidził. Nie chce tego odczuwać...Chcę po prostu
być z nim zawsze i wszędzie.</span><span style="color: #717171; font-family: Arial, sans-serif; line-height: 115%;"><br />
</span><span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"><span style="color: #b45f06;"> Splotłem nasze dłonie ze sobą. Staliśmy...no a
bynajmniej ja...tak aż nie musiałem się od niego oderwać aby zajrzeć do zupy.
Przyprawiłem, pomieszałem, dodałem... i gotowe...uwielbiam jarzynową -Gotowe-oznajmiłem
ototou. Nalałem na talerze i postawiłem na stole. Dwa obok siebie. Wziąłem go
na ręce i posadziłem na krześle. Sam usiadłem przy nim. Poczochrałem go w sowim
ulubionym geście po włosach -Itadakimasu- powiedziałem zanim zacząłem jeść.</span></span><span style="font-family: Arial, sans-serif; line-height: 115%;"><span style="color: #b45f06;"><br /></span>
</span><span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"> </span><span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"> Zarumieniłem
się gdy mnie poczochrał po włosach po czym zacząłem jeść- Itadakimas - Powiedziałem
cicho i pochłonąłem pierwszą łyżkę… Mmm pycha. Kocham jarzynową
mmm...-Onisama...jesteś na mnie zły?- Spytałem znów cichym głosem i na chwilę
zaprzestałem konsumpcji.</span><span style="color: #717171; font-family: Arial, sans-serif; line-height: 115%;"><br />
</span><span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"><span style="color: #b45f06;"> -Oczywiście, że nie-uśmiechnąłem się do niego ciepło.
Wróciłem do jedzenia. Dopiero teraz poczułem jaki byłem głodny. W dość szybkim
tempie pochłonąłem talerz i spokojnie czekałem aż Ita skończy.</span></span><span style="line-height: 115%;"><span style="color: #717171; font-family: Arial, sans-serif;"> </span></span><span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;">Powoli dokończyłem danie-Dziękuje za
posiłek-Powiedziałem grzecznie i zabrałem talerze i zacząłem je zmywać. Mówi, że
nie... A przeze mnie się pokaleczył. Przez moją głupotę znów mnie wziął siłą...
Ale i tak się cieszę, że nie zrobił tego brutalniej. Boli nadal...Ale mogło być
gorzej...Narzekam choć nie powinienem. Zasłużyłem na to...Ciekawe jakby
zareagowała Konan gdyby wiedziała, że mi się podoba...Zarumieniłem się na samą
myśl.</span><span style="color: #717171; font-family: Arial, sans-serif; line-height: 115%;"><br />
</span><span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"><span style="color: #b45f06;"> Patrzyłem jak kuśtyka. Musi go boleć...Zarumienił się
uroczo...ciekawe o czym pomyślał...nie! To jego sprawa. Może myśleć o czym i o
kim chce. Chociaż na tą myśl serce mi się ścisnęło.-Będziesz dzisiaj spał u
mnie?- poprosiłem go. Ostatnia noc...ostatnia.</span></span><span style="font-family: Arial, sans-serif; line-height: 115%;"><span style="color: #b45f06;"><br /></span>
</span><span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"> Wyrwał mnie z myśli...Chce ze mną spać? Nie zrobi mi
niczego...A jeśli nawet to jest mi już to obojętne. Kiwnąłem głową-Jasne
aniki-Odpowiedziałem z lekkim uśmiechem-Kocham Cię-dodałem zwiększając go. </span><span style="color: #717171; font-family: Arial, sans-serif; line-height: 115%;"><br />
</span><span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"><span style="color: #b45f06;"> Wstałem i wziąłem go na ręce.-Ja też Cię kocham,
bardzo bardzo mocno pamiętaj o tym braciszku.-pocałowałem go w czółko jak za
dawnych lat. Jak w tedy gdy byliśmy mali. Później też go całowałem, ale to...to
już nie było to samo...Poszedłem do mnie i posadziłem go na łóżku. Przyniosłem
leki i mu je podałem wraz z butelką wody. Zrzuciłem z siebie koszulkę i
spodnie zostając w bokserkach. Idziemy w końcu spać, no nie?</span></span><span style="font-family: Arial, sans-serif; line-height: 115%;"><span style="color: #b45f06;"><br /></span>
</span><span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"> Połknąłem to wszystko i wszedłem pod pościel. Jestem
przeziębiony więc nie mam zamiaru się rozbierać...Hmmm dziś przesadziłem i to
strasznie. Skrzywdziłem go jak nigdy dotąd. Jestem straszny...Jak mogłem mu to
zrobić?!Mmm jestem strasznie zmęczony...Wykańczam sam siebie.</span><span style="color: #717171; font-family: Arial, sans-serif; line-height: 115%;"><br />
</span><span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"><span style="color: #b45f06;"> Wsunąłem się obok niego i go do siebie
przytuliłem.-Jutro muszę iść do biura-poinformowałem go. W końcu to nie dziwne,
jestem Hokage. Przykryłem nas szczelnie kołdrą. Już jutro go stracę. Już jutro
to się skończy. Pogłaskałem mu czule główkę.</span></span><span style="font-family: Arial, sans-serif; line-height: 115%;"><span style="color: #b45f06;"><br /></span>
</span><span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"> Zdziwiłem się tym trochę, bo zawsze jak jestem chory
siedzi przy mnie...Ale może coś musi zrobić...Szkoda...Chciałbym iść z nim. Podkurczyłem
trochę nogi i przytuliłem go do siebie mocniej-Mogę iść z Tobą?- Spytałem
patrząc mu w oczy z czułością.</span><span style="color: #717171; font-family: Arial, sans-serif; line-height: 115%;"><br />
</span><span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"><span style="color: #b45f06;"> -Jesteś chory, musisz się wygrzać.-powiedziałem
również z czułością. Mówię prawdę.-Postaram się wrócić jak najwcześniej-jak
najpóźniej dodałem w myślach. Moja chwila prawdy się skończyła.</span></span><span style="font-family: Arial, sans-serif; line-height: 115%;"><span style="color: #b45f06;"><br /></span>
</span><span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"> -To niesprawiedliwe. Chcę być z Tobą-Powiedziałem
patrząc na niego żałośnie. Nie chcę siedzieć tutaj sam. Nie chcę by mnie
zostawiał. Wiem że zachowuję się dziecinnie ale jestem teraz w rozsypce
psychicznej...Potrzebuję go.</span><span style="color: #717171; font-family: Arial, sans-serif; line-height: 115%;"><br />
</span><span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"><span style="color: #b45f06;"> -Wiesz, że wolałbym być z tobą. Ale niestety mam swoje
obowiązki-to prawda. Moim obowiązkiem jest chronienie go...chociażby przede
mną.-Chodźmy już spać. Szybko zleci zobaczysz-powiedziałem nadal głaszcząc go z
czułością po główce.-Itachi? Mam prośbę-powiedziałem cicho.-Wiem, że nie chcesz...ale
proszę...pozwól mi się pocałować, tylko ten jeden raz-poprosiłem go nie patrząc
mu w oczy.</span></span><span style="font-family: Arial, sans-serif; line-height: 115%;"><span style="color: #b45f06;"><br /></span>
</span><span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"> -Ale ja...chcę tego-Odpowiedziałem patrząc mu w twarz.
Zbliżyłem się do niego...Ten jeden raz? Mówi tak jakby to miał być ostatni raz?
Aż tak bardzo go zraniłem? Nienawidzę siebie...Lepiej by było gdyby mnie nie
było na tym świecie. Co raz częściej tak sobie myślę.</span><span style="color: #717171; font-family: Arial, sans-serif; line-height: 115%;"><br />
</span><span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"><span style="color: #b45f06;"> Chce? Nie, nie prawda. Mówi tak by mnie nie zranić.
Przytknąłem swoje wargi do jego. Przejechałem po nich językiem, a on mnie
wpuścił do siebie. Wślizgnąłem się do jego ust. Delikatnie pieściłem jego
podniebienie i policzki. Całowałem go spokojnie, biorąc i dając jak najwięcej.
Ostatni...ta myśl non stop chodziła mi po głowie. Smakowałem jego słodkich warg.
Ucieszyłem się gdy mi oddał pocałunek.</span></span><span style="font-family: Arial, sans-serif; line-height: 115%;"><span style="color: #b45f06;"><br /></span>
</span><span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"> Oddałem mu pocałunek..Wplątałem dłoń w jego
włosy...Mmm...przyjemnie. Zamruczałem w pocałunku i dalej kontynuowałem. Całuję
się z własnym bratem...Może powinienem naprawdę zaakceptować to i...po prostu być
z nim w taki sposób? Móc go dotykać w taki sposób? Pozwalać się dotykać...Ale...ja
się tego boję...ale chcę...Nie wiem...Przyjemnie mi...</span><span style="color: #717171; font-family: Arial, sans-serif; line-height: 115%;"><br />
</span><span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"><span style="color: #b45f06;"> To wspaniałe...szkoda, że jedyny nasz taki
pocałunek...pierwszy którego oboje tak naprawdę chcemy...a bynajmniej on
sprawia takie wrażenie, bo wiem, że udaje. W końcu odsunąłem się od niego.
Pocałowałem go w policzek i leciutko się do niego uśmiechnąłem -dobranoc- powiedziałem
cicho, przytulając go i zamykając oczy.</span>
Odwzajemniłem
uśmiech. Oplątem mu szyję-Dobranoc braciszku...kocham Cię najmocniej na świecie-Mruknąłem
z uśmiechem i zamknąłem również oczka...To prawda...nikogo bardziej nie kocham.
Może faktycznie powinienem zastanowić się nad uległością?<br />
<span style="color: #b45f06;"> -Ja
Ciebie też-wtuliłem twarz w jego szyję i usnąłem. Obudziłem się nad ranem. Była
godzina szósta dwanaście. Spojrzałem na śpiącego Itachiego. Od dzisiaj tylko
taki widok mi pozostanie. Przejechałem opuszkami palców po jego policzku.
Uśmiechnąłem się czule.-Kocham Cię-szepnąłem całując go w czółko. Wyplątałem
się delikatnie z jego objęć i cmoknąłem go w usta tak by się nie obudził.
Wziąłem cicho szybki prysznic. Ubrałem się i po spojrzeniu ostatni raz na niego
wyszedłem z domu. Poszedłem od razu do biura. Tam będę teraz spędzał swoje
dni...</span><span style="color: #b45f06;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: MS Shell Dlg 2, sans-serif;"><span style="line-height: 115%;">Jesteśmy rozczarowane! Bardzo! Tylko jeden komentarz!? Wiem, że błędów jest nadal od groma, ale sprawdzałam to już cztery razy. My opowiadanie mamy zakończone. Napisane całe. Jest mało opowiadań ItaSasu, SasuIta więc </span><span style="line-height: 18px;">postanowiłyśmy</span><span style="line-height: 115%;"> dodać by ktoś mógł coś poczytać z tym paringiem. A tu co? Nico! Nikt nie czyta! <span style="background-color: #9fc5e8;">Robimy protest i następny rozdział pojawi się, gdy będzie co najmniej <span style="color: red;">7 KOMENTARZY !!</span><span style="color: #cc0000;">!</span></span></span></span><br />
<b style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"><i><u><span style="color: red;"><br /></span></u></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"><i><u><span style="color: purple;">ELISHA </span></u></i></b><span style="font-family: MS Shell Dlg 2, sans-serif;"><span style="line-height: 115%;">Dziękujemy Ci z całego serca, że jesteś. Mamy nadzieję, że nadal będziesz komentowała :) W liceum jest słabo xD 20 osób mnie nienawidzi w klasie, która ze mną liczy 28 xD </span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;">O i jeszcze dla zachęty w następnych rozdziałach będzie kot ( z tym wiąże się spadnięcie z krzesła, bo... no zobaczycie xD), porwanie, próba samobójstwa, nie wiem czy udana, czy nie, "wyprowadzka" i inne rzeczy. Narka.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'MS Shell Dlg 2', sans-serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;"><br /></span></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/02552529539335425164noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-7297157913289269397.post-36325387151478879092012-09-02T03:20:00.000-07:002012-09-08T07:11:09.930-07:00Rozdział 7<h2>
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span class="Apple-style-span" style="font-size: small; font-weight: normal;"><br /><br /> <span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>-Kim dla Ciebie jestem?- Spytałem nie rozumiejąc do czego on zmierza. Kim jestem Ja dla niego...Powinien sam o tym dobrze wiedzieć...Skąd ja mam o tym mieć pojęcie.-Nie wiem...przecież to twoje zdanie-Odpowiedziałem obserwując go. Jestem dla niego... bratem ale używa mnie... Więc jestem dla niego czymś w rodzaju przystani...Ktoś kto mu nie ucieknie...Nie można nazwać tego miłością, a raczej poczuciem własności albo straszną obsesją. <span class="Apple-style-span" style="color: #b45f06;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;">
</span></span></span><span class="Apple-style-span" style="font-size: small; font-weight: normal;"><span class="Apple-style-span" style="color: #b45f06;">Przymknąłem oczy, aby nie patrzeć na niego. To zbyt ciężkie.-Płakałem...-zacząłem cicho-bo mam dość ranienia Cię...nie mogę już znieść myśli jak bardzo się brzydzisz mojego dotyku-kontynuowałem spokojnie i cicho-Tylko, że nie umiem przestać...ciągle próbuję...staram się i gdy myślę z nadzieją, że mi się udało przezwyciężyć to...idę do Ciebie...sam wiesz w jakim celu...i znowu ten ból...Nie rozumiesz. I tak było lepiej. Bo teraz będę Cię obrzydzał jeszcze bardziej...wiem, że to nienormalne by zakochać się we własnym bracie...nawet nie wiem kiedy się to zaczęło...-powiedziałem cicho. Teraz tylko czekać aż mnie odepchnie, aż wyzwie...To jest takie ciężkie...</span> <span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;">
</span>Spuściłem rękę z jego twarzy w szoku. Zrobiło mi się faktycznie nie dobrze... Ale to na myśl, że nie potrafi przestać...mi robić takich rzeczy. To moja wina, że cierpi? Bo go odrzucam? Bo się brzydzę jego dotykiem. Czuję się obarczony winą za to że taki jest. Zaszkliły mi się delikatnie oczy i przez moment miałem ochotę uciec od tego wszystkiego. Jednak chyba wolał tego nigdy nie usłyszeć. Kocha mnie jak nie brata? Ale w miłości nie robi sie takich rzeczy. To co on odczuwa to obsesja...Popadł by nawet w szaleństwo tracąc swoją własność. Jest Hokage...gdybym nawet uciekł od jego gwałtów znalazł by mnie i wtedy krzywdził by mnie mocniej. Zawsze gdy się mu sprzeciwiam gwałci mnie ostrzej niż zazwyczaj...To obrzydliwe. Czy tak ciężko to zaakceptować? Jednak on też cierpi...Ma dość...Znów czuję wyrzuty sumienia. To boli...tak strasznie boli. Co mam mu powiedzieć? Jak mam go pocieszyć kiedy naprawdę tym co mi robi rani mnie dogłębnie? Fizycznie i psychicznie..-Nie wiem co Ci odpowiedzieć onisama. To ciężkie-Odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Nie chcę by cierpiał, ale jednocześnie nie chcę tego co mi robi.<span class="Apple-style-span" style="color: #b45f06;"> <span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;">
</span>W jego oczach zobaczyłem zbierające się łzy. Przytuliłem sie do niego-Nie musisz nic odpowiadać. I tak spodziewałem się gorszej reakcji-uśmiechnąłem się smutno.-Nie myśl o tym...-poleciłem.-Zrobię nam śniadanie.-pocałowałem go w czółko zanim zdarzyłem się powstrzymać. Zszedłem z niego i przykryłem go szczelnie kołdrą.</span> <span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Wstał...Poszedł sobie...To tak jakby ta cała sytuacja prześlizgiwała mi się przez palce jak ziarenka piasku. Ucieka mi czas...Ucieka mi aniki...Boję się. Nie chcę by mnie zostawił tak jak rodzice...Jeden dzień...Pokłóciłem się wtedy z tatą...Wróciłem z akademii i... koniec.-Nie idź proszę-Powiedziałem szybko łapiąc go za rękę-Nie jestem głodny. Proszę zostań-Dodałem szybko i egoistycznie...w końcu on może być głodny.<span class="Apple-style-span" style="color: #b45f06;"><br /><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Chciałem iść, ale złapał mnie za rękę. Uchyliłem usta by powiedzieć, że zaraz przecież wrócę, ale zrezygnowałem. Kiwnąłem w odpowiedzi głową i ponownie się przy nim ułożyłem. Dotknąłem jego czoła. Już nie ma gorączki, to dobry znak. Przyciągnąłem go do siebie. Poczułem zimny okład na torsie. Oplotłem go ramionami. Tak bardzo go kocham...a on teraz mnie? Co o mnie myśli?</span> <span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;">
</span>Wrócił jednak do mnie, na co ucieszyłem się w głębi serca. Mógłby uznać, że go nienawidzę...Mógłby mnie odtrącić. Wyjść i już nigdy do mnie nie wrócić. Uciec ze strachu albo obrzydzenia do siebie. Nawet popełnić samobójstwo...Wiem, że byłby do tego zdolny. Przytuliłem go mocno, a okład spadł mi na jego ciało-Ups...Wybacz.-Mruknąlem gdy zdjął rękę i zdjąłem z niego okład.<span class="Apple-style-span" style="color: #b45f06;"> <span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;">
</span>-Nic się nie stało-uśmiechnąłem się lekko. Dla niego to chyba bez różnicy, kim jest dla mnie...nie chciał bym go zostawiał, ale dlaczego? Bał się, że mógłbym odejść? Nie, on by się z tego prędzej cieszył. A może nie? Może po prostu nie chce zostawać sam?-Jak się czujesz?-zapytałem odrywając się od swoich myśli.</span> <span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Ucieszyłem się na to, że się o mnie martwi. Chyba... O ile nie udaje.-Lepiej.- Odpowiedziałem jednym słowem i pocałowałem go w policzek. Owinąłem mu ręce wokół szyi-Aniki... skoro kochasz mnie w taki sposób... To czemu... robisz...to czasami....tak brutalnie?-Spytałem zadręczony myślami.<span class="Apple-style-span" style="color: #b45f06;"><br /><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Spojrzałem na niego zaskoczony...Jak już mu powiedziałem o jednym, mogę mu wszystko wyjaśnić...chyba...-Czasami...nie umiem się powstrzymać...wiem, że znowu będziesz się brzydził, że będziesz cierpiał jeśli chociażby cię namiętnie pocałuję. I przez to...czuję się zdenerwowany...tak jak ostatnio...i nie umiem się powstrzymać. Później gdy dociera do mnie co znowu zrobiłem...żałuję...że Cię kocham...ja cały czas, żałuję że Cie kocham w taki sposób...to jest ciężkie do zrozumienia. Ja naprawdę nie chcę Cię ranić.-wyjaśniłem pokrętnie.</span>Przypomniało mi się jak przebudziłem się w nocy i mnie głaskał...Wierzę w to, że mnie naprawdę kocha...Ale tak się nie powinno robić. Żałuje, że mnie kocha, bo wtedy bym nie cierpiał...Nie potrafi jednak przestać. Mam dość! To...Jak nie mogłem potem stać na nogach...To jak posuwał mnie szybko, a potem wychodził bez słowa...Jak widział, że płaczę i nie przestawał...Mam dość... A z drugiej strony jest troskliwy i kochany...Istny paradoks.<span class="Apple-style-span" style="color: #b45f06;"> <span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;">
</span>Nic nie powiedział. Nie powinienem mu o tym mówić. Zresztą jaką różnice mu to robi? On nie wie jak to jest, gdy się tak kogoś kocha...nie wie jak to jest patrzeć na łzy kochanej osoby ze świadomością, że sam ją do tego doprowadziłem, nie wie jak to jest marzyć, by choć raz pozwoliła się dotknąć i pokochać...nie wie jak to być chorym z miłości. To jeszcze dla niego niezrozumiałe. Kiedyś...kiedyś będzie wiedział...gdy sam się zakocha w jakieś ślicznej dziewczynie. Moja nadzieja co do tego by mnie pokochał gdzieś się ulotniła, odeszła...</span> <span class="Apple-style-span" style="white-space: pre;"><br /></span>Zapadła niezręczna cisza. W powietrzu słychać tylko nasz nierównomierny oddech. Niezwykle krępujące...-W takim razie chcę Cię pieprzyć aniki-Powiedziałem z powagą. Sprawdzę go tak...Jeśli się zgodzi bym go pieprzył to oznacza, że to przez miłość. Jeśli nie...to tylko duma i obsesja. Ja na jego miejscu bym się nie zgodził. Nikt by się nie zgodził być zdominowanym przez mniejszą słabszą osobę... Nikt.<span class="Apple-style-span" style="color: #b45f06;"> <span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;">
</span> Aż otworzyłem usta ze zdziwienia. Otrząsnąłem się po chwili zdając sobie sprawę, że raczej się ze mnie nabiją-Ha ha ha bardzo śmieszne-mruknąłem, ale się uśmiechnąłem-wiesz...gdybyś był starszy, nie mówię, że ode mnie ale starszy i większy...to bym się zgodził...-potarmosiłem go z cichym śmiechem po włosach. Nie przeszkadzało by mi to. Co to za różnica, być na dole, czy na górze, ważne, że z nim.</span> <span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;">
</span>Wyśmiał mnie i zaprzeczył. Odsunąłem się od niego i wstałem. Jakbym był starszy i większy hn...-W takim razie nie kochasz mnie i jesteś zwykłym egoistą seksualnym.-Odpowiedziałem i zszedłem z łóżka-Nie to nie. W takim razie tak samo nie zbliżaj się do mnie-Odpowiedziałem zimno i wyszedłem biegiem z jego pokoju i zatrzasnąłem drzwi. Osoba która naprawdę kocha poświęca się...Niech spada z swoim fiutem ode mnie. Od czegoś ma łapę. Może sobie zwalić.<span class="Apple-style-span" style="white-space: pre;"><br /></span><span class="Apple-style-span" style="color: #b45f06;">Znowu zdziwienie. On mówił na poważnie? Wstałem szybko i pobiegłem za nim. Otwierał drzwi do swojego pokoju. Podbiegłem do niego i podniosłem go do góry jak małe dziecko. Chciał się wyrwać, ale mu nie pozwoliłem.-Kocham Cię i to nie jest zwykłe pożądanie. Nie sądziłem, że mówisz to na poważnie, bo przecież Cię to obrzydza. Ja się zgadzam. Jeśli chcesz możemy to zrobić. Zgodzę się na wszystko, by udowodnić Ci że Cię kocham, chociaż nie wiem po co, bo ty nie chcesz bym to do Ciebie czuł...ale nie potrafię tego zmienić, nie potrafię wyplenić tego ze swojego serca i nic na to nie poradzę-powiedziałem z powagą nadal trzymając go na rękach.</span> <span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;">
</span>Rozszerzyłem oczy na to co zrobił i powiedział. Serce zaczęło walić mi jak szalone. On się zgadza bylebym go kochał...On jest niemożliwy...Nie używa mnie tak po prostu? Przytuliłem go za szyje. Zamknąłem oczy...Nie potrafię zrobić tego z nim. Ale go kocham...Ale jak brata...-Onissama...-Mruknąłem. A może zdaje sobie sprawę że go sprawdzam? Jest niesamowicie inteligentny, więc może to ściema. Otworzyłem oczy-W takim razie to zróbmy. Będę Cię pieprzyć-Odpowiedziałem z powagą i pewnością. Właściwie po co ja to chcę zrobić skoro się brzydzę! Czemu tak strasznie do tego dążę...Może... Nie, po prostu chcę sprawdzić go.<span class="Apple-style-span" style="color: #b45f06;"> <span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;">
</span>On naprawdę chce to ze mną zrobić...serce mi przyspieszyło...ok...dotrzymam tego co powiedziałem, zgodzę się na wszystko. Wszedłem do niego do pokoju i zatrzasnąłem za sobą drzwi. Położyłem się na jego łóżku sadzając sobie go na biodrach. Niech robi co chce-Pieprz mnie...naprawdę Cie kocham Itachi.-powiedziałem kładąc dłoń na jego policzku.</span><br /><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Położył się i kazał się pieprzyć...On chyba sobie ze mnie żartuje. Ja taki niski mam pieprzyć Hokage...Mam ochotę się śmiać...Ale skoro mogę się na nim zemścić...Podniosłem się. Położyłem jedną dłoń koło głowy i zacząłem go brutalnie całować..<span class="Apple-style-span" style="color: #b45f06;"> <span class="Apple-tab-span"><span class="Apple-style-span" style="white-space: pre;">
</span></span>Zaczął mnie agresywnie całować. Nie sprzeciwiałem się. Naprawdę ma zamiar to zrobić... trudno, poboli mnie dziś trochę tyłek. Uchyliłem od razu usta wpuszczając go do siebie. Ciężko było mi oddawać pocałunki, ale jakoś próbowałem. Nie dominowałem. To on ma mieć władzę...</span><br /><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Pozwolił mi się całować...To takie ohydne! Nie chcę tego..Mhhh...jego język...Dorwałem się do jego spodni i czując straszną złość zacząłem odpinać mu pasek. Teraz mogę się zemścić na nim za każdy brutalny gwałt. Teraz mogę mu pokazać jak straszne to jest.<span class="Apple-style-span" style="color: #b45f06;"> <span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;">
</span>Odpiął mi pasek od spodni, a potem same spodnie. Spojrzałem w jego oczy, które wyrażały tylko złość. On nie chce tego. Nie zależy mu na tym...chce tylko mi się odpłacić za to co sam mu robiłem...Należy mi się. Mimo wszystko zabolało. Czym ja się łudziłem, że nagle mnie pokochał i chce to zrobić? Śmieszne! To się nigdy nie stanie...nigdy...</span><br /><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Nie widząc żadnych reakcji sprzeciwu zirytowałem się jeszcze bardziej. Zacząłem całować i lizać mu szyję. Ściągnąłem z niego spodnie i bokserki patrząc na jego męskość...To obleśne. Zamknąłem oczy i zacząłem ssać mu sutka. To obrzydliwe...blehh...Prawą ręką zacząłem zwalać mu konia.</span><span class="Apple-style-span" style="color: #b45f06; font-size: small; font-weight: normal;"><br /><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Jęknąłem gdy poczułem jego rękę na moim członku, a usta na sutku. Widzę w jego oczach obrzydzenie, przez co miałem ochotę stamtąd wybiec i zacząć krzyczeć. Co krzyczeć? Nie wiem.-Itachi...widzę, że Cię to brzydzi...zrób to...teraz...nie musisz udawać, że tego chcesz.-wydyszałem zachrypniętym gardłem z gulą w środku. Ta świadomość boli mnie bardziej niż to co ma zaraz zrobić. Drżącymi dłońmi odpiąłem mu spodnie</span><span class="Apple-style-span" style="font-size: small; font-weight: normal;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;">
</span>Mam to zrobić chociaż mnie brzydzi? Usiadłem i zacząłem się śmiać histerycznie. -Hahahah rozwalasz mnie hahaha...wymiatasz...-Zaśmiałem się i spojrzałem z rozbawieniem w jego oczy. Jego światopogląd jest nie wyjęty.... Skąd takie spaczenie?<span class="Apple-style-span" style="color: #b45f06;"> <span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;">
</span>Zaczął się śmiać. Ścisnąłem zęby i dłonie. Mam tego dość. W stałem szybko i założyłem na siebie tylko bokserki. Wyszedłem od niego. Po policzku spłynęła mi łza. Poszedłem szybko do siebie. Zamknąłem drzwi od swojego pokoju na klucz. Czemu mi się to musiało przytrafić!? Czemu w nim musiałem się zakochać!? Usiadłem na łóżku twarz zakrywając w dłoniach. Na cholerę to wszystko!? Po co? Dlaczego nie mogę mieć normalnego życia. Dlaczego oni musieli zginąć? Dlaczego ja w tedy nie zginąłem? Śmierć to żałosna ucieczka od życia, od problemów, ale najłatwiejsza i w takich momentach o niej się najczęściej myśli. Niepotrzebnie mu mówiłem. Chciałem się dla niego poświęcić. Chciałem mu udowodnić, że go kocham, ale on nawet mnie nie potraktował poważnie. Tylko jak... jak szmatę. Niepotrzebną w jego życiu...Starałem się...nie chciałem go ranić, starałem się usunąć to uczucie z siebie, ale mi się nie udało...nie wiem co mogę jeszcze zrobić.</span> <span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;">
</span>Uciekł zostawiając u mnie spodnie. Musiał się źle poczuć...Ahhh...Poszedłem pod drzwi...Zamknięte. Wyszedłem na parapet i luknąłem do środka. Siedzi i płacze. Wszedłem przez okno. Złapałem go za nadgarstki.-Możesz mi powiedzieć czemu uciekasz skoro na to Ci nie pozwoliłem?- Spytałem siadając mu okrakiem na kolanach i patrząc na jego zapłakaną twarz z uśmiechem. Powala mnie...Ale cierpi...Westchnąłem-Nie płacz... Nie chciałem, aż tak Cię urazić-Zaśmiałem się cicho.<span class="Apple-style-span" style="color: #b45f06;"> <span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;">
</span>-Itachi przestań do cholery. Wiem, że masz mnie już dość, więc idź się połóż, bo jesteś przeziębiony. Ja zrobię obiad i tyle. Będę się powstrzymywał ile tylko będę mógł by znowu Ci czegoś nie zrobić, a gdy już nie będę w stanie wytrzymać, wynajmę sobie dziwkę. Przestanę Cię ranić, więc możesz już przestać grać, że chcesz mnie przelecieć. Rozumiem, że się mną brzydzisz. Gdybym był tobą pewnie też bym to odczuwał. No bo jak brat może zabujać się w swoim małym ototou!? Zajebiście śmieszne!-wrzasnąłem nie mogąc sobie z tym poradzić. Mogę walczyć z różnymi przestępcami, zabijać ich, być rannym, ale nigdy tak nie cierpiałem jak teraz. To wszystko już mnie przerasta. Położyłem go na łóżku samemu wstając i szukając w szafie jakiś ciuchów.</span> <br /> Przestanie mnie ranić? Wynajmie sobie dziwkę? Jakoś poczułem się z tym źle. Pieprzy mnie latami, a potem po takim cierpieniu wyrzuca jak jakąś szmatę tylko dlatego, że sobie nie radzi? Co? Nie! To wcale nie tak! Nie jestem zazdrosny! Nie, nie, nie! Powinienem czuć ulgę. Powinienem to zaakceptować...A może tu chodzi o moją dumę?-Nie żartuję.Połóż się bo chcę Cię pieprzyć aniki-Powiedziałem z powagą. Zrobię mu to. Chcę tego. Chcę by czuł to co ja. Chcę...być lepszy choć jeden raz od niego. Chcę mieć nad nim władzę...<span class="Apple-style-span" style="color: #b45f06;"> <span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;">
</span>Prychnąłem-Dlaczego?-zapytałem gwałtownie odwracając się w jego stronę.-Dlaczego chcesz robić to co Cię napawa obrzydzeniem?-pytałem dalej. Gdyby choć w połowie czuł do mnie to co ja do niego...bo miłości braterską, a taką jaką ja czuję do niego dzieli wielka przepaść, którą ja sam przeskoczyłem nawet nie wiedząc kiedy.</span> <span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span> <br />-To ja będę Cię napastować. Więc przestań się sprzeciwiać i po prostu zróbmy to-Westchnąłem i spojrzałem w jego stronę.-Bo pragnę tego-Dodałem po chwili. Wstałem i złapałem go za ręke. Popchnąłem go na łóżko. Usiadłem znów na nim okrakiem. Wplątałem rękę w jego włosy i pocałowałem go. Mój oddech znów przyśpieszył z podniecenia.<br /><span class="Apple-style-span" style="color: #b45f06;">Kłamie...nie sprzeciwiłem się jednak pozwalając mu robić co tylko chce. Uchyliłem usta wpuszczając go do środka i oddawałem pocałunek. Cieszyłbym się, gdybym wiedział, że naprawdę mu się to podoba. Wtedy bym chyba skakał z radości.</span><br /><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Naprawdę jest mu to obojętne? Lewą ręką przytuliłem go do siebie delikatnie. Językiem łagodnie i spokojnie zacząłem wodzić po podniebieniu...Wyjąłem rękę z jego czarnych jedwabistych pukli i przejechałem dłonią po jego karku. Zacząłem masować mu nagie plecki, nie zaprzestając go całować namiętnie i delikatnie.<span class="Apple-style-span" style="color: #b45f06;"> <span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;">
</span>Oddawałem mu z chęcią pocałunek. Czemu nie może być tak zawsze? Żeby on był taki...sam nie wiem...żeby mu to nie przeszkadzało. Przymknąłem oczy rozkoszując się chwilą. Jest dla mnie wszystkim. Zrobię co tylko będzie chciał. Sprawia mi to przyjemność, choć wiem, że on tego i tak nie chce...a może chce? Po co by inaczej tu przychodził? Powiedziałem, że zostawię go w spokoju, a on? Powiedział, że chce mnie pieprzyć...dlaczego? To przecież dziwne...czemu muszę o tym myśleć w takiej chwili?</span> <span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;">
</span>Zarumieniłem się delikatnie i oderwałem od jego ust. Są mięciutkie i delikatne...Szkoda, że nie ma długich włosów...Może gdy wyglądał jak dziewczyna byłoby mi to łatwiej zaakceptować? A tak oboje jesteśmy mężczyznami, a do tego jeszcze braćmi co sprawia, że to strasznie obrzydliwa sprawa. Oparłem głowę o jego klatkę piersiową i zacząłem błądzić rękami po jego odsłoniętym ciele...Nie wiem czemu ale mam nadzieje, że jest mu przyjemnie.<span class="Apple-style-span" style="color: #b45f06;"> <span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;">
</span>Westchnąłem błogo gdy jeździł swoimi cudownymi, delikatnymi dłońmi po moim ciele. Chciałem spojrzeć na jego twarz, ale on oparł głowę na moim torsie. Znów to nie miłe uczucie...on się tym brzydzi. Nic się jednak nie odezwałem pozwalając robić z sobą co tylko chce. Zamknąłem oczy by nie widział w nich targającym mną uczuć.</span><br /><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Nie zaprzestałem dotykania jego klatki uznając to miejsce za dostatecznie bezpieczne by nie czuć upokorzenia czy wstydu. Podniosłem swoją twarz jednak miał zamknięte oczy. Nie wiem czy mu się to podoba czy nie. Być pieprzonym przez młodszego brata...to dość upokarzające prawda? A mimo to jest gotów zrobić dla mnie wszystko-Kocham Cię wiesz?- Spytałem łagodnie i znów pocałowałem go w usteczka.<span class="Apple-style-span" style="color: #b45f06;"> <span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;">
</span>Uśmiechnąłem się.-Wiem.-odparłem cicho.-Ja Ciebie też-powiedziałem jeszcze ciszej nie otwierając oczu. Kocha mnie. To tak wspaniale brzmi. Mimo, że tylko jak brata. Ale kocha. Jest ze mną. I jest cudownie. Zgasiłem w sobie negatywne uczucia i spojrzałem na niego. Patrzył się na mnie. Nie widziałem u niego obrzydzenia, co mnie ucieszyło. Uniosłem nieśmiało dłoń i położyłem ja na jego policzku. Delikatnie dotknąłem swoimi ustami jego. Uchyliłem swoje wargi czekając na jego ruch.</span><br /><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Zarumieniłem się mocniej gdy też wyznał mi miłość. Dotknął mi policzka i pocałował. Nieśmiało wsunąłem w jego buzie język i znów zacząłem go całować, czując co raz większe podniecenie ciała...A duszy? Po tym wszystkim sam nie wiem kim jestem...Rękami zacząłem bawić się jego sutkami...Mhmmm....przyjemnie mi...<span class="Apple-style-span" style="color: #b45f06;"> <span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;">
</span>Mruknąłem mu cicho w usta, gdy bawił się moimi sutkami. Tak powoli, bez pośpiechu, z wyczuciem to wszystko się dzieje. Czy to nie sen? Oby nie. A jeśli tak to ja nie chcę sie budzić...nigdy. Włożyłem dłoń pod jego koszulkę i jeździłem mu nią po plecach.</span> <span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Zamruczałem również gdy włożył mi rękę pod koszule i zaczął jeździć moich plecach. Oderwałem się od jego ust...Spojrzałem w jego pożądliwe oczy po czym zawstydzony zniżyłem usta do jego szyi i zacząłem całować i delikatnie lizać go po skórze by sprawić mu przyjemność...Lewą ręką przejechałem mu natomiast po podbrzuszu i zacząłem je gładzić...Do czego zmierzam? Jak tak dalej pójdzie weźmie mnie siłą...Na pewno tego chcę? Zamknąłem oczy... i kontynuowałem.<span class="Apple-style-span" style="color: #b45f06;"><br /><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Odchyliłem głowę do tyłu dając mu większe pole do popisu. Czemu jest taki delikatny? Jeszcze u niego był taki agresywny... Nie chce sobie odebrać tych wszystkich lat? Może to tylko na początku tak? Poczułem jego dłoń na podbrzuszy przez o niemalże nie jęknąłem. Ahh to wspaniałe... mógłby już nie czekać...</span> <span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;">
</span>Pocałunkami zszedłem niżej i zacząłem całować mu ramię a potem co raz niżej...dochodząc do sutków. Wczułem się w to. Językiem zacząłem zataczać kółeczka na jego brodawce. Prawą ręką zacząłem masować mu bok, a lewa wślizgnęła się pod jego bokserki, na co zrobiłem się bordowy na twarzy. Dotykam jego...Nie mogę...Wyjąłem rękę i wstałem z niego-Zwal sobie.-Westchnąłem i usiadłem wygodnie na jego poduszce. Ciekawe czy postanowi zrobić to na moich oczach...Nie wiem co wtedy poczuje.<span class="Apple-style-span" style="color: #b45f06;"> <span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;">
</span>Mmm przyjemnie. Jego ręka wślizgiwała się pomału pod moją bieliznę... i nagle koniec. Spojrzałem na niego zdezorientowany. Słysząc jego hmm polecenie walnąłem się dłońmi w twarz zakrywając ją.-Powiedz mi, czy ty się mną bawisz, czy masz zamiar mnie przelecieć?-spytałem się spoglądając na niego.</span><br /><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Westchnąłem widząc jego załamanie. Aż tak mu zależy żebym zabrudził się w jego gównie? Obrzydlistwo...A może nie...Powinien wcześniej zrobić sobie lewatywę. -Nie. Jest za duża różnica wieku-Odpowiedziałem wycierając dyskretnie rękę by nie zobaczył -Zwal sobie-Powtórzyłem czekając na to co zrobi. Uśmiechnąłem się do niego figlarnie i oblizałem usta.<br /><span class="Apple-style-span" style="color: #b45f06;">Sapnąłem zirytowany i zdenerwowany.-Więc na co to było?-warknąłem do niego, patrząc wściekle na jego twarz. Wiedziałem! To było zbyt piękne! Wstałem z łóżka i zaczekałem na jego odpowiedź.</span> <span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;">
</span>Jak strasznie się zdenerwował. Czy on nie rozumie że... że jednak nie potrafię? Że to za ciężkie? Podwinąłem pod siebie nogi-Bo...-Zacząłem nie pewnie jednak uciąłem. Jak ja mam mu powiedzieć że... to dla mnie dziwne...Że mnie to na tyle obrzydza że nie potrafię.-Schowałem swoją twarz-Bo...sprawiało mi to przyjemność...cieles...amm..-Nie dokończyłem tylko spaliłem buraka i uniosłem zawstydzony na niego wzrok.<span class="Apple-style-span" style="color: #b45f06;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;">
</span>Załamałem ręce-Nie chciałeś tego, widziałem to dlatego wyszedłem od Ciebie-między innymi dlatego-alle ty przyszedłeś i chciałeś kontynuować. Zgodziłem się. Teraz mi mówisz, że odczuwałeś z tego przyjemność i dlatego skończyłeś...brzydzisz się...Brzydzisz się tego co czujesz. A to wcale nie jest takie paskudne Itachi. Gdybyś tylko zechciał otworzyć oczy i spojrzeć na to inaczej.-powiedziałem i zabierając czyste ciuchy wszedłem do łazienki. I teraz mnie zostawił jeszcze samego z tym!</span><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;">
</span>Otworzyć oczy na to co czuje...Że to nie jest takie paskudne...Poszedłem za nim do łazienki...Usiadłem na skraju wanny.Sam nie wiem ale głupio mi...Ma racje...Ale czy to nie on doprowadził do tego że moje ciało tak na niego reaguje?Czy to nie on zrobił to swoim ciałem?Hn...Sam nie wiem po co tu przyszedłem.Nie jestem w stanie nic powiedzieć...Nie powinienem tu być.<span class="Apple-style-span" style="color: #b45f06;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;">
</span>Wszedł do łazienki gdy miałem właśnie rozebrać się i wejść pod prysznic. Uniosłem brwi do góry. No to teraz już nie jestem sam, chociaż problem owszem muszę załatwić sam.-Chyba zdajesz sobie sprawę co mam tutaj zamiar zrobić oprócz wzięcia prysznicu?-zapytałem. Nie czekając na jego odpowiedz ściągnąłem bokserki i wszedłem do kabiny. Odkręciłem letnią wodę i zacząłem ustawiać stopniowo na gorącą.</span><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Upss..Rozebrał się i wszedł pod prysznic.Zamierza mnie posłuchać?Powinienem wyjść...Czemu nie wychodzę...Chcę dołączyć...Nie powinienem tak myśleć...Nie...Westchnąłem...Też mam potrzeby...Powoli zacząłem się rozbierać.zdjąłem koszulkę,następnie spodnie.Zdjąłem bieliznę i wszedłem bez słowa do kabiny.Popchnąłem go trochę i pocałowałem go w usta.Nie tylko on ma teraz do cholery problem..<br /><span class="Apple-style-span" style="color: #b45f06;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Wszedł czym mnie zdziwił, a jeszcze bardziej mnie zszokował gdy mnie pocałował. Oddałem pocałunek-Zmieniasz humory jak baba w ciąży-mruknąłem gdy się oderwaliśmy od siebie. Woda lała się na nas, przyjemnie orzeźwiając nasze ciała. On też musi mieć problem...-Zjechałem dłonią na dół jego pleców jednak nie dotykałem mu tyłka.-Pomóc Ci, czy sam to zrobisz?-zapytałem. Ja tam nie mam sprzeciwów by mu zwalić lub obciągnąć.</span><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;">
</span>Drgnąłem gdy mnie dotknął.Skrzywiłem się na jego słowa.-Nie wiem o czym mówisz.Wyraźnie kazałem Ci zwalić sobie.Nie mówiłem że skończyłem z tobą-Westchnąłem mega zawstydzony.Może powinienem uciec?To dobry pomysł...Bo w końcu co ja tu robię...- Możesz mi obciągnąć.-Powiedziałem speszony.Nie powinienem! To złe!To chore!Wbrew moim przekonaniom...<span class="Apple-style-span" style="color: #b45f06;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;">
</span>Zgrzytnąłem zębami na pierwszą część wypowiedzi. Obróciłem go tak by przywierał plecami go ściany kabiny. Pocałowałem go krótko w usta, a później zjechałem niżej jeżdżąc językiem po jego ciele. Dotarłem do podbrzusza. Klęknąłem przed nim i polizałem kilka razy jego stojącą męskość. Nie raz już mu obciągałem...Wziąłem czubek do ust zasysając się na nim.<span class="Apple-style-span" style="white-space: pre;"><br /></span></span>Popchnął mnie na kabinę i pocałował w usta...Następnie zaczął dotykać mojego ciała na co miałem ochotę pisnąć...Zamknąłem oczy i zacząłem sobie wyobrażać że to jakaś ładna dziewczyna...Odchyliłem głowę i zacząłem jęczeć z przyjemności.Mmmm Konan....<br /><span class="Apple-style-span" style="color: #b45f06;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Łał kolejna nowość, nie powstrzymuje się od jęczenia. Poruszałem powoli głową. Zawijałem język wokół niego, a później ocierałem nim o jego członka. Wkładałem go sobie jak najgłębiej chcąc mu dać jak najwięcej przyjemności. Mmm uwielbiam mu obciągać, słyszeć jego jęki. Przyśpieszyłem oczekując jego spełnienia.</span><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;">
</span>Czuję, że jestem już blisko...Ahhh kochanie...-Konan...ahhh-Zajęczałem głośno nie mogąc się opanować i doszedłem w jego usta.Otworzyłem oczy uświadamiając się co zrobiłem...Zabiło mi mocniej serce-Przepraszam-Wybąkałem i złapałem się za usta..Uklęknąłem szybko przed nim i przytuliłem-Przepraszam aniki...i arigatou...</span></span></h2>
<h2>
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: small; font-weight: normal;"><br /></span></h2>
<h2>
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: small; font-weight: normal;"><br />No i tak... Notka jest, tak na zakończenie wakacji. Teraz zacznie się nowy etap w naszym życiu, więc nie wiem kiedy dodamy następną notkę, chociaż jest już napisana. Właśnie zaczynam (Ann) naukę w liceum, więc łatwo nie będzie, a i czasu ubędzie. Mamy nadzieję, że rozdział się podobał. Nie wiem czy zapraszałam, ale jeśli nie to właśnie to robię na forum:<a href="http://uchihayaoi.mojeforum.net/">http://uchihayaoi.mojeforum.net</a><br />Wszelkie opowiadania i rozmowy związane z parinami gdzie występuje przynajmniej jedna osoba z klanu Uchiha. ItaSasu, PeinIta, MasaIta, ItaDei, SasuNaru i wiele innych.. Forum dopiero się rozwija i nic się na nim nie dzieje, ale mam nadzieje, że zarejestrujecie się i pomożecie mi je stworzyć. W szczególności, że adminem jestem sama xD. Zapraszam serdecznie!<br /> Dziękujemy wam za komentarze, to dzięki nim dodajemy tu notki i blog istnieje. Wasze pozostawione opinie dodają nam sił i motywacji do działania tutaj. Mamy nadzieję, że nas nie opuścicie! Arigato!</span></h2>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/02552529539335425164noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7297157913289269397.post-15473099779615787312012-08-18T05:46:00.001-07:002012-08-18T05:50:22.221-07:00Rozdział 6<br />
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 36.0pt;">
</div>
<br />
<br />
<br />
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Pomarańczowy to Sasuke. </span><br />
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"><br /></span>
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"><br /></span>
<br />
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 36.0pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><span style="color: #b45f06;">Próbował mnie wypchnąć ze swoich ust, ale ja nawet
na to nie zareagowałem. Ocierałem swój język o jego pobudzając go powoli...może
on się tym brzydzi, ale jego ciału się to podoba. Pchnąłem go do tyłu i
zawisłem nad nim. Oderwałem się od niego gdy zabrakło nam powietrza.-Nie ładnie
się mnie nie słuchać, szczególnie w tedy, gdy chcę dla Ciebie dobrze - wyjaśniłem
mu. Jedną ręką trzymałem go za nadgarstki
by się nie wyrywał, a drugą wsunąłem mu pod koszulkę i delikatnie głaskałem
jego tors.</span>
</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"> Jęknąłem
mimowolnie gdy zaczął dotykać mi klatki piersiowej...Zrobiłem się czerwony na
twarzy - Onisaama... przestań - Mruknąłem i zacząłem się trochę wyrywać. Tak
strasznie mi gorąco...Zacząłem szybciej oddychać...-Nie...-Jęknąłem kolejny raz
gdy zaczął bawić się moim sutkiem.<span style="color: #717171;"><br />
</span><span style="color: #b45f06;"> Ślicznie
jęczy. Mmm mógłbym słuchać go godzinami. Podciągnąłem go do góry samemu też
głębiej wchodząc na łóżko. Sięgnąłem do jak zwykle szafki, w której miałem
przyszykowany pasek. Drugi raz w tym tygodniu przywiązałem go do poręczy. Ale
pierwszy raz u mnie...to plus. Wcześniej zdjąłem z niego koszulkę. Spojrzałem w
jego oczy. Nie uśmiechałem się...nie miałem do czego. Językiem zacząłem znaczyć
mokry ślad po jego szyi w dół do sutka.</span>
</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"> Zdjął
mi szybko koszulkę i przywiązał do poręczy...Cholera...Nie...Pisnąłem
przestraszony. Zacząłem jęczeć głośniej gdy zaczął lizać mi skórę...Mój oddech
stał się głośny...Szarpnąłem rękami lecz to tylko zabolało moją skórę...Zacząłem
odchylać swoje ciało by jakoś odczepił się ode mnie, ale to nic nie dało -Nie. Zostaw
mnie ahh. - Zajęczałem cicho...Nie...<span style="color: #717171;"><br />
</span><span style="color: #b45f06;"> Cudownie...Nie
zważałem na jego protesty. Pomału starałem się pobudzać jego ciało.
Przejechałem palcami po jego boku, aż zatrzymałem się dopiero na jego kroczu.
Masowałem je delikatnie przez spodnie. Ojj bo ja się podniecę, a nie on i
będzie problem... z pasją dalej lizałem mu sutki, tym razem drugi.</span>
</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"> Odchyliłem
głowę z przyjemności i zajęczałem głośno, gdy zaczął dotykać mi krocza – Aniiiiki
- Zajęczałem gardłowo...Nie wolno mi się poddać temu uczuciu. Nhhh jestem
osłabiony...-Nie...onisama... nie dzisiaj... mh...ahhh... - Zajęczałem znów
głośno jakoś nie potrafiąc zapanować nad swoim ciałem... Jestem tak strasznie
podniecony. Spojrzałem na jego twarz... Liże mnie ahhh.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><span style="color: #b45f06;"> Stwardniał...uśmiechnąłem
się do siebie. Podniosłem głowę do jego ucha - Nie będzie dzisiaj tego
"najgorszego", spokojnie - powiedziałem liżąc mu płatek. Zjechałem
językiem do jego szyi później torsu i do pępka. Dalszą drogę przerwały mi jego
spodenki. Pomału nie spiesząc się odpiąłem mu pasek, a później zacząłem ściągać
je z niego.</span>
</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"> Nie
będzie? Nie będzie mnie pieprzyć? Ale czuję przyjemność z tego więc jest
źle...Zajęczałem znów czując na swoim ciele jego język - Onisama...ahh - Przymknąłem
powieki i odwróciłem od niego zawstydzony spojrzenie. Zaczął odpinać mi
spodnie...Znów będę przed nim obnażony-Nie chcę...tak strasznie tego nie chcę -
Wybąkałem zmroczony przyjemnością i gorączką...Rozluźniłem trochę ciało wiedząc
że nie będę czuć bólu.<span style="color: #717171;"><br />
</span><span style="color: #b45f06;"> -
Ciii to tylko twoje ciało...to normalne reakcje-szepnąłem mu do ucha.
Pocałowałem go w usta i zjechałem znowu na dół. Zdjąłem z niego spodenki wraz z
bokserkami do jego kolan. Oblizałem jego męskość <span style="background: white;">przygryzłem
jego żołądź i wziąłem go do ust poruszając miarowo głowa.</span><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"> Ma
racje... Ale tak mi wstyd...Nie potrzebuję tego...Oddałem mu delikatnie
pocałunek cicho pojękując...Zszedł do mojego członka...Odchyliłem głowę do tyłu
i zacząłem jęczeć głośniej -Aniki...nie...nie chcę czuć tego ... Mhhh
ahhh...oniiiisama...ahh...<u><span style="background: white;"><o:p></o:p></span></u></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><span style="color: #b45f06;"> Nie
słuchałem się go tylko oczekiwałem jego spełnienia. Będzie zmęczony i szybciej
zaśnie. W końcu poczułem jak moje usta wypełniają się słodkawą cieczą którą z
chęcią połknąłem.</span><span style="background: white;"><span style="color: #b45f06;"><br /></span>
</span> Doszedłem
w jego ustach. Jęknąłem, a z upokorzenia poleciała mi samotna łza. Opadłem na
pościel...-Onisaaama rozwiąż mnie-Mruknąłem cicho cały zawstydzony.<u><span style="background: white;"><o:p></o:p></span></u></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="color: #b45f06; font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"> Podciągnąłem
mu ciuchy do góry by nie był nagi. Przykryłem go kołdrą. Niech idzie spać.
Wiem, że jest zmęczony i źle się przeze mnie czuje, ale musi leżeć, a to był
taki mój sposób by go do tego zmusić. Pogłaskałem go po włoskach - Idź
spać-mruknąłem cicho i go odwiązałem.<u><span style="background: white;"><o:p></o:p></span></u></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"> Podniosłem
się i przytuliłem się do jego ciała-Nie idź proszę-Pisnąłem dziwnie
przestraszony i zacząłem łkać w jego klatkę piersiową...Przytuliłem się do
niego bardzo mocno...Głowa strasznie mi pęka.<span style="color: #717171;"><br />
</span><span style="color: #b45f06;"> Zdziwiła
mnie jego reakcja. Przytuliłem go jednak wsuwając się pod kołdrę. Objąłem go
mocno.-Nie pójdę, nie opuszczę Cię.-powiedziałem głaszcząc go uspokajająco po
główce. Wtulił sie we mnie i płakał. Szkoda, że płacze...szkoda, że sprawia mu
to tyle bólu. Pocałowałem go delikatnie w skroń.<b><o:p></o:p></b></span></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"> -
Onisama - Załkałem i przytuliłem się do niego jak najmocniej się dało. Wytarłem
swoje łzy...Czemu muszę przez to przechodzić? Czemu? Kiwnąłem głową na jego słowa...Pasek
leżał gdzieś już na ziemi, a ja przytulałem się do niego...Jak suka po
stosunku... -Kocham Cię-Wyszeptałem nie patrząc na niego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="color: #b45f06; font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"> Nigdy
aż tak nie płakał...może tak się zachowywał gdy już wychodziłem? Nie chce go
ranić! Wtuliłem twarz w jego szyję.-Ja też Cie kocham. Bardzo...za bardzo Ita -
powiedziałem z bólem.</span><span style="font-family: Georgia, 'Times New Roman', serif;"><span style="color: #b45f06;">-Przepraszam-Wyszeptałem i zamknąłem oczy.</span></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"> Mhhh
nie chcę tego czuć...Nie chcę... -Aniki...przepraszam-Powtórzyłem
żałośnie...-Nie karz mnie więcej...proszę-Załkałem ponownie i znów zacząłem się
rozklejać. Mam dość..Mam dość...<b><span style="color: #9aaec5;"><o:p></o:p></span></b></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><span style="color: #b45f06;"> To
było jego karą...chciałem by szybciej poszedł spać...a nie karać go...nienawidzę
siebie, że mu robię coś takiego, czemu nie umiem się powstrzymać!?-Już
dobrze.-starałem się go uspokoić-Nie będę-wyszeptałem choć ledwo mi to przeszło
przez gardło.</span>
</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"> Nie
będzie? Naprawdę już nie będzie mnie karać? Nic na to nie powiedziałem...Pewnie
i tak nie dotrzyma słowa...Uspokoiłem się...Nie chcę go puszczać. Nie chcę mu
dawać powodu do złości...Nie chcę robić rzeczy przez które rodzice
znienawidzili by mnie. - Arigatoou...-Wyłkałem... i zacząłem oddychać
spokojniej...Dotknąłem czołem jego skóry...Tak strasznie mi gorąco..<span style="color: #717171;"><br />
</span><span style="color: #b45f06;"> Podziękował
mi...to tak...brzmi tak...czuję się jakby był moją zabawką i dziękował, że
dzisiaj było lekko...on nie jest moją rzeczą... ja naprawdę go kocham.-Nie
musisz dziękować-uśmiechnąłem się do niego delikatnie.-Kocham Cię ototou wiesz?
- zapytałem tuląc go do siebie. Dotknąłem jego czoła. Ma naprawdę wysoką gorączkę.</span>
</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"> -Wiem.
Ja Ciebie też aniki - Pociągnąłem nosem i wytarłem
łzy...-Przepraszam...mmm...-Dodałem zachrypniętym głosem.-Będziesz przy mnie
zawsze? - Zadałem pytanie czując się nagle w tym wszystkim strasznie samotny. Mam
tylko jego...Mmm kołuje mi się w głowie i dziwnie już mówię...<span style="color: #717171;"><br />
</span><span style="color: #b45f06;"> Pogłaskałem
go po główce-Nie masz za co przepraszać-powiedziałem łagodnie-Jeśli chcesz i
jeśli się zgodzisz to zawsze będę przy tobie. Cokolwiek by się nie
stało-odpowiedziałem. On przecież tego nie chce...mówi o mnie jedynie jak o
bracie...ale nie mogę być zawsze z nim...kiedyś będzie miał dziewczynę,
narzeczoną, żonę...nie chcę tego, chcę by zawsze był blisko mnie, ale to
niemożliwe, on nie jest gejem...-Chciałbym być z Tobą do końca życia -
powiedziałem cicho do siebie.</span>
</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"> Do
końca życia ze mną? Spojrzałem w jego smutne oczy...Położyłem mu rękę na
policzku i podnosząc się lekko pocałowałem go w usta bardzo nieśmiało. Przymknąłem
oczy...Strasznie źle się czuję...Co ja robię...Mam tylko jego...Nie chcę by
mnie porzucił. Nie chcę stać się niepraktyczny...Nie chcę tego...<span style="color: #717171;"><br />
</span><span style="color: #b45f06;"> Spojrzałem
na niego w szoku-I..itachiii-szepnąłem...czemu on to zrobił? Przecież
nienawidzi tego...brzydzi się, więc czemu...ja nie chcę by on cierpiał...nie
chcę, chcę być z nim, ale nie chcę by cierpiał...wiele razy okazywał mi jak
bardzo boi się i jak bardzo go ranię swoim dotykiem. Przytuliłem go z mętlikiem
w głowie.</span>
</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"> -Obsesja...-Wymruczałem
pod nosem myśląc o miłości aniki - Wiesz... mamy tylko ciebie i boli mnie głowa-Wybąkałem
bezsensu i zamknąłem oczy-Ludzie są nienormalni...Mam dość...Mam tylko Ciebie...Kocham
Cię...-Dodałem i już nic więcej nie widziałem. Straciłem kontakt z
rzeczywistością.<span style="color: #717171;"><br />
</span><span style="color: #b45f06;"> Nagle
zemdlał...Ma racje mam obsesję na jego punkcie. Ma dość mnie, tego co mu robię,
ale kocha mnie, bo tylko ja mu zostałem...a gdyby miał jeszcze
kogoś...nienawidziłby mnie...tak to musi kochać...Przytulałem go dalej aż i ja
usnąłem. Obudziłem się w nocy. Jest trzecia. On nadal śpi. Ma rozgrzane czoło.
Zrzuciłem z siebie ciuchy zostając tylko w spodniach. On i tak był bez
koszulki. Przykryłem nas kołdrą. Jestem ostatnia osobą która mu została, jego
starszym bratem, tak bardzo go ranię...nie ma nikogo więcej...a ostatnia osoba
jaką ma...gwałci go...a on musi ją kochać. Po policzkach płynęły mi swobodnie
łzy. Nie chciałem by to tak było...nie chciałem. W końcu gdy sie już
przejaśniało usnąłem.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"> Obudziłem
się rano trzęsąc się z zimą. Nadal mam gorączkę...A Sasuke śpi. Zacząłem
ciągnąć go za rękę. - Onisama...Onisama...obudź się. Źle się czuję-Wyszeptałem
zaniepokojony, że mi nie przeszło potrzebuję czegoś przeciw gorączkowego. -Aniki
proszę obudź się-Powtórzyłem drżącym głosem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="color: #b45f06; font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"> Jak
zza mgły doszedł do mnie głos Itachiego. - Później braciszku-mruknąłem przez
sen. Mieliśmy iść właśnie na trening, ale musiałem iść do Hokage...by
dowiedzieć się o rozkazie. Nagle prawda do mnie dotarła. To już się wydarzyło...otworzyłem
oczy i spojrzałem na przestraszoną twarz mojego braciszka. -Ototou? - Przetarłem
oczy.-Co się stało? - zapytałem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"> Spojrzałem
na jego oczy. Są czerwone...Płakał ? Ale czemu? Przeze mnie? Zabolało mnie
serce...Dotknąłem drżącą od zimna dłonią jego policzka.-Strasznie źle się czuję..Gorączka
mi nie spada-Westchnąłem nie zamartwiając się o niego. Jakoś teraz wszystko
jest bez sensu...Moje myśli tłoczą się...Wszystko jest nie jasne. Majaczę
chyba.<span style="color: #717171;"><br />
</span><span style="color: #b45f06;"> Ma
zimne dłonie...i dotknął mojego policzka...w poszukiwaniu ciepła? Dotknąłem
jego czoła. Ma naprawdę wysoką gorączkę - Zaczekaj-powiedziałem i wypuszczając
go z objęć wszedłem do łazienki. Z apteczki wyjąłem kilka tabletek. Zaniosłem
je do pokoju. Podałem je Itachiemu pomagając mu przepić proszki wodą z butelki.
Wróciłem do toalety i nalałem do miski letniej wody, by nie doznał wstrząsu. Wziąłem
mały ręcznik i zamoczyłem go.-Połóż się-poprosiłem go gdy byłem już w sypialni.</span>
</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"> Wykonałem
jego polecenie i po połknięciu położyłem się na plecy. Przyłożył mi zimny okład
w ręce-Zimno mi aniki- Zadygotałem patrząc prosząco mu w oczy...Czuje sie tak
strasznie bezradnie i słabo...Jak dziecko...Jestem beznadziejny...Zawsze byłem.<span style="color: #717171;"><br />
</span><span style="color: #b45f06;"> Postawiłem
miskę na szafce i wsunąłem się pod kołdrę. Objąłem jego ciałko ramieniem
przyciskając jego bok, z racji, że nie mógł się obrócić, do swojego torsu. Położył
okład na czole. Wziąłem jego dłonie w swoją i zacząłem je rozgrzewać.
Rozgrzałbym go szybko...ale ma gorączkę, wiec lepiej nie i on tego
nienawidzi.-Spróbuj iść jeszcze spać-powiedziałem łagodnie.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"> -Nie
mogę-Jęknąłem i przybliżyłem się jak tylko mogłem do jego ciała...-Głowa mnie
boli. - Nie dam rady...Aaa zimno mi...Mógłby się na mnie położyć i tak mnie
ogrzać.- Onisama...-Zadygotałem-Płakałeś przeze mnie?- Spytałem ze strasznym
poczuciem winy i kichnąłem.<span style="color: #717171;"><br />
</span><span style="color: #b45f06;"> Skąd...oczy...zapomniałem.
Musiałem mieć czerwone oczy. Uśmiechnąłem się do niego ciepło-Nie, Oczywiście,
że nie przez Ciebie-powiedziałem spokojnie. Jakbym chciał się wykręcać, że nie
płakałem, by się skapnął od razu. Ale naprawdę nie przez niego. Przez swoja
głupotę...<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"> Pokręciłem
głowę-Możesz się na mnie położyć?- Spytałem z załzawionymi oczami. Tak
strasznie mi zimno. Tak straszni potrzebuję ciepła...Mam co raz większe
dreszcze... Ciekawe jakby to było gdybym umarł? Ciekawe czy jest coś po
śmierci. Ciekawe, czy ktoś by sie przejął. Ciekawe jakby zareagował
aniki...Chciałbym to wtedy zobaczyć...Wszystko tak z boku...Nie zobaczę nigdy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="color: #b45f06; font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"> Zdziwiła
mnie jego prośba. Zimno mu, to dlatego. Zrobiłem to co chciał. Objąłem go
ramieniem by było mu cieplej. Szczelnie opatuliłem nas kołdrą i przywarłem do
niego. Starałem się na nim nie leżeć całkowicie, by go nie przygnieść. Drugą
ręką się podtrzymywałem.<o:p></o:p></span></div>
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 11pt;"> </span>Wykonał
bezwzględnie moje polecenie na co uśmiechnąłem się. Jest mi tak ciepło
teraz..Zacząłem dotykać mu nagiej klatki piersiowej dłońmi...Tak cudownie
ogrzewa mi ręce. Mruknąłem z przyjemności. Przymknąłem oczka. Teraz tylko
został mi ten nie miłosierny ból w głowie...-Co się stało Sasuke?- Spytałem
czując wystarczający komfort by zatroszczyć się o niego.<span style="color: #717171;"><br />
</span><span style="color: #b45f06;"> Miałem
ochotę jęknąć gdy zaczął mnie dotykać. Pierwszy raz coś takiego… Zagryzłem
jednak wargę, nic się nie odzywając. Zatopiłem twarz w poduszki obok jego
głowy.-Nic się nie stało.-odpowiedziałem przekręcając szyję tak, bym mógł mówić
i oddychać.</span>
</span></span><br />
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"> Nic
się nie stało? Przybliżył się bardziej więc trochę mi było trudniej ogrzewać
sobie ręce o jego klatkę piersiową. Zjechałem dłońmi na jego plecy jadąc po
jego bokach. Nie chcę się od niego odrywać i tracić tego ciepła.-Kłamiesz
aniki- Westchnąłem zmartwiony i zerknąłem w lewo na jego twarz...Co mu jest
teraz? Zagryzł wargę. Podniosłem rękę i dotknąłem bardzo nieśmiało jego ust. Szybko
jednak oderwałem dłoń i wróciłem do masowania mu pleców, a tym samym ogrzewania
sobie dłoni. W jego oczach jest pożądanie? Przestałem ruszać dłońmi- Aniki...
jesteś zbokiem- Mruknąłem i zaczerwieniłem się na twarzy.<span style="color: #717171;"><br />
</span><span style="color: #b45f06;"> Prychnąłem
zirytowany. Nie moja wina, że tak bardzo reaguję na jego dotyk. Że też tak
bardzo go pożądam...-To nic ważnego-dla Ciebie nie powinno być
bynajmniej.-Przecież nic Ci nie robię, więc o co Ci chodzi?- mruknąłem. Ma
takie delikatne dłonie...ahh żeby on mnie kochał, tak jak ja jego...to tylko
moje marzenie...a jak wiadomo one się nigdy nie spełniają.</span>
</span></span><br />
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"> O
co mi chodzi.-Taa...-Mruknąłem z uśmiechem.-Wiem o czym myślisz.To
wystarczy-Zaśmiałem się i zdjąłem z niego ręce.Położyłem je zewnętrzną stroną
na jego szyji. Czuję się jakby był moim pluszakiem...Chociaż ta pozycja jest
dziwna...Chociaż przeważnie siedzę mu na kolanach i wtedy...albo od tyłu i moje
ręce są związane...Wtedy jest zły i brutalny...Wtedy boli najbardziej ale
przynajmniej nie czuję przyjemności.-Hmm... wiesz... to na tyle ważne, że
płakałeś więc chcę wiedzieć czemu cierpisz.Martwię się o Ciebie bo Cię
kocham-Powiedziałem szczerze z troską i czułością.<span style="color: #717171;"><br />
</span><span style="color: #b45f06;"> -Ha
ha ha bardzo śmieszne. Ja sobie ciała nie wybierałem i nie wybierałem jak ma
reagować-mruknąłem niezadowolony. Nie mogę mu powiedzieć...nie powinien o tym
wiedzieć. Spojrzałem na niego z czułością-To nic takiego ototou, nie musisz się
martwić, ale dziękuję za troskę.-Złożyłem delikatny pocałunek na jego policzku.
Nie będę go ranił...chociaż to jest takie ciężkie...</span>
</span></span><br />
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"> Pocałował
mnie w policzek.Nawet to dziwnie poczułem...Moje ciało reaguje tak samo na
niego dziwnie, ale to pewnie przez to że wiele razy pieprzył mnie i dotykał...Nie
zliczył bym nawet tego.Ciało... No tak...Kręcę go i to silnie...Kręcę go tylko
ciałem.O czym ja myślę!-Nie zadawala mnie taka odpowiedź-Odpowiedziałem patrząc
w jego oczka.Zacząłem gładzić mu policzek dłonią<span style="color: #717171;"><br />
</span> <span style="color: #b45f06;">Westchnąłem-Widzisz
Ita...to nie jest takie proste. I po prostu...lepiej będzie gdy nie będziesz
wiedział-uśmiechnąłem się do niego czule. To takie przyjemne...czemu nie może
mnie tak częściej dotykać? Bo się brzydzi...A teraz co czuje? Ciekawe...nie
zmuszałem go do niczego...</span><span style="color: #717171;"><br />
</span> Nie
takie proste.Nie ufa mi.. Skrzywiłem się słysząc jego słowa-To boli-Mruknąłem
niezadowolony i zmarszczyłem brwi-Powiedz mi proszę.Dobrze wiesz że możesz mi
zaufać.Jestem twoim bratem...Dobrze wiesz, że Cię nie zranię-Konytnuowałem w
poruszeniu.Lepiej żebym nie wiedział?To tak jakby to dotyczyło mnie...To tak jakbym robił coś źle albo chciał mnie
zostawić.To straszne.Boję sie.<span style="color: #717171;"><br />
</span> <span style="color: #b45f06;"> Nie
powinienem mu mówić....będę obrzydzał go jeszcze bardziej... dotknąłem mokrego
ręcznika na jego czole. Już ciepły. Nie patrzyłem mu w oczy. Biłem się z
myślami. Powiedzieć...powinien wiedzieć...nie, wcale że nie...Odsunąłem się
odrobinę od niego. Podniosłem się i namoczyłem od nowa materiał kładąc mu na wciąż
ciepłym czole. Mam dość już ukrywania tego.-Powiedz Itachi...co o mnie
myślisz...-Zapytałem...-nie chwila nie tak...tylko powiedz szczerze...tak jak czujesz...kim
dla mnie jesteś?- Zadałem inne pytanie. Wiem, że może mu się wydawać to dziwne,
ale chcę znać odpowiedź. Spojrzałem mu w oczy.</span></span></span><br />
<span style="font-size: 11pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><span style="color: #b45f06;"><br /></span></span></span>
<span style="font-size: 11pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><span style="color: #b45f06;"><br /></span></span></span>
<span style="font-size: 11pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><span style="color: #b45f06;"><br /></span></span></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 15px; line-height: 17px;"> I jak? Podobało się? Kolor pasuje? Przepraszamy za wszelkie błędy i że tak późno dodałyśmy, ale obie byłyśmy zabiegane. Następy pojawi się szybciej jeśli będzie tyle komentarzy.<br /><br /><span style="color: #a64d79;">Elisha</span><span style="color: #741b47;">-</span> Bardzo nam miło. Ja też żałuję czasami, że właśnie w taki sposób się nie kończy. </span></span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 15px; line-height: 17px;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 15px; line-height: 17px;"><span style="color: #a64d79;">Rika-chan</span> - Wcześniej był na onecie, ale za bardzo mnie wnerwił. Cieszę się, że Ci się podoba. Ano chciałyśmy coś czego jeszcze nie ma na necie ^ ^ Mam nadzieję, że teraz już się nie będzie mylić :] Na moim blogu też się każdy mylił xD </span></span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 15px; line-height: 17px;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 15px; line-height: 17px;"><span style="color: #a64d79;">Kika</span> - To dobrze, że jeszcze nie ma takiego pomysłu ^ ^ Cieszę się, że Ci się podoba. </span></span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 15px; line-height: 17px;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 15px; line-height: 17px;"><span style="color: #a64d79;">Nina</span> - Ja się nie spodziewałam, że będą takie miłe komentarze i że się spodoba komuś :) Cieszę się, że wciągnęło Cię. </span></span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 15px; line-height: 17px;"><br /></span></span>
<span style="color: blue; font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 15px; line-height: 17px;">Wszystkim dziękuję za komentarz! Następny rozdział i następny i następny... już napisane ( tylko nie zbetowane). Zapraszam do komentowania!</span></span><br />
<span style="color: blue; font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 15px; line-height: 17px;"><br /></span></span>
<span style="color: blue; font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 15px; line-height: 17px;">Powiadamiam tylko przez gg, jakby co. </span></span><br />
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"><br /></span>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/02552529539335425164noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-7297157913289269397.post-12119548937326350292012-08-06T13:25:00.001-07:002012-08-06T13:25:33.790-07:00Rozdział 5<br />
<div class="MsoNoSpacing">
Wszedłem do siebie, a później do
swojej łazienki. Wziąłem z apteczki odpowiednie leki i wróciłem do części
sypialnej. Położyłem go na łóżku. Z szafki obok wyciągnąłem butelkę z wodą
truskawkową. Podałem mu leki. - Nie mam kubka, więc musisz popić tak. -powiedziałem
podając mu napój. Przykryłem go kołdra i sam też się wsunąłem pod pościel
kładąc się na boku przy nim.<span style="color: #717171;"><br />
</span> Zaniósł
mnie najpierw do łazienki, a potem do pokoju, gdzie położył mnie na swoim
łóżku. Podał mi tabletki, a potem butelkę. Połknąłem, a następnie położył się
obok... Przytuliłem się do niego. Nic mi nie robi...Zupełnie tak jak wtedy w
nocy... Mogłoby być tak codziennie. - A Tobie nie jest zimno aniki? - Spytałem
cicho.<span style="color: #717171;"><br />
</span> Przytuliłem
się do niego. - Nie. Mi jest ciepło-przy nim miałoby mi być zimno? Brak takiej
opcji.-Zimno Ci przez chorobę.-dodałem całując go w czubek główki-Spróbuj się
przespać, mało spałeś-okryłem jego plecy szczelniej kołdrą.<span style="color: #717171;"><br />
</span> -
Mhm... Tylko mnie nie molestuj, bo się jeszcze zamknę w sobie-Zaśmiałem się i
zamknąłem oczy-Ja Ciebie też kocham aniki...Dobranoc-Mruknąłem i przytuliłem
się mocniej. Po chwili już widziałem otaczającą mnie ciemność...Sen rozpoczął
się...<span style="color: #717171;"><br />
</span> Pocałowałem
go w czoło...lubię go całować...jego skórę...czuć ten zapach...nie stop! Nie
mogę o tym myśleć. Przytuliłem się do jego ciała i zapadłem w niespokojny sen.
Sam nie wiem co mi się śni...boję się...czuję żal i rozpacz...ale dlaczego? Co
się dzieje? Gdzie ja jestem? Ciemne ściany, wilgoć nikłe światło biegnie w moją
stronę... <br />
Obudziłem
się w nocy na jęki mojego brata. Otworzyłem oczy widząc że rzuca się po
pościeli...Obudził mnie mm...Zdenerwowany usiadłem mu na biodrach i położyłem
ręce po obu stronach głowy...Czując mój ciężar powinien się obudzić...Grrr jak
mi zimno. Przykryłem się pościelą szczelniej.<span style="color: #717171;"><br />
</span> Gwałtownie
się przebudziłem czując, że ktoś jest przy mnie, a raczej na mnie. Otwarłem
szeroko oczy. W świetle księżyca rozpoznałem mojego braciszka. Strach
ustępował, wszystkie negatywne emocje pomału znikały. Skąd to się wzięło? - Ototou
- wyszeptałem i przyciągnąłem go do siebie przytulając mocno. Tak w ogóle to
czemu on na mnie siedzi?<span style="color: #717171;"><br />
</span> Nagle
wypowiedział moje imię i mnie przytulił... Właściwie to dziwna
pozycja...Zarumieniłem się uświadamiając to sobie.-Co Ci się śniło? - Westchnąłem
opierając głowę na jego klatce piersiowej i nadal nie schodząc z niego. Nie ma
tak dobrze...Przez niego przebudziłem się.<span style="color: #717171;"><br />
</span> Uchyliłem
oczy i patrzyłem na niego spokojnie-Sam nie wiem. Dokładnie to chyba nic. Na
początku widziałem tylko ciemność, czułem wilgoć, strach, żal i rozpacz, sam
nie wiem dlaczego i jak...a później światło biegnące w moją stronę...nie wiem
co to było...jakiś głupi sen. Przeprasza, że Cię obudziłem.-powiedziałem
głaszcząc go po plecach. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing">
Zaczął
masować mi plecy przez co poczułem się jeszcze dziwniej. Zaczerwieniłem się
mocniej... Pieprze się ze swoim bratem... Jestem kochankiem Hokage... Dziwna
sytuacja....Nie. Nie może mnie to kręcić. To mój aniki - Onisama... nic nie
szkodzi. -Odpowiedziałem i pocałowałem go w policzek.-Nie wiem... Może masz
wyrzuty sumienia i to przez to. Wiesz... sny to odzwierciedlenia naszych lęków-Powiedziałem
patrząc mu w oczy.<span style="color: #717171;"><br />
</span> Czy
to możliwe? Tak...może mieć racje. Odwróciłem wzrok od jego oczu. Ma
racje...mam wyrzuty sumienia...duże – może - mruknąłem cicho. Nie umiem
inaczej...a może nie chcę? Czy umiałbym nie myśleć o nim w ten sposób? Chcę go
dotykać, smakować jego ust...to jest silniejsze ode mnie...nie umiem i nie chcę...przez
to czuję jeszcze większe wyrzuty...<span style="color: #717171;"><br />
</span> Hmm
doskonale zdaje sobie z tego sprawę, że to złe. Ale i tak nie przestanie. Podniosłem
się z niego i zszedłem z jego ud. Chociaż to i tak nadal dość krępujące uczucie
spać z własnym kochanym gwałcicielem, że tak to ujmę...Sam nie wiem co już o
tym myśleć. Czy osoba która naprawdę kocha potrafiłaby tak krzywdzić? Położyłem
się z westchnieniem-Idź spać aniki. - Mruknąłem i zamknąłem oczy znów.<span style="color: #717171;"><br />
</span> Kiwnąłem
w odpowiedzi głową. I taj już nie usnę. Przysunąłem się bliżej niego i go
delikatnie objąłem. Nadal nurtuje mnie ta jedna sprawa...jedna z wielu,
ale...-Itachi? - zapytałem cicho nie wiedząc czy aby czasem już nie śpi. Gdy
usłyszałem że nie, dokończyłem-Czy jak Cię tak po prostu przytulam...albo
całuję w czoło...to też się brzydzisz? - nadal mówiłem cicho. Nie wiem czy chcę
znać jego odpowiedź...<span style="color: #717171;"><br />
</span> Co
to za głupie pytanie...Czy tak jest? Czuję odrzucenie...do niego, bo boję się
tego co ma się ze mną wtedy stać. Czasami skrępowanie, że jego usta znowu są na
mnie - Nie. Tylko... strach.-Westchnąłem - Czemu miałbym brzydzić się
normalnego dotyku od Ciebie? Gdybyś tylko tak...się zachowywał... nie miałbym
żadnych problemów-Wybąkałem skrępowany i poniekąd z poczuciem winy...Ranię go
wiem to, ale on mnie też. - Wiesz jakie mielibyśmy kłopoty gdyby nasz związek
wyszedł na jaw? - Westchnąłem przyznając się do tego...jakbym chodził z nim... No
cóż można to tak nazwać...Chodź to on mnie kocha dziwnie...prawda? A
może...Nie. Jestem normalny.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing">
Strach...boi
się mnie...nie chciałem by tak było...on mnie nigdy nie pokocha, na co ja
właściwie liczę? On jest taki piękny, kochany, niczym anioł...jak mógłby mnie
pokochać w ten inny sposób? Tylko ja jestem taki nienormalny...by zakochać się
w swoim malutkim braciszku...i jeszcze tak go traktować...trzeba być
potworem...przymknąłem oczy. Przypomniałem sobie, że muszę mu
odpowiedzieć...-Nie nazwałbym tego związkiem...ty też nie...nawet zapewne nie
chcesz...Wiem...-odpowiedziałem z ciężkim sercem. Powinienem to zakończyć by
móc mu dać szansę normalnego życia...by przestał cierpieć...ale dlaczego nie
potrafię!? Dlaczego...?<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL;"><br />
</span> Nie
nazwałby tego związkiem...Traktuje mnie jako zabawkę? Nie kocha mnie w taki
sposób tylko używa? Zabolały mnie jego słowa.-Mam tego dość...-Westchnąłem i
odsunąłem się trochę od niego...-Aniki... nie możesz sobie w takim razie po
prostu kogoś znaleźć? - Spytałem poniekąd z pretensją i żalem. <br />
Popatrzyłem na niego ze
zdziwieniem. Znaleźć sobie kogoś? Ale..-Ja..nie...nie
potrafiłbym...-powiedziałem cicho...ma tego dość...no tak, brzydzi się
mną-Wybacz Itachi...ja...kocham Cię...i po prostu...nie umiałbym-mruknąłem nie
patrząc na niego-idź spać-poprosiłem go odwracając się na plecy i wpatrując w
sufit. <br />
Nie
potrafił by? Kocha mnie, ale przecież jak brata. Sam powiedział, że naszą
relację nie można nazwać związkiem. Aż tak się przywiązał do mojego ciała, że
nie potrafi przestać? Aż tak mu dobrze? I właściwie jakbym się poczuł gdyby
sobie kogoś znalazł? Nie byłoby to raczej przyjemne...Zbliżyłem się znów do
jego ciała i przytuliłem. Oparłem głowę na jego klatce...-Ja Ciebie też
kocham...Dobranoc braciszku-Westchnąłem i zamknąłem znów oczka.<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL;"><br />
</span> -Dobranoc-objąłem
go ramieniem. Odczekałem kilka minut-Szkoda, że nie tak jak ja Ciebie-zamknąłem
oczy i spróbowałem usnąć co mi nie zbyt wychodziło, więc po prostu leżałem i
czekałem, aż nadejdzie nowy dzień.<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL;"><br />
</span> Dzień
śmierci moich rodziców...Był straszny. Pełno krwi wszędzie...Aniki łapiący mnie
w ramiona...Trupy walające się wszędzie...Ja jako siedmioletnie zapłakane
bezradne dziecko...Potem pogrzeb... Przejmująca cisza w domu... Zamęt...
Podejrzenia Sasuke o mord... Koniec...Urywki z przeszłości przewijające się
przed moimi oczami...razem nie dające sensu...Otworzyłem oczy...Nadal leżę
przytulony do aniki - Onisama... chyba mi nie przejdzie tak łatwo. - Mruknąłem
z chrypką. Mam chyba lekką gorączkę...<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL;"><br />
</span> Spojrzałem
zmartwiony na niego. Dotknąłem dłonią jego czoła rozpalone-Nie chyba, a na
pewno. Zostaniesz dzisiaj w łóżku. Musisz się wygrzać. Powiadomię Naruto o
twojej nieobecności.-pogłaskałem go po włoskach.-Jesteś głodny? - zapytałem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing">
Mam
opuścić treningi tylko dlatego że jestem chory... - Hmm to chyba nie zbyt dobry
pomysł-Westchnąłem patrząc na niego z czułością. Kocham go... Nie chce by miał
przeze mnie kłopoty. I tak mam za dużą
taryfę ulgową... A jeśli nie będę się dogadywać ze swoimi współtowarzyszami i
unikał ciągle obowiązków to on będzie też na tym stratny-Nie jestem...To przez
ten ból gardła-Powiedziałem i dałem mu całusa w policzek. No cóż... zawsze jak
choruję wtedy lubię dawać i otrzymywać opiekę i czułość... Sam nie wiem czemu.<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL;"><br />
</span> -Lepiej
żebyś się teraz wyleczył i szybko wrócił do zdrowia niż gdybyś miał później
chorować tygodniami. To tylko tydzień i Ci przejdzie.-powiedziałem z czułością.
Zacząłem się bawić jego włoskami. Pocałował mnie...w policzek, ale
pocałował...coraz częściej dostaję buziaki. Uśmiechnąłem się do swoich myśli.<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL;"><br />
</span> Hmm...może
i ma racje. Tak może będzie dla niego też lepiej...Chociaż naprawdę wolałbym
iść trenować. - Hmm dobrze hokage sama - Mruknąłem obserwując jego rękę. Bawi
się moimi włosami...Dziwnie się czuję... Gdy tylko pomyślę, że tyle razy już to
z nim robiłem...To taki wstyd... Najgorzej było wtedy gdy czułem z tego
przyjemność...To było okropne.<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL;"><br />
</span> Zmarszczyłem nos na to jak mnie nazwał. I
żeby to jeszcze miało żartobliwy ton...-Mówiłem byś mnie tak nie
nazywał-powiedziałem łagodnie. Nie chce mi się wstawać. Dobrze mi przy nim.
Lubię jego włosy, są takie miękkie, tak samo jego wargi, miękkie słodkie,
używa bardzo ładnego olej...stop...miałem o tym nie myśleć...nie mogę o tym
myśleć, bo jeszcze...będzie niedobrze...westchnąłem w myślach. Zdecydowanie za
bardzo Cię kocham Itachi.<br />
<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL;"><br />
</span> Hmm...
mam go tak nie nazywać... Strasznie mu to przeszkadza. -Mmm... mówiłeś...
-Mruknąłem patrząc mu w oczy i leżąc spokojnie.-Ale jesteś nim... -Dodałem po
chwili z powagą. - Hokage sama - Dodałem z uśmiechem-Lubię Cię
denerwować-Dodałem z zadziornością.<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL;"><br />
</span> -Jestem
- przytaknąłem-Ale nie dla Ciebie. Ty nie musisz mnie tak nazywać.-uśmiechnąłem
się.-To już chyba zauważyłem-zaśmiałem się. Spojrzałem w jego piękne oczy.
Nieskazitelnie czarne, długie rzęsy...Kami-sama! Może naprawdę było by lepiej
gdybym sobie kogoś znalazł...nie umiem przestać o nim myśleć!<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL;"><br />
</span> -Oh...
No wiesz powinienem poczuć się urażony-Zaśmiałem się-Ja... zawsze mam czyste intencje-Mruknąłem
z delikatnym uśmiechem i kichnąłem-Nie cierpię chorować-Dodałem po chwili. Co
do intencji... on mnie przebija na wskroś. Swoją drogą...Pewnie znów będzie
chciał zostać by się mną zaopiekować. No cóż... nie żebym narzekał, ale ma
obowiązki.<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL;"><br />
</span> Ma
taki piękny śmiech, dawno już nie słyszałem jak się śmieje...-Oczywiście,
zawsze-powiedziałem pewnie i się zaśmiałem-A kto lubi? - zapytałem. Kicha jak
taki mały sodki kociak. Ciekawe jakby wyglądał w kocich uszkach z ogonkiem
byłby jeszcze słod...i znowu to samo! Ja już nie mogę...wyobraźnia podsuwa mi
coraz więcej ciekawych, ale cenzuralnych myśli z nim w roli głównej...<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL;"><br />
</span> -Każdy
praktycznie uczeń akademii - Zaśmiałem
się delikatnie. Mnie osądza o złośliwość też mi coś. To w takim razie jak można
nazwać jego zachowanie? Praktyki? Chodzeniem po gwałtach do celu...Ahhh odbija
mi-Ale ty idziesz do biura? - Spytałem zmieniając ton na " nawet znów nie
zaczynaj"<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL;"><br />
</span> Zaśmiałem
się razem z nim. Zrobiłem słodkie oczka na jego pytanie - Jaaaa?
Oczyywwiiiśśście - odpowiedziałem z niewinna minką. Nie chce mi się. Chcę tu z
nim być...Dopóki mogę...nie może mi zabronić...on może wszystko...<span style="color: #717171; font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 8.0pt; mso-ansi-language: PL;"><br />
</span> Już mu wierzę...Jeśli nie pójdzie
o dziewiątej to go tam zaniosę siłą. Swoją drogą nie wiem co więcej powiedzieć.
Jakoś nie wiążę mnie z nim praktycznie nic, a zarazem łączy nas wszystko i
teraz zapanowała ta cisza. Swoją drogą pięknie wygląda z tą minką...No ale...to
tylko mój brat.<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Arial;"><br />
</span> Znowu żadne z nas nie wie co ma
powiedzieć. Żyjemy ze sobą, znamy się od zawsze...a tak mało o sobie
wiemy...Powinienem więcej uwagi przyłożyć do tego-Jakiej techniki teraz się
uczysz? - zapytałem. Jakiś temat zawsze jest.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing">
-Genjutsu
- Odpowiedziałem bez wahania. - Zamierzam usypiać wszystkich dookoła-Dodałem
starając się utrzymać rozmowę. Chciałbym wyjść stąd...Nie chcę tu siedzieć. Podniosłem
się z łóżka...-Nie zamierzam leżeć-Powiedziałem zdecydowanie.<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Arial;"><br />
</span> Westchnąłem
i też się podniosłem-Możesz nie chcieć leżeć ze mną, rozumiem, ale musisz leżeć
w łóżku by nie rozchorować się jeszcze bardziej-powiedziałem spokojnie. Wstając
i przeciągając się-dla własnego dobra musisz-dodałem.<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Arial;"><br />
</span> -To
nie tak-Odpowiedziałem z irytacją. - Boszz co za bezsens-Mruknąłem i opadłem na
łóżko-Jakby leżenie miało mnie wyleczyć...-Dodałem ze złością i znów kichnąłem.
Ahhh a dziś miałem mieć trening...Wkurzą się na mnie podwójnie. Mam
przechlapane<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing">
Uśmiechnąłem
się.-Nie bezsens, a normalne leczenie. Pójdę tylko do twojego, od siedmiu
boleści senseja, na sekundę do biura i wracam i lepiej żebyś leżał grzecznie opatulony
kołderką-pokiwałem z uśmiechem na niego palcem. Podszedłem do szafki i wyciągnąłem
z niej bokserki, a obok koszulkę, spodnie i inne ciuchy.<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Arial;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
Nie
zgadzam się na to. Jak tylko sobie pójdzie i porozmawia z Naruto pójdę na
trening i tak i tak. Odczekałem, aż się ubierze...Po czym wróciłem do siebie do
pokoju gdy tylko wyszedł. Ubrałem się i poszedłem na spotkanie. Sensej
przyszedł nie zadowolony na miejsce. Zdziwił się moim pobytem, ale stwierdziłem
ze to przesada że mam siedzieć w domu. I że nie chcę i basta...Naruto sensej na
to tylko zaśmiał się i kiwnął głową. Zacząłem walczyć z Deidarą który o dziwo
nie odzywał sie do mnie...Puszcza focha ka..<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing">
Przebrałem
się i poszedłem do Naruto. Wytłumaczyłem mu, że Itachi jest chory i nie będzie
go na treningach. Potem zaszedłem jeszcze na sekundę do biura. Przygotowałem
odpowiednie dokumenty, podpisałem parę papierków. Wróciłem z zakupami do domu.
Rozpakowałem. Wszedłem do jego pokoju...nie ma go. Pewnie śpi u mnie...i tu go
nie ma!? Trening...Teleportowałem się tam. Ita walczył z tym blondynem...Dei
tak? chyba...-zapomniałem Ci dopowiedzieć, że jakby przyszedł masz go odesłać
do domu.-powiedziałem do Naruto który krzyknął ze zdziwienia na mój widok.
Spojrzałem na niego zirytowany. Że też nie wyczuł chakry...Przybrałem maskę
spokojnego zimna i czekałem aż skończy walkę lub mnie zauważy.<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Arial;"><br />
</span> Walczyłem
dalej bez słów z blondynem. Ta cisza mnie wykańcza! Słychać jedynie wybuchy. To
nie jest podobne do niego...Kontynuowałem tak, gdy nagle usłyszałem znajomy
głos..Uniknąłem bomby i wycofałem się odwracając do tylu. Rozszerzyłem oczy
widząc zirytowanego brata. Westchnąlem tylko i otarłem pot z czoła...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing">
Patrzyłem
jak walczy. W końcu mnie zauważył. Odwrócił się plecami do wroga...ojj Ita...-Nic
nie zrobisz? - spytałem Naruto. Ten spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
Westchnąłem i pojawiłem się szybko za plecami Itachiego odbijając kataną małe
bomby które leciały w jego stronę. Na pewno by je zdetonował, widać że mają ze sobą
na pieńku...Przywołałem chłopaka bliżej siebie. Podszedł do nas ze spuszczona
głową. Uśmiechnąłem się do niego.
Cofnąłem się o krok. - Ty - zwróciłem się do Itachiego - Nie powinieneś się
odwracać plecami do swojego wroga, czy to chociażby w ćwiczeniach, one mają Cię
czegoś nauczyć, a nie zabić Ci czas. A ty-zwróciłem się do Deidary...- Nie
powinieneś atakować przeciwnika jak stoi tyłem, tak nie postępuje shinobi. - upomniałem
ich.-Chociaż tobie to by się przydało oberwać. Ładnie to tak nie słuchać się
starszego brata? - zapytałem czochrając go po włosach.-Wracamy i nie marz, że w
ciągu tygodnia wyjdziesz z łóżka. - powiedziałem stanowczo.<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Arial;"><br />
</span> Sasuke
uratował mi skórę, a potem zaczął dawać reprymendę. Zawstydził mnie gdy zaczął
czochrać mnie po włosach.-Poradził bym sobie. Byłem na to
przygotowany-Westchnąłem ciężko i wyłączyłem sharingana. Oczywiście, że uniknął
bym tego jakoś... Sam nie wiem instynkt zachowawczy-A shinobi nie ma być
uczciwy tylko przebiegły.-Dodałem z boleścią. Ahhh jak mnie głowa
boli...-Bardzo ładnie. Nie ma mowy... Nie chce mi się-Dodałem z przekorem.<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Arial;"><br />
</span> -Gdyby
była prawdziwa walka i przeciwnik większego stopnia oczywiście, że byś sobie
poradził-prychnąłem sarkastycznie-Ma mieć honor, to go m.in. wyróżnia od przestępców.
- pouczałem go dalej. - Masz racje nie ma mowy bo idziemy tam zaraz i albo
pójdziesz sam, albo Cię zaniosę. Wybieraj-oznajmiłem mu.<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Arial;"><br />
</span> Mmm
zirytował mnie. Nie jestem taki słaby.-Nigdzie nie idę-Odpowiedziałem w
proteście. Nie mam ochoty.-Nie jestem obłożnie chory by unikać swoich
obowiązków-Dodałem z oburzeniem i Założyłem ręce na pierś. Nie będzie hokaaage
pluł mi w twarz...Będziemy wszyscyyyy walczyyyyyć. Zanuciłem sobie w umyśle
melodię. Odwala mi przez tą gorączkę.<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Arial;"><br />
</span> Westchnąłem-Ok.
Nigdzie nie idziesz...sam Cie zaniosę-powiedziałem i szybko go złapałem za
ramie. Podniosłem do góry i jakby nigdy nic przerzuciłem sobie przez ramię,
jednak tak, by go nic nie bolało.-Na razie - rzuciłem do pozostałych i ruszyłem
szybko do domu.<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Arial;"><br />
</span> Zaczerwieniłem
się gdy mnie podniósł. Zaczął biec do domu trzymając mnie przez ramie. Zacząłem
klepać go delikatnie po plecach tak by to czuł, ale żeby go nie bolało -Sasuke
puść mnie! - Wykrzyczałem zirytowany krzycząc. Nie chce siedzieć w domu jak
jakiś frajer tylko dlatego, że mam kaszel i gorączkę! To bezsensu.<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Arial;"><br />
</span> -W
domu-odpowiedziałem na jego..hmmm rozkaz. Szybko dobiegłem do celu i wszedłem
do środka. Skoro mu sie nudzi to mu urozmaicę czas...Poszedłem do siebie.
Zsunąłem go z mojego ramienia i od razu go pocałowałem szybko pogłębiając
pocałunek, zanim nie zdążył ścisnąć ust.<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Arial;"><br />
</span> Gdy
dotarliśmy do domu szybko wbiegł do swojego pokoju. Chciałem zacząć na niego
wrzeszczeć jednak od razy wpił mi się w usta...Przytrzymał mnie żebym się nie
wyrywał...Zacząłem odpychać mu język swoim... Sprowokowałem go teraz mnie
ukarze...Mmm...nie...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
Ok. Uzupełniłyśmy bloga, a teraz aby były następne rozdziały, poprosimy o komentarze. Na poprzednim blogu czekałyśmy trzy miesiące, ale w końcu się pojawił. No i pojawiła się notka. Tutaj, ale pojawiła. Mamy nadzieję, że grafika i całe opowiadanie nie jest takie złe. Przepraszamy za błędy. </div>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/02552529539335425164noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7297157913289269397.post-59245078410116221622012-08-06T12:47:00.003-07:002012-08-06T12:47:45.366-07:00Rozdział 4<br />
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 36.0pt;">
W końcu zmęczony zasnąłem. Obudziłem się rano po siódmej. Wstałem i wziąłem
szybki prysznic. Ubrałem się i cicho wyszedłem by nie powiadomić o tym
Itachiego. W biurze smętnie przeglądałem wszystkie papiery. Rozdałem kilka
misji. Dla jego drużyny też coś mam...Kazałem po nich wezwać.<span style="color: #717171;"><br />
</span> Zasnąłem
zmęczony i zapłakany w łazience. Obudziło mnie walenie w drzwi. Ubrałem się i
okazało się, że to Naruto. Ehh ten jak zawsze zaciesza...Kolejna misja. Dziś
znów zobaczę swojego starszego brata. Leniwym krokiem poszedłem za nim. Zaczął
mnie poganiać, ale zbyłem go tym, że ja nie muszę się śpieszyć do niego jak coś
to on dostanie opiernicz. I tak się stało... Weszliśmy i zacząłem wysłuchiwać
narzekań - Hokage sama...przestań już. Ja wolno szedłem z PEWNYCH powodów.- Powiedziałem i uśmiechnąłem się wrednie
trochę do niego. Boli zawsze tyłek po takich ćwiczeniach nie ukrywam tego przed
nim...Gej... <br />
Ile można iść? - Trzeba było się
zmobilizować i iść szybciej-odparłem. Jakbym mu dał spokój, inni mieliby do
niego wyrzuty...i tak będą je mieli. Dałem im misję rangi C i kazałem
szybko wyruszyć.<br />
-Oj
tam oj tam-Westchnąłem pod nosem i wysłuchałem do końca jego wywodów. On ma
zamiar brać udział w tej misji hmm...No cóż jest Hokage wiec reprezentuje nasz
kraj. Wyruszyliśmy do wioski Żelaza. Wdaliśmy się najpierw w bójkę z
okolicznymi przestępcami, a następnie mieliśmy udać się do wierzy kage...Sasuke
już tam był. Pewnie się teleportował. Wykonaliśmy misję ochrony jakiejś
księżniczki od siedmiu boleści biorąc jej wredny charakter i już mogliśmy
wracać...Sasuke stwierdził, że zmarnował chakre więc pójdzie z nami...I tak w
czasie powrotu wylądowaliśmy tu. W zimnej jaskini w czasie śnieżycy. Mogliśmy
zostać w wiosce, ale niestety tak się nie stało. Rozpaliłem ogień katonem
jednak nie było to wystarczające. Nie zważając na tych mośków...moich
towarzyszy usiadłem na kolanach Hokage. Mam w dupie to...Zimno mi.<span style="color: #717171;"><br />
</span> W
drodze powrotnej z misji postanowiłem wracać z nimi. Już dawno nie miałem
okazji na taki "spacer". Na wieczór zastała nas śnieżyca. Było zimno
jak ekhem...jak w Kraju Żelaza rzecz jasna...Ita rozpalił
ognisko...zdziwienie... usiadł mi na kolanach. Uśmiechnąłem się do niego lekko.
Przyciągnąłem go blisko siebie i okryłem płaszczem który miałem na sobie. Czuje
się bezpieczny przy innych...wie, że nic nie zrobię i ma racje. Cieszę się, że
to zrobił... Podkurczyłem
nogi tak by też mógł je zakryć swoim płaszczem, a następnie wtuliłem się w jego
gorące ciało. Mmm... tego potrzebowałem. Swoją drogą mogłaby już skończyć się
ta burza...Głodny jestem...I chyba nie tylko ja...Usłyszałem jak burczy
Deidarze w brzuchu. Nie wziąłem nic ze sobą, bo nie miałem za bardzo czasu...<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Arial;"><br />
</span> Obserwowałem
jak moja drużyna patrzy na Ita z zazdrością. Nie dziwię się im. Spojrzałem na
Deidare...Nie dałem im czasu na posiłek...I sam niczego nie zrobiłem.-Sasuke
masz coś do jedzenia? - Spytałem się swojego odwiecznego rywala i przyjaciela. W
tym samym momencie usłyszałem jak Ita burczy w brzuchu...<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Arial;"><br />
</span> Spojrzałem
na Uzumakiego. Mniejsza, że nie zwrócił się do mnie Hokage. Ehh jest misja co
mi tam...i tak rzadko tak mówił.-Nie mówi mi, że ty nic nie masz.-uniosłem brwi
do góry. Itachiemu też zaburczało w brzuchu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing">
Zaśmiałem
się głupkowato - Hehehe jakoś tak wyszło...Śpieszyłem się.-Jaka gafa.-Po za tym
jako Hokage też powinieneś się o to zatroszczyć-Pokiwałem żywo główką i
zacząłem się śmiać...Ahhh jak ja nie cierpię się poniżać. Sasuke to...Sasuke
tamto, a ja zawsze niżej... Ale z drugiej strony nikt tak dobrze nie potrafił
zrozumieć go jak ja. <br />
Przytuliłem go mocniej i zaczerwieniłem się gdy usłyszałem swój brzuch. Uniosłem
głowę na aniki i zacząłem przysłuchiwać się ich rozmowie. Przynajmniej nikt nie
komentuje tego co robię...No cóż potem będzie gadka...Ale mam to gdzieś to mój
brat.<span style="color: #717171;"><br />
</span> Spojrzałem
na niego w niedowierzaniu. - Uzumaki prowadzisz drużynę, jesteś ich opiekunem,
pomijam, że w tej drużynie jest mój brat i chcesz mi powiedzieć, że nie wziąłeś
na misje, żadnego prowiantu?- syknąłem.-Zatroszczyłbym się gdybym wiedział, że
jesteś takim idiotą...chociaż czego ja się mogłem spodziewać...-prychnąłem
zirytowany. Wyjąłem swój zwój tak by nie wypuścić Itachiego i odpieczętowałem.
Prowiantu mam na dzień drogi dla jednej osoby...czyli posiłek dla najwyżej
dwóch osób-A wy wzięliście coś? - spytałem milej resztę. Pokręcili przecząco
głowami. Westchnąłem.-Tego raczej na tyle osób nie da się rozdzielić-mruknąłem
pod nosem.<span style="color: #717171;"><br />
</span> Ale
go opieprzył? Zabiło mi mocniej serce gdy usłyszałem z jaką pretensją mówił o
tym, że tym bardziej ja jestem tu...Westchnąłem... Jeśli da wszystko Deidarze
to sam będzie głodny... Nie wiem. Nie wiadomo ile będzie trwała ta burza. Znów
zaburczało mi w brzuchu...Przykryłem się bardziej jego płaszczem i zamknąłem
oczy...Prześpię się i mi przejdzie.<span style="color: #717171;"><br />
</span> Jak
zwykle arogancki...No tak martwi się o Itachiego. Spojrzałem na chłopaka
wtulonego w brata który przysypiał. Nie powinien zasypiać przy takim chłodzie. Westchnąłem
widząc jak mało ma...Spojrzałem na dzieciaki które zaprzeczyły.<span style="color: #717171;"><br />
</span> Usłyszałem
jak Itachiemu jeździ po żołądku. On też pewnie nic nie wziął.-Nie myśl, że nie
słyszałem-szepnąłem do niego i potarmosiłem go delikatnie po
włosach.-Podzielcie się między siebie ja nie jestem głodny, Naruto wytrzyma
prawda-spojrzałem na niego ostrzegawczo-Ty też zjedz-powiedziałem do
przysypiającego ototou.<span style="color: #717171;"><br />
</span> Mruknąłem
niezadowolony gdy mnie poczochrał po włosach...Otworzyłem oczka...Ale jeśli ja
zjem to aniki nie zje...Podszedł do nas Deidara i podzielił bułkę na trzy
części. Ja, on i Konan...Ale...-Nie jesteś głodny aniki? - Wyszeptałem cicho
tak by inni nie usłyszeli.<span style="color: #717171;"> </span>Usłyszałem, że mu
tak samo burczy w brzuchu...Odłamałem mu kawałek i przyłożyłem mu do ust.<span style="color: #717171;"><br />
</span> Uśmiechnąłem
się do niego i pokręciłem przecząco głową-Nie jestem. Nic mi nie będzie. Jedz,
albo zaraz zacznę Cię karmić-powiedziałem tak by tylko on usłyszał. <br />
-Jasne-Mruknąłem nie wierząc i odłamałem mu kolejny kawałek i sam ugryzłem. Nie
pozwolę mu czuć głodu. Nie pozwolę na to szczególnie przeze mnie... Najem się
połową...Dam mu drugą połowę i nie będzie źle. I tak pewnie za godzinę dwie to
się skończy. Pokręciłem głową z uśmiechem.-Jesteś niemożliwy-wziąłem kolejny
kawałek od niego.-Skoro nie jesteś tak bardzo głodny zostaw na jutro-powiedziałem
do niego cicho.<span style="color: #717171;"><br />
</span> -Nie dobijaj mnie.-Westchnąłem gryząc kolejny
kawałek i dając mu tak samo do ust kolejny.-Jak nie przejdzie za godzinę, dwie
to i tak odzyskasz chakre. Więc będziesz mógł nas teleportować.-Wzruszyłem
ramionami i kontynuowałem karmić go.<span style="color: #717171;"><br />
</span> -Aleś ty uparty-westchnąłem odbierając kolejny
kawałek. Tak zjedliśmy całą bułką.-Idź spać, obudzę Cię jak przyjdzie pora-przytuliłem
go mocniej do siebie.<span style="color: #717171;"><br />
</span> -Ty
jesteś gorzej uparty niż ja-Westchnąłem i uśmiechnąłem się. Oparłem o niego
głowę. Połasiłem się o jego klatkę po czym zamknąłem oczy i zasnąłem czując
tylko ciepło. Potem będę zamawiać się gadaniną Deidary i Konan o tym jakie to
mam przywileje bla bla bla<span style="color: #717171;"><br />
</span> -Wy
też się połóżcie-powiedziałem do młodych widząc że się na nas gapią...Ita
będzie miał z nimi ciężko... Naruto też się położył spać, a ja tuląc do siebie
Itachiego czekałem aż burza minie lub wróci mi chakra. Tak dużo to jej nie
straciłem, ale chciałem wracać na piechotę...Oparłem policzek o głowę ototou
ciesząc się że jest tak blisko mnie i wcale się nie brzydzi. Może częściej
powinienem go przytulać? Raczej częściej powinniśmy udawać się do Kraju Żelaza.
Prychnąłem w myślach. Cztery godziny później, nikłe promienie słońca przebiły
się przez chmury, śnieg przestał padać, a ja odzyskałem chakre. Odsunąłem
kosmyk włosów Itachego z jego twarzy-Czas wstawać braciszku-szepnąłem mu do
ucha.<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Arial;"><br />
</span> Obudził
mnie jego łagodny głos. Przetarłem oczy i zobaczyłem, że przestało padać. Nareszcie.
Chociaż z drugiej strony jak teraz go puszczę będzie mi zimno-Masz już chakre? -
Spytałem cicho. Nie chce mi się wracać na pieszo. Mam to gdzieś...Może mnie
zabrać ze sobą. Z jakiej paki mam pędzić po tym śniegu.<span style="color: #717171;"><br />
</span> Zaśmiałem
się cicho-Mam, mam-odpowiedziałem. Nie przestawał się do mnie tulić.-Jest już
ładna pogoda, więc możemy wyruszyć-powiedziałem. Głaszcząc go po włoskach.<span style="color: #717171;"><br />
</span> Ładna?Śnieg,zimno.-Chce
Ci się? - Spytałem nie dowierzając mu. Ja jestem zmęczony, zziębnięty i marzę
tylko o ciepłej kąpieli i posiłku. Potem pościel i spać... - Bo mi nie- Dodałem
cicho tak by nie zbudzić resztę.<span style="color: #717171;"><br />
</span> -Cóż
ja bym z chęcią poszedł-westchnąłem cicho-Ale skoro Ci się nie chce wymyślę, że
muszę szybko wracać do Konoha i Ciebie zabieram ze sobą.-powiedziałem.
Pocałowałem go w czółko i zluźniłem uścisk.<span style="color: #717171;"><br />
</span> -Jasssne
- Zaśmiałem się na to co powiedział i zacząłem ziewać. Ważna sprawa moje
lenistwo haha. Poszedł by z chęcią phh... Za bardzo go rozpiera energia. To
upierdliwe...Chociaż może jakby ją tak spożytkował dałby mi spokój?
Bzdura...Nie mam co się łudzić. Wstałem z jego kolan i przeszły mnie
dreszcze...Tu tak zajebiście ciepło, a tu taki ziąb...Współczuję im, że musieli
marznąć...No dobrze nie współczuję, bo to sępy hehe. <br />
Zdjąłem
z siebie płaszcz i narzuciłem go Itachiemu na ramiona, pomimo jego protestów.
Obudziłem resztę. Pokrętnie wyjaśniłem Naruto, że muszę wracać szybko do
Konohy, bo coś tam, coś tam, sam się zgubiłem w wyjaśnieniach. Ten pokiwał
głową, że rozumie. Powiedziałem też, że zabieram ze sobą Itachiego. Na resztę
mi nie starczy chakry. Tutaj też to pokrętnie wyjaśniłem. Baka...nic nie
zrozumiał, a udaje, że wie o co chodzi. Towarzyszą Itachiego się to raczej nie
spodobało...<span style="color: #717171;"><br />
</span> Zignorowałem
spojrzenie Deidary. Mam go gdzieś. A niech sie tak patrzy. Nie moja wina, że
nie umie się teleportować. Chociaż tak głupio trochę zostawiać własną
drożynę...Ale nie będę się tym przejmował. I tak ich nie lubię...Poprawiłem
płaszcz na sobie po czym Sasuke aniki złapał mnie za ramię i już chwilę potem
byliśmy w domu. Dziwne uczucie jest podczas tej teleportacji...W jednej chwili
zmienia się miejsce...Przyłożyłem rękawy jego płaszcza do nosa...Jest
przesiąknięty jego zapachem. Westchnąłem i zdjąłem go. Powiesiłem swój i jego
na haczyku.<span style="color: #717171;"><br />
</span> Teleportowaliśmy
się do domu. Uśmiechnąłem się na jego gest...chociaż pewnie wcale nie miał
takiego zamiaru...źle się poczuł po teleportacji...-Chcesz herbaty?-zapytałem
idąc do kuchni. Jeszcze niedawno tak rozkosznie się we mnie wtulał...szkoda, że
to tylko moment chwili, miejsca...sam nie wiem...ciekawe czy czuje do mnie
jeszcze jakąś miłość chociażby tą braterską...czy mnie nienawidzi...Nastawiłem
wody. Dawno już mu nie mówiłem tego, że go kocham...może on myśli tak samo? Że
on mnie nie obchodzi? Nie...przecież owszem jestem wredny, ale tylko
czasami...ale jestem delikatny też...i mam nadzieje, że wie o tym...że go
kocham...no mam nadzieje, że wie o tylko tej braterskiej miłości...Wziąłem się
za robię też leczo. Szybko się z tym uwinę.<span style="color: #717171;"><br />
</span> -
Jasne-Odpowiedziałem i usiadłem na krześle...Zaczął robić posiłek, a ja w tym
czasie zacząłem się mu przypatrywać. Najważniejszy człowiek w wiosce. Wielki
Hokage... Postrach uczniów jouninów. Brat...który pożąda mnie jakbym był
kobietą. Jednocześnie jest jedyną bliską mi osobą. Jedyną moją rodziną...Jedyną
osobą którą kocham. Chociaż...czasami sam się w tym gubię i nie wiem wtedy co
czuć.<span style="color: #717171;"><br />
</span> Zalałem
dwie herbaty. Po pół godzinie dwie porcje leczo były gotowe. – Itadakimasu - Powiedziałem
machinalnie nadal zamyślony. Ciekawe co czuł gdy się do mnie przytulał.
Obrzydzenie? Strach? Znowu te wszystkie negatywne emocje? A może w ogóle o tym
nie myślał? Jak to sprawdzić? Po posiłku...powinienem coś zrobić.<span style="color: #717171;"><br />
</span> -Itadakimasu
- Odpowiedziałem z uśmiechem i zacząłem jeść. Ale jest zamyślony...Pyszne
leczo. Zawsze miał talent do gotowania...A może to dlatego, że często robił mi
posiłki. W gruncie rzeczy jest dobrym bratem. Troszczy się o mnie... Okazuje mi
miłość...Nie powinienem narzekać...Nawet jeśli zmusza mnie do takich rzeczy...Ludzie
mają gorzej niż ja i nie narzekają.<span style="color: #717171;"><br />
</span> Skończyliśmy
jeść. Pozmywałem nie dając mu dojść do zlewu. Zrobiłem jeszcze jedna herbatę i
usiadłem na krześle spojrzałem na Itachiego i lekko się do niego
uśmiechnąłem-chodź-powiedziałem klepiąc się po udzie. Ciekawe jak się będzie
zachowywał...tylko go przytulę...na pewno myśli inaczej...<span style="color: #717171;"><br />
</span> Zjadłem
do końca i chciałem pozmywać jednak uprzedził mnie. Zrobił mi jeszcze jedną
herbatę...Mmm tak miło mnie ogrzewa. Nagle uśmiechnął się do mnie, gdy już
usiadł. Uniosłem brew jednak po chwili zrozumiałem...Mam mu usiąść na
kolanach...Złapałem herbatę i niepewnie usiadłem mu na kolanach...Nogi
podparłem na drugim krześle, a plecy oparłem o jego ciało...Herbato...uratuj mi
skórę. Nie warz się mi nic zrobić bo jeszcze przypadkiem wyleję Ci ten gorący
napój na twarz...<span style="color: #717171;"><br />
</span> Uśmiechnąłem
się raz jeszcze do niego. Pocałowałem w szyjkę i oplotłem jego pas ramieniem.
Oparłem się wygodnie o oparcie. Wziąłem herbatę i też zacząłem pić. Nic się nie
odzywałem, ani nie robiłem, po prostu chciałem z nim na razie tylko być.<br />
Przytulił
mnie swoimi silnymi ramionami i pocałował w szyje na co zarumieniłem się. Oby
tylko mi nic nie robił...Przecież wczoraj... Wczoraj to robiliśmy więc... Nie
powinien być taki nachalny dziś skoro wczoraj się pobawił moim
ciałem...Zacząłem bawić się kubkiem... Gdy mu się sprzeciwiam zmusza mnie
siłą... Gdy ulegam czuje się z tym źle...Ale tak jest rozsądniej
czasami...Jednak dziś naprawdę niech mnie nie krzywdzi...Grrr nadal mi trochę
chłodno...Odwróciłem się i przytuliłem go. Oparłem głowę na jego klatce
piersiowej i spuściłem wzrok. Jest cieplutki...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing">
Przytulił
mnie...tak sam z siebie się we mnie wtulił. Odstawiłem herbatę i go objąłem
mocno rękami. Nie wiem czemu, ale boje się mu powiedzieć te dwa słowa...czemu
mu tego wcześniej nie mówiłem? Sam nie wiem.-Koch...-nie dokończyłem bo
kichnął. Podniosłem jego twarz do góry. Dotknąłem ręką czoła. Ciepłe...za
ciepłe-Ktoś mi się tu chyba rozchoruje-uśmiechnąłem się do niego miło.
Wszystkie chęci do powiedzenia mu tego wyparowały...tak po prostu.<span style="color: #717171;"><br />
</span> Zaczął
coś mówić...Pewnie to, że mnie kocha..Kichnąłem nagle. Podniósł mi twarzy i
dotknął delikatnie czoła-Wiem co czujesz aniki - Westchnąłem dotykając mu ręki
na chwilę i zsuwając ją z mojego czoła...Chociaż miło mi było to usłyszeć po
tym jak mnie tak męczy... Wtedy czasami myślę, że może mnie nienawidzi skoro
tak mnie karze. - Hmm...nie mam czasu na chorobę-Westchnąłem i znów się w niego
wtuliłem..<span style="color: #717171;"><br />
</span> Uśmiechnąłem
się do niego ciepło i czule-To dobrze-powiedziałem cicho.-Cóż nie wybiera się
choroby, więc musisz na nią znaleźć czas-Wstałem razem z nim na rękach, nie
odrywając go od siebie. Poszedłem na górę do swojego pokoju-Jeśli nie weźmiesz
teraz leków później będziesz dłużej chorował-powiedziałem do niego, wchodząc po
schodach.<span style="color: #717171;"><br />
</span> Odwzajemniłem
uśmiech. Ma racje nie wybiera się... Ale to nie oznacza, że tego chcę...Nikt
chyba nie lubi chorować. Podniósł mnie na rękach trzymając za tyłek jedną
dłonią na co zarumieniłem się. To zawstydzające. Złapałem go za szyję.-Mmm jak
tam sobie chcesz-Mruknąłem i zamknąłem oczka...Oparłem na niego głowę. Zaniesie
mnie do pokoju, a tam zabawi się...Normalka.<br />
<br />
<span style="color: #717171;"><o:p></o:p></span></div>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/02552529539335425164noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7297157913289269397.post-26232892069408439392012-08-06T12:34:00.001-07:002012-12-31T06:18:08.545-08:00Rozdział 3<br />
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 36.0pt;">
Podszedłem do niego, usiadłem obok i od razu
wpiłem się w jego usta całując zachłannie. Cofnąłem się odrobinę ciągnąc go za
sobą. Wiem, że znowu go zranię, ale...czy bym coś zrobił czy nie...on i tak
będzie się mną brzydził, więc jaka jest różnica? Taka, że go skrzywdzę...nie
chcę o tym myśleć. Złapałem go za nadgarstki by się nie wyrywał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 36.0pt;">
Pocałował mnie w usta od razu wpychając
mi język do ust po czym posunął do przodu i złapał za nadgarstki...Tak
strasznie się boje...To znowu się dzieje... Zacząłem głębiej oddychać przez nos
czując jego język. Nie chcę tego...Ale jeśli będę się sprzeciwiać będzie bardziej
boleć...Mhm...-Onisama...proszę... - Wybąkałem i spuściłem głowe... - Proszę. -
Powtórzyłem nie podnosząc na niego wzroku.<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Arial;"> </span><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 36.0pt;">
Za każdym razem...nigdy ze mną nie
będzie...nigdy mnie nie pokocha...te myśli wywołały u mnie jeszcze większy
gniew. Wyciągnąłem pasek, który wziąłem z pokoju i związałem mu ręce przywiązując
go do łóżka. Wsunąłem rękę pod jego bokserki, łapiąc go za jego męskość i
poruszając ręką zadałem mu pytanie - O co prosisz? - syknąłem mu do ucha.<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Arial;"><br />
</span> Przywiązał
mnie do łóżka...Miał ze sobą pasek...Nawet nie zauważyłem...Zamknąłem oczy
czując jego rękę na swoim penisie i zacząłem się wiercić na łóżku... Usłyszałem
jego syk na uchu...Ruch ręki nie pozwalał mi się dostatecznie skupić. To
obrzydliwe...Czemu musi akurat mi to robić...Rozłościłem go swym
proszeniem...Zawsze jak to mówię...Nie chce by robił to z siłą...Nie chcę by
tak strasznie bolało...-Aniki... - Wybąkałem i uchyliłem znów oczka - Nie...chcę
by... bolało - Dodałem, a w oczach poczułem, że w każdej chwili mogą zaświecić
mi się łzy... Zawsze proszę go o to... Zawsze od kiedy wiem, że przegram... Nawet
gdy mówię mu by przestał... Nie przestaje... Nienawidzę tego.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="margin-left: 1.5pt; text-indent: 34.5pt;">
Spojrzałem
na niego z kpiącym uśmiechem. - A wiesz co ja bym chciał? - Zapytałem liżąc go
po szyi... Chciałbym byś to ze mną zrobił... Ale to się nigdy nie stanie-Nie
wiesz...i to raczej lepiej...-szepnąłem mu do ucha. Zdjąłem mu koszulkę i
lizałem go teraz po sutkach. Nie przestawałem poruszać ręką, chcę by doszedł...<span style="color: #717171; font-family: "MS Shell Dlg 2","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL;"><br />
</span> Ścisnąłem usta by zagłuszyć swoje
jęki. Czuję jak porusza moją męskością. Czuje wszędzie jego usta. Mmm...! Pisnąłem
głośno. Zamknąłem znów swoje oczy i odchyliłem głowę...Zacząłem szurać nogami
nie mogąc wytrzymać tego uczucia. Nie chcę tego czuć...Nie chcę
tego...Ahh...Zajęczałem głośniej...Nie...proszę nie...-Onisama...-Wydyszałem...
nie mogę nic powiedzieć...Uniosłem jeszcze bardziej podbródek i doszedłem w
jego rękę. Zacząłem ciężko oddychać...Tak strasznie mi
wstyd...-Proszę...aniki... -Powtórzyłem z wypiekami na spoconej od niedawnego
orgazmu twarzy.<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: "MS Shell Dlg 2";"><br />
</span> Doszedł w moją rękę. Ściągnąłem z
niego spodenki i bieliznę. Oblizałem swoją dłoń z jego nasienia, nie zwracając
uwagi na jego prośby. Boi się... wiem o tym...ale jest mi to dziwnie obojętne.
Znowu wpiłem się w jego usta przekazując mu słodki smak swojej spermy. <span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: "MS Shell Dlg 2";"><br />
</span> Nie odpowiedział mi na to tylko
obnażył mnie na co pisnąłem głośno... Nie... Nie... Zacząłem łapczywie oddychać
czując narastający strach. Znów mnie pocałował... Poczułem w ustach nie tylko
jego język, ale również swój smak… Z ledwością powstrzymałem odruch
wymiotny...Czuć własne nasienie...To okropne... Zaszurałem znów w niepokoju
nogami po pościeli... Nie mam jak się zakryć...W tym wszystkim jego język to
chyba najmniejszy problem...<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: "MS Shell Dlg 2";"><br />
</span> Zdjąłem z siebie ciuchy.
Podniosłem go tak, że usiadł mi na udach nadal przywiązany do łóżka. Zrobiłem
na jego szyi małą malinkę. Myśli, że zrobię to gwałtownie... Zdenerwowanie
pomału się ze mnie ulotniło. Spojrzałem mu w oczy. - Rozwiążę Cię, ale obiecaj,
że nie będziesz się wyrywał. - powiedziałem bez emocjonalnie. Nie mogłem
znaleźć nic miększego, więc wziąłem pasek z rzemieni, musi ranić jego delikatną
skórę. <span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: "MS Shell Dlg 2";"><br />
</span> Spojrzałem przestraszony mu w
oczy, gdy się rozebrał do naga, po czym posadził mnie na swoich nagich udach.
Poczułem na sobie jego stojącego członka. Zacząłem drżeć ze
strachu...Usłyszałem pytanie...Tak strasznie chłodne..-Obiecuję aniki. - Powiedziałem
niezwykle cichym przestraszonym głosem. - Onisama... -Pisnąłem bojąc się tego
bólu i spuściłem głowę. Nie będę płakać... Nie wolno mi...bo jestem shinobi.<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: "MS Shell Dlg 2";"><br />
</span> Odwiązałem go. Na szczęście się
zgodził. Musnąłem delikatnie jego usta. Nie chcąc by czuł jeszcze więcej
obrzydzenia, sam naśliniłem swoje palce. Delikatnie umieściłem w nim
pierwszego. Wiem, że spodziewał się bólu...ale złość już mi przeszła.
Przytuliłem go mocno do swojego torsu. Zakreślałem kółeczka by go rozciągnąć.
Tyle razu już to robiliśmy...nie tyle razy ja już to mu robiłem, a nadal jest
taki ciasny, jak na początku. Kiedy byłem pewien, że dodanie drugiego palca nie
zaboli go, zrobiłem to. <br />
Rozwiązał
mnie...Spojrzałem z zawstydzeniem na czerwone nadgarstki...Chwilę potem
poczułem że Sasuke przytula mnie do siebie. Patrzyłem jak ślini palce...Jednak
mnie przygotuje. Odetchnąłem z ulgą...Umieścił we mnie jednego palca. Poczułem
dyskomfort...Następnie drugiego. Skrzywiłem się i schowałem twarz w jego klatce
piersiowej...Przytuliłem go z niechęcią, ale mocno. Potrzebuję jakoś załagodzić
ten wewnętrzny ból...Tak strasznie tego nie chcę...Chociaż jakby on to
powiedział..."powinienem być wdzięczny za jego dobroć" Nie dobrze
mi...<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: "MS Shell Dlg 2";"><br />
</span> Głaskałem mu włoski i całowałem go
po szyi, ramionach, gdzie tylko mogłem. Tak bardzo chciałbym by to wyglądało
inaczej...szkoda, że to nie możliwe...W końcu dodałem trzeciego palca. Pomału
go rozciągałem nie spiesząc się. Nie chciałem by go dzisiaj bolało.
Rozciągnąłem go jak tylko mogłem najbardziej. Uniosłem go...wie, że to się
teraz stanie. Skierowałem dłonią twarz w swoją stronę i go pocałowałem. Wyjąłem
z niego palce i pomału zacząłem nabijać na swojego członka.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 1.5pt;">
Do
dwóch palców dołączył trzeci...Przytulałem się do niego cały czas gdy w tym
czasie on kontynuował sprawiać mi dyskomfort...Czułem jak uspokaja moje drżące
ciało pocałunkami. Mój oddech stawał się co raz szybszy. Poczułem dziwne
uczucie przez jego palce. Na tyle by znów oblał mnie wstyd. Nagle wyjął je ze
mnie. Podniosłem na niego wzrok gdy zaczął mnie podnosić. Pocałował mnie w
usta. Ręce z jego klatki piersiowej szybko przeniosłem w przerażeniu na jego
szyje...Ścisnąłem na chwile oczy gdy zaczął we mnie wchodzić jego przyjaciel, a
mój najgorszy wróg. – Aniki - Pisnąłem czując straszny dyskomfort i zacisnąłem
bardziej ręce na jego szyi...Mmm nie będę płakać..Nie mogę...Załzawiły mi się
oczy...Nie pozwolę im spaść...Czuję go w sobie znowu...<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: "MS Shell Dlg 2";"><br />
</span> Ścisnął mnie w objęciach.
Pocałowałem jego zamknięte oczy, a później policzki. Głaskałem go uspokajająco
po plecach. – Ciii - Starałem się go uspokoić. Czekałem, aż jego ciało
przyzwyczai się do mnie.-Sam zacznij gdy przestanie boleć-szepnąłem mu do ucha.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 1.5pt;">
Jak
mam być spokojny, gdy bierze mnie wbrew mojej woli? Jak mam być spokojny skoro
zgadzam się tylko by nie bolało tak strasznie? Żeby nie ukarał
mnie...Przytuliłem go mocniej. Kiwnąłem głową i mruknąłem – Mhm - Zrobiłem się jeszcze bardziej czerwony
na twarzy. To takie poniżające...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 33.0pt;">
Mam się ruszać jakby
sprawiało mi to przyjemność. Każdy mój poszczególny ruch będący przyzwoleniem
do tego... Ścisnąłem zęby z wściekłości... Czuję jak we mnie pulsuje... Słyszę
jego oddech. Czuję jego ciało... Podniosłem się nieśmiało i delikatnie by
opuścić się na niego z powrotem... Nie chcę się tym podniecać... Nie chcę by mi
stał.<span style="color: #717171; font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 8.0pt; mso-ansi-language: PL;"><br />
</span> Odetchnąłem
głębiej gdy się poruszył. To wspaniałe uczucie... Za każdym razem żałuję
jedynie, że i on się tym nie cieszy... Jego ciało może i tak, ale on... Cierpi.
Całowałem go znów po każdym kawałku skóry do którego mogłem dosięgnąć. Złapałem
go za biodra i zacząłem mu pomagać...a raczej sam nim poruszałem jak marionetką...<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL;"><br />
</span> Usłyszałem
jak wzdycha z podniecenia czując to...Nie dziwie się mu... To musi być
przyjemne uczucie być w kimś...Jak tak... owijałby się...takie ciepło i...On
się porusza we mnie..Przestałem pomagać mu wiedząc, że sam już wykonuje
"masaż" w moim wnętrzu na swoim członku. Tak mogę to nazwać...To
pewnie uczucie podobne do tego jak robił mi loda...Chociaż wydaje mi się, że to
lubi bardziej...Nie wiem jak to jest...Jęknąłem cicho gdy trafił w moją
prostatę...Nie powinienem...Puściłem mu szyje i ścisnąłem rękę na ustach.<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL;"><br />
</span> Ścisnął
usta gdy jęknął. Otworzyłem oczy i spojrzałem na jego czerwoną ze wstydu twarz.
Odciągnąłem jedną ręką dłoń od jego buzi. Drugą nadal go podnosiłem i
opuszczałem-Chociaż raz...zapomnij...że to obrzydliwe-poprosiłem go. Nie wiem,
czy mnie posłucha czy nie. Wybór zostawiam jemu.<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL;"><br />
</span> -To
nienormalne- pisnąłem i odwróciłem od niego głowę. Czuję go...Czuję... - Nie
patrz się na mnie-Dodałem drżącym głosem. Tak strasznie mi wstyd...Tak bardzo
ahh...Chciałbym uciec... Mhhh jest zbyt głęboko we mnie...Zacząłem ściskać
zniewoloną w nadgarstku swoją dłoń na jego. Ściskając wraz z jękiem i
wypuszczając.<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL;"><br />
</span> Spełniłem
jego prośbę i przestałem na niego patrzeć. Unosiłem go szybko. By nie zadawać
mu już więcej cierpienia. Doszedłem w nim ze duszonym jękiem. Oddychałem szybko
i nierówno. Wyszedłem z niego, ale nie poszedłem...jeszcze nie. Przycisnąłem go
do siebie nie chcąc go opuszczać. Czemu nie może tego akceptować!? Bo ma
racje...to nienormalne... <br />
Zaczął
pieprzyć mnie szybko...Zajęczałem głośno czując to...Moje ciało reagowało samo
przez siebie...Trafił jeszcze kilka razy w mój punkt i z cichym jękiem doszedł
we mnie. Jęknąłem kolejny raz...Skończył a mi został problem...Gdy mnie
przytulił dyskretnie złapałem pościel i szybko zasłoniłem się...Niech już sobie idzie...Mam dość...Muszę
dokończyć choć tak strasznie nie chcę...Co za upokorzenie.
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 33.0pt;">
Opatulił się kołdrą. Nie chciałem go puszczać. Chciałem
tak zostać. Przytulałem go do siebie. Nie wiem jak mu to później wytłumaczę, ale teraz mnie
to nie obchodzi, chcę być przy nim. Chociaż raz...Kocham Cie ototou...czemu nie możesz tego zrozumieć?<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL;"><br />
</span> Nie
poszedł tak jak zwykle... Jak odchodzi pozwalam sobie na płacz...A teraz tu
siedzi ze mną na kolanach i przytula mnie...Jego sperma spływa ze mnie...Mój
członek stoi...ciksio...Nienawidzę tej sytuacji-Lepiej idź sobie już! - Podniosłem
głowę i ścisnąłem rękę na pościeli.<span style="color: #717171; font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 8.0pt; mso-ansi-language: PL;"><br />
</span> Drgnąłem na jego słowa. Zabolało...bardzo...puściłem
go. Położyłem go na łóżku i wyszedłem zbierając swoje rzeczy. Nałożyłem na
siebie bokserki. Wyszedłem. Na korytarzu nie wytrzymałem i z oczu poleciały mi
łzy. Wszedłem do siebie. Nienawidzę! Nienawidzę...siebie! I tego co do niego
czuję...Czemu nie mogę się opanować!? Czemu muszę go ranić...Położyłem się na
łóżku...nie chcę o tym myśleć...ale nie umiem wyrzucić jego zapłakanej twarzy i
tych słów..."Lepiej idź już sobie!" "Czuje się jakbyś na mnie
napluł" "Nienawidzę tego". Nie umiem sobie z tym już tak dobrze
radzić jak wcześniej...<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Arial;"><br />
</span> Położył mnie i zostawił. Zacząłem
płakać...Moja ręka powędrowała do członka i z każdym jej ruchem czułem się co
raz bardziej brudny...Postanowiłem nie brudzić bardziej pościeli. Wstałem na
lekko chwiejnych nogach i skończyłem to w łazience. Nareszcie mogę pozwolić sobie
na łzy...Jestem obleśny. Wale sobie konie na myśl o swoim aniki...To chore...<span style="color: #717171; font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 8.0pt; mso-ansi-language: PL;"><o:p></o:p></span></div>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/02552529539335425164noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7297157913289269397.post-50209396084709489892012-08-06T12:19:00.001-07:002012-08-06T12:19:27.860-07:00Rozdział 2Ostrzegamy, że imiona nie są pomylone. Informacje o braciach zostały trochę pozmieniane.<br />
<br />
<div style="text-indent: 0px;">
<span style="text-indent: 36pt;"> Wyszedłem zdołowany od brata i poszedłem potrenować... Nie mogę tego z cierpieć.
Nie mogę! Mam tego dość! Hokage... Ma najwięcej władzy... Wszyscy myślą, że
jest idealnym bratem. Wszyscy myślą, że... nie mógłby mnie skrzywdzić. Wszyscy
mylą się... Po godzinie wyżywania wróciłem jak na skazanie do domu. Wziąłem
prysznic po czym przebrałem się w czyste rzeczy i położyłem u siebie na łóżku. Postanowiłem
uciąć sobie drzemkę... Ale nie potrafiłem zasnąć...</span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 36.0pt;">
Po
trzech godzinach zebrałem się i wyszedłem. Czemu on tak nie cierpi mojego
dotyku? On nie rozumie, że go kocham...nie umiem mu tego okazać. Wszedłem do
naszego domu. Cisza...pewnie jak zwykle jest u siebie. Wolałbym to zrobić
u mnie...Uchyliłem drzwi do jego pokoju. Leżał na łóżku. Miał zamknięte
oczy...próbuje udawać, że śpi? – Jadłeś już coś? – zapytałem - Znając Ciebie to
nie.-Uśmiechnąłem się lekko. – Chodź. - Poleciłem.<span style="color: #717171;"><br />
</span> Westchnąłem
i otworzyłem oczy. - Nie jestem głodny. - Westchnąłem podnosząc na niego wzrok.
- Niedobrze mi. - Westchnąłem kolejny raz. Może tak mi odpuści? Faktycznie mdli
mnie na sam fakt, że dziś to znów się będzie dziać... Nie potrafiłbym nic
przełknąć. Serce mi łomocze. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 36.0pt;">
Westchnąłem. Wszedłem do końca i zamknąłem za sobą drzwi. Ma taki
rozczarowany wzrok. Położyłem się obok niego i go do siebie przyciągnąłem, tak,
by plecami przywierał do mojej klatki piersiowej. - Czemu się tak brzydzisz
mojego dotyku? - Zapytałem zaciekawionym tonem, choć w środku żal rozrywał mi
serce. Brzydzi się mną teraz... A jakby wiedział, że go kocham? Tak inaczej?
Znienawidziłby mnie i gardziłby mną... Ciekawe czy teraz też mnie nienawidzi...<span style="color: #717171;"><br />
</span> Nie
da mi spokoju... Zmrużyłem oczy i ścisnąłem pięść. - Uważasz... Aniki... Że on
jest normalny? - Spytałem z obrzydzeniem i z desperacją po czym zamknąłem oczy
czując wstyd. – Jesteś moim bratem... Nienawidzę tego-Skłamałem i ścisnąłem
jeszcze bardziej pięść... Nie do końca nienawidzę... Ale to nie tak, że
lubię...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing">
Miałem ochotę płakać. Przymknąłem
oczy by to się nie stało. Milczałem dłuższą chwilę. Wiem, że to nie jest
normalne...ale nie mogę nic na to poradzić...W jego głosie jest tyle
obrzydzenia... i niechęci... przepraszam braciszku, naprawdę przepraszam, że Ci
to robię...-Wiele rzeczy jest nienormalnych...-odpowiedziałem gdy gula w gardle
zmalała. Podniosłem się na łokciu i pocałowałem go w skroń. Po jego ciele od razu
przeszły dreszcze...nawet taki pocałunek Cię obrzydza? Puściłem go i się
przeciągnąłem-Idę spać-udałem, że ziewam...całkiem dobrze wyszło...-Zjedz coś,
bo mi z głodu padniesz...-powiedziałem i wstałem. W drzwiach odwróciłem jeszcze
trochę głowę w jego stronę-Szkoda, że mój ototou mnie nienawidzi-wyszedłem z
pokoju i poszedłem do siebie. Wiem, że nie tak powiedział...ale lubię
przeistaczać pewne rzeczy...uśmiechnąłem się smutno i zrzucając z siebie ciuchy
wszedłem pod prysznic.<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Arial;"><br />
</span> Otworzyłem zdziwiony
oczy...Darował mi? Naprawdę to zrobił...Nie muszę czuć go w sobie ani na
sobie...Nie muszę czuć wstydu gdy sprawia mi to w pewnym momencie
przyjemność...A właściwie mojemu ciału. To dobrze, że poszedł... Dobrze...Ale.
Ja go nie nienawidzę...Nie może myśleć, że go nienawidzę. Wstałem i powolnym
krokiem skierowałem się w kierunku jego pokoju... Zapukałem... Cisza. Uchyliłem
drzwi i usłyszałem szum wody... Kąpie się...Na myśl o jego nagim ciele oblał
mnie rumieniec. To spaczone... Złe... Nie powinienem o tym myśleć...Usiadłem mu
na łóżku i podkurzyłem pod brodę nogi... Boję się tu siedzieć...<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Arial;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
Westchnąłem
zakręcając wodę. Dawała ukojenie myślą i ciału. Wytarłem się przelotnie
ręcznikiem. Z włosów nadal kapała mi
woda. Obwiązałem się materiałem w pasie i wyszedłem z łazienki. Na łóżku
dostrzegłem skulonego brata. Bał się...więc po co tu przychodził!? Dałem mu
dzisiaj spokój, więc powinien to docenić i nie przychodzić do mnie. –Ita? Co ty
tu robisz? - zapytałem. Po za tym... praktycznie nigdy tu nie przychodził z
własnej woli... nie on nigdy tu nie przychodził z własnej woli od śmierci
rodziców.<span style="color: #717171;"><br />
</span> Drgnęła
mi powieka, gdy usłyszałem jego głos. Wywabił mnie z zamyślenia. Spojrzałem na
jego praktycznie nagie ciało i od razu przestraszony odwróciłem od niego wzrok.
Nie powinienem tu przychodzić...-Nie nienawidzę Cię-Powiedziałem nie patrząc na
niego. Nie mam na to odwagi...Wstałem i spojrzałem na jego twarz, starając się nie
patrzeć nigdzie indziej-Nigdy więcej nie mów tak-Dodałem trochę obrażonym
głosem.<span style="color: #717171;"><br />
</span> Podszedłem
do niego, potarmosiłem go po włosach i się uśmiechnąłem. – Jasne. - Powiedziałem
niby beztrosko. Minąłem go i podszedłem do szafki. Wyjąłem z niej bokserki i w
ogóle nieskrępowany zrzuciłem ręcznik i je nałożyłem. I tak wiem, że ucieszyłby
się gdyby Madara i mnie w tedy zabił.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 36.0pt;">
Zaczerwieniłem się gdy mnie potarmosił, a następnie spojrzałem jak nieskrępowany
przy mnie się rozbiera i zakłada spodenki. Zrobiłem się bardziej czerwony i
odwróciłem.. -Idę spać...Dobranoc-Powiedziałem dość chłodno i wyszedłem z jego
pokoju do siebie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 36.0pt;">
Słodki jest gdy się czerwieni...zresztą on cały czas jest słodki. Nie umie
udawać chłodnego tony...a bynajmniej nie przy mnie. Uśmiechnąłem się i zgasiłem
światło...zaczekam, aż zaśnie...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 36.0pt;">
W pokoju zacząłem myśleć o aniki... Pozbawiony jest zupełnie skrępowanie
przy mnie. Nie wstydzi się niczego...Dostaje bezwzględnie to co chce...Przejął
władze, stał się Hokage, ma mnie na własność i to dosłownie. Zacząłem się
rozbierać. Potrzebuję snu...Jestem zmęczony tym dniem...Założyłem koszulkę ze
znakiem Uchiha i czarne spodenki po czym położyłem się pod pościelą. Aniki...
jesteś okrutnym bratem...okrutnym...Nie chce czuć przyjemności gdy mnie
dotykasz...Nie chce...Nie...Zasnąłem...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 36.0pt;">
Czemu się mnie tak brzydzi? Dlaczego nie akceptuje tego? Nie rozumiem
go...czy to jest aż tak obrzydliwe? Spojrzałem na swoją dłoń. Dlaczego mój
dotyk go tak boli? Przesiedziałem nad tymi rozmyślaniami trzy godziny. Już
chyba usnął...wstałem i po cichu do niego poszedłem. Otworzyłem drzwi i
wszedłem...Śpi...to dobrze...Usiadłem obok niego na łóżku. Pogłaskałem go delikatnie
po włoskach. Ucałowałem w policzek. Położyłem rękę na jego głowie i bawiłem się
jego pięknymi włosami. Czuje do mnie obrzydzenie...ale ja nie dam rady
przestać...przepraszam ototou... Często przy nim tak przesiaduję, on nawet o
tym nie wie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 36.0pt;">
Spałem smacznie, gdy poczułem usta na swoim policzku, a potem rękę na mojej
głowie. Jest tutaj...Otworzyłem oczy nie wiedząc po co przyszedł. Myślałem, że
dziś nie będę musiał z nim tego robić... Ale teraz...tylko głaszcze
mnie...Przymknąłem oczy z przyjemności...Gdyby tylko w taki delikatny normalny
sposób mnie dotykał kochał bym w tedy jego dotyk...Ale tak nie jest.<b><span style="color: #3f87d5;"><o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNoSpacing">
Długo
tak siedziałem i myślałem. Wspominałem dawne lata, naszą wspaniałą
więź...kiedyś było tak pięknie...było...słońce zaczęło różowić niebo.
Westchnąłem i znowu go pocałowałem, tym razem w czółko. Zszedłem i wyszedłem
zanim się obudzi.<span style="color: #717171;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 36.0pt;">
Nie zauważył chyba, że mam otwarte oczy tylko non stop mnie głaskał. W
końcu zamknąłem je i po pewnym czasie, nie przejmując się jego obecnością,
udało mi się zasnąć. Nie zrobi mi
nic...Pomyślałem tak i się sprawdziło. Obudziłem się po ósmej rano...Poszedłem
do kuchni nie przebierając się ani nawet nie splatając włosów. Zacząłem
szykować sobie śniadanie...Jajecznica ze szczypiorkiem. Ciekawe czy aniki już
poszedł do wierzy hokage...Jest dopiero ósma...Więc możliwe, że jeszcze śpi...A
jeśli nie, może powinienem spytać, czy chce śniadanie? No cóż nie będę go
budzić...Nie ma go, więc nie zje nic...A co jeśli nie jadł śniadania? Może
powinienem mu zanieść obento chociaż raz? No...jako taką nagrodę, że mnie nie
zgwałcił wczoraj...Jestem dziecinny trochę...Ale to mój brat, więc jednak
kocham go i troszczę się o niego...Nawet jeśli nie jest idealny.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing">
Obudziłem
się prawie o dziewiątej. Nie potrzebowałem wiele godzin snu. Pięć mi w
zupełności wystarczyły. Wziąłem prysznic i ubrałem się w swój
"firmowy" strój. Zszedłem do kuchni. Był tam już Itachi - Ohayou
ototou - Przywitałem się i nastawiłem sobie na kawę i jakby co dla niego na
herbatę.<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Arial;"><br />
</span> -
Ohayo oni sama. - Odpowiedziałem i zaczerwieniłem się delikatnie widząc go. Czemu
muszę tak na niego reagować? Eh... bo mam z nim złe wspomnienia...I to tak
samoistnie-Chcesz jajecznice aniki? - Spytałem mieszając jajka. Już mogę się
poświęcić... W imię spokoju.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing">
-Hmm?
Czemu nie. – Odpowiedziałem. - Daj dokończę. - Przejąłem z jego ręki widelec i
dodałem jeszcze dwa jajka. Sam nie wiem o czym mógłbym z nim porozmawiać.
Najczęściej wymienialiśmy się słówkami gdy go całowałem... I w tedy mówił, że
nie chce, a ja go uspokajałem...a tak...jeszcze o jego misjach i treningach... -
Masz dziś trening? - zapytałem<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Arial;"><br />
</span> -Tak-Mruknąłem
patrząc jak bezczelnie odbiera mi mój przedmiot wynagrodzenia spokoju. Westchnąłem
i ustawiłem szklanki na stole. Wczoraj...ciekawe do której u mnie
siedział...Zalałem wrzątkiem i dołożyłem do tego talerzyki-Na którą idziesz do
biura? - Spytałem by nie panowała głupia cisza.<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Arial;"><br />
</span> -Zjem
i wychodzę - odpowiedziałem. - Mam dzisiaj trochę rzeczy do zrobienia, więc
wrócę później niż dzisiaj-dodałem wiedząc, że się ucieszy. Ale dzisiaj już mu
nie odpuszczę. Nie chcę go ranić, ale im dłużej bym w sobie to wstrzymywał, tym
brutalniejszy bym dla niego był. Wiem, bo tak już było...<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Arial;"><br />
</span> -Aha-Mruknąłem
tylko w odpowiedzi. To dobrze że go nie będzie...Bardzo dobrze...Oby jak najpóźniej
wrócił i dał mi spać.-Chcesz do tego pomidory? - Spytałem patrząc mu w oczy i podchodząc
do szafki. Chwyciłem w rękę pomidora czekając na odpowiedź. Wiem, że je kocha i
najlepiej dałby je do wszystkiego.<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Arial;"><br />
</span> -Jeśli
Ci nie będą przeszkadzać-uśmiechnąłem się. Przykręciłem ogień, aby się wolniej
smażyło. Drugą ręką wziąłem szklankę z kawą. Upiłem łyk z przyjemnością parząc
sobie wargi gorącym napojem. Odstawiłem go na bok. Ita zajął się krojeniem
pomidora, a ja przyprawiłem jajecznice.<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Arial;"><br />
</span> Pokroiłem
pomidory i dodałem do jajecznicy. Nie przepadam... Ale... wole nie narażać się <span style="font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">mu. Nienawidzę
tego jak jest brutalny... Gdy tak strasznie boli... Nie chce tego. Wrzuciłem
deseczkę do zmywania i usiadłem pijąc herbatę. - Swoją drogą, jakie masz plany
w sprawie Orochimaru? -Spytałem przypominając sobie wcześniejszą misję. Nie mam
o czym z nim rozmawiać...Zastanawiam się, kiedy tak oddaliliśmy się od siebie...</span><span style="color: #717171; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Arial; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><br />
</span><span style="font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> -Sam
jeszcze do końca nie wiem.-odparłem nakładając jajecznicę na talerze.-Ale na pewno
nie mam zamiaru mu ufać, ani wpuszczać do wioski. Najchętniej bym się go pozbył.
-mruknąłem ciszej do siebie. – Itadakimasu. - Powiedziałem i zacząłem
jeść.</span><span style="color: #717171; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Arial; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><br />
</span><span style="font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> -Itadakimas.
- Odpowiedziałem i też zacząłem jeść. Pozbyć, czyli zabić...Nie ty jeden
pewnie. Przeprowadzał straszne eksperymenty na ludziach... Obrzydliwy
gościu...Na egzaminie chunina zrobił mi znak na szyi...Dotknąłem przeklętą
pieczęć, westchnąłem i wróciłem do jedzenia. Gdy go zabiją to mi wreszcie
zniknie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<span style="font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: "MS Shell Dlg 2"; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Widziałem
jak dotyka pieczęci...to głównie dlatego chcę się go pozbyć..ale po co on ma o
tym wiedzieć? Skończyłem szybko posiłek i wypiłem resztę kawy. Odłożyłem brudne
naczynia do zlewu. Uśmiechnąłem się leciutko. Podszedłem do niego. Nadal
siedział i kończył pić. Obróciłem jego twarz w swoją stronę kładąc mu dłoń na
policzku. Pocałowałem go najpierw delikatnie, a później bez jego zgody
zatopiłem się głębiej w jego buzię.</span><span style="color: #717171; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Arial; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><br />
</span><span style="font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: "MS Shell Dlg 2"; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Siedziałem tak i piłem kawę, gdy
nagle złapał mnie za twarz. Ujął w swoje ręce i pocałował... Otworzyłem usta by
się sprzeciwić jednak on to wykorzystał i jego język wdarł się do środka. Aby
go nie wkurzyć nie zacisnąłem ust... Wiem, że wtedy pewnie by mnie zaczął bić
albo od razu zgwałcił... Pisnąłem jedynie żałośnie i zamknąłem oczy.</span><span style="color: #717171; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Arial; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><br />
</span><span style="font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: "MS Shell Dlg 2"; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Słyszałem jego pisk... Czemu do
cholery to go tak brzydzi!? Spytałem sam siebie zrozpaczony. Skończyłem pocałunek
i odwróciłem się szybko by nie widział moich oczu przepełnionych bólem. - Do
zobaczenia wieczorem. - Powiedziałem i wyszedłem do biura.</span><span style="color: #717171; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Arial; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><br />
</span><span style="font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: "MS Shell Dlg 2"; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> W końcu cofnął się...Wyswobodziłem się
z jego ust i języka. Policzki pieką mnie strasznie. Do zobaczenia
wieczorem...Skrzywiłem się na tą myśl-Pa- Mruknąłem i wróciłem do picia kawy...
Dokończyłem po czym spotkałem się ze swoją drużyną... Spędziłem z nimi cały
dzień. Patrzyłem z zażenowaniem na wygłupiającego się senseja i ignorowałem
komentarze Deidary "czcigodny bracie Hokage" Bez sensu...Wróciłem
zdenerwowany do domu i zacząłem uczyć się o psychice przestępców... Muszę jakoś
odgonić swoje myśli.</span><span style="color: #717171; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Arial; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><br />
</span><span style="font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: "MS Shell Dlg 2"; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Skończyłem wreszcie na dziś. Czasami
mam na prawdę dość tego. Jeszcze wszystko pogarszają myśli </span>biegnące non
stop do niego, wszystko mnie drażniło. Zdenerwowany wróciłem do domu. Poszedłem
do siebie. Przebrałem się jedynie w zwykłe spodnie od dresu. Nie widziałem
sensu nakładania koszulki. Jest już po ósmej. Bez pukania, zresztą jak zawsze,
wszedłem do niego z chłodną twarzą. On wie, co to oznacza...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 36.0pt;">
<o:p></o:p></div>
<span style="text-indent: 36pt;"> Wieczorem usłyszałem, że wrócił...Serce
zaczęło mi łomotać. Nagle wszedł do mnie bez pukania. Ma chłodną twarz... Nie
ma koszulki tylko dresowe spodnie. Przełknąłem przerażony ślinę...Ścisnąłem
mocno nogi ze strachu i praktycznie wbiłem się w ścianę jak zaszczute zwierzę...Spuściłem
wzrok i nic nie powiedziałem. Po co skoro wiem czego chce...Skoro wiem, że nie
posłucha?</span>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/02552529539335425164noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7297157913289269397.post-5881548566019620912012-08-06T11:44:00.002-07:002012-08-06T11:44:24.979-07:00Rozdział 1 (prolog)Gomen za wszystkie błędy.<br />
<br />
<br />
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 36.0pt;">
Nareszcie skończyliśmy misję. Jak zwykle na mnie zwalili bym złożył
raport... Czy to że mój brat to Hokage musi oznaczać, że muszę do niego chodzić
ze wszystkim za nich? Wiem, że się strasznie go boją, bo często wrzeszczy na
innych... A mnie uważają wszyscy za jego pupilka. Tymczasem gdy nie ma nikogo w
pobliżu wygląda to zupełnie inaczej. Wtedy już nie jest opiekunem... Wtedy
przeżywam z nim gehennę. Mam nadzieję, że będzie ktoś w gabinecie... Nie chce z
nim być sam na sam...Zapukałem nieśmiało w drzwi do gabinetu i słysząc „proszę”
uchyliłem je. Odetchnąłem z ulgą widząc Sakure san... Mam nadzieję, że jak
zwykle się rozgada do upadłego...Chociaż zawsze może ją onissan wyrzucić i
wtedy już nie będzie tak miło - Hokage sama... -Mruknąłem widząc oczy brata. No
cóż trzeba być oficjalnym...Chociaż on zwraca mi uwagę, że ja nie muszę...Ale
wole to robić szczególnie gdy ktoś jest w pobliżu. To takie zachowanie szacunku
i pokazanie, że różnimy się stopniami. Tak... Dla innych musi to być zachowane
by sami szanowali mojego brata. Zamknąłem za sobą drzwi i stanąłem po środku.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 36.0pt;">
Trzy lata...od tyle jestem Hokage... A wszystko
zaczęło się zmieniać gdy dostałem ten rozkaz...rozkaz wybicia rodziny i
się nie zgodziłem. Zabiłem starszyznę...lecz moje starania, by utrzymać klan
przy życiu na nic się zdały. Madara mnie wyręczył...zginęli wszyscy, oprócz
Itachiego... Mojego młodszego braciszka. Ktoś zapukał do drzwi. Mimo, że w
gabinecie była Saukra, w ogóle nie słuchałem jej paplaniny. – Wejść. - powiedziałem
zimno. Do środka wszedł mój pupilek. Skrzywiłem się lekko na jego oficjalny
ton. - Dziękuję Sakuro, możesz juz iść. - podziękowałem tej lafiryndzie. Wyszła.-
Witaj Itachi, mówiłem Ci tyle razy, że nie ma potrzeby byś się tak do mnie
zwracał. - powiedziałem dosyć łagodnie. – Jak na misji? – Zapytałem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 36.0pt;">
Wyprosił ją niestety... Spojrzałem na wychodzącą kunoichi po czym na brata.
Znów mnie upomniał.-No cóż... Każdy ma taki obowiązek. To bez znaczenia...Po za
tym dziwnie by to wyglądało gdybym zwracał się do Ciebie przy kimś normalnie oni
sama. - Mruknąłem cicho i podałem mu zwój-Wszystko pomyślnie... Mieliśmy
kłopoty z ninja z wioski dźwięku ale daliśmy radę.-Odpowiedziałem i cofnąłem
się o krok do tyłu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 36.0pt;">
Przejrzałem pobieżnie raport.-Bardzo dobrze...Tłumaczyłem Ci już, że wcale
nie musisz.-odpowiedziałem. - Chodź podejdź do mnie. - Uśmiechnąłem się do
niego jak zawsze gdy zostawaliśmy sami. Tak bardzo go kocham, żałuję że go tak
ranie, ale inaczej bym nie wytrzymał.<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Arial;"><br />
</span> Nie
chce do niego podchodzić. Czemu on mi musi to robić. Podszedłem bardzo
niepewnie do niego...Spojrzałem mu w twarz. Najchętniej bym stąd uciekł i nigdy
nie wrócił. – Muszę. - Westchnąłem. - Muszą być zachowane zasady, bo będzie
nieład.-Dodałem speszony.<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Arial;"><br />
</span> Pokręciłem
głową i przyciągnąłem go do siebie na kolana.-Nie będzie. Więc skoro tak
przestrzegasz zasad, jako Hokage nakazuję Ci przestania zwracać się do mnie w
oficjalny sposób.-powiedziałem i delikatnie jak zawsze na początku pocałowałem
go w usta wcześniej podnosząc jego podbródek do góry.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 36.0pt;">
Posadził mnie na swoich kolana. Jak ja mogłem tego nie przewidzieć?
Ścisnąłem nogi. Uniósł mi podbródek i pocałował. Westchnąłem głośno i
zarumieniłem się. Spojrzałem w bok. - To będzie dziwnie brzmieć. Wolę hokage...
Brzmi lepiej przy kimś-Westchnąłem patrząc mu w oczy. -Po za tym... Jakby ktoś
tu wszedł... Za każdym razem... Ryzykujesz. - Powiedziałem patrząc mu w oczy z
przejęciem, a zarazem z niepewnością. Przywykłem w jakimś stopniu do ekscesów mojego
brata.<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Arial;"><br />
</span> Ścisnął
nogi na co się jedynie uśmiechnąłem. - Nic by się nie stało. Przecież jesteś
moim bratem. - Potarmosiłem go po włosach. Oplotłem jego pas ramieniem. - I
jak, zdarzyło się coś ciekawego jeszcze? - Zapytałem się ototou.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing">
Mruknąłem,
gdy mnie tak potarmosił po głowie. Jasssne nic by się nie stało. Wstyd na całej
linii... Ja siedzący i ściskający się na kolanach swojego starszego brata. - Oprócz
tego, że Naruto sensej zrobił sexy juutsu Deidary jako dziewczyny to
praktycznie nic. - Westchnąłem bacznie obserwując jego każdy ruch.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing">
-No
i co z tego? Niech robi.-odparłem. Achhh mam na niego taką ochotę... Położyłem
dłoń na jego udzie i delikatnie je masowałem. Pocałowałem jego szyję, a później
ją polizałem wzdłuż całej długości. - Jesteś śliczny wiesz? - Zapytałem z
uśmieszkiem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing">
Zaczął masować mi udo, a
następnie pocałował po szyi i polizał ją na co, aż z lekka drgnąłem. Zrobiłem
się bardziej czerwony i jeszcze bardziej ścisnąłem swoje nogi... Nie powinien
mnie tak dotykać. Chociaż teraz... I tak jest dla mnie łagodny. Wytarłem
rękawem miejsce gdzie mnie polizał... - Rany czuje się jakbyś na mnie napluł. -
Prychnąłem i spojrzałem na niego ze zmarszczonymi brwiami. Nie powiem, że nie
było to przyjemne dla mojego ciała... Jeszcze ten dotyk na udzie... Ale... To
mój brat. Tak nie wolno. To złe. Nie chce robić złych rzeczy... Rodzice nie
pochwalili by tego na pewno. - Wiem. Co z tego? To, że jest debilem. - Powiedziałem
patrząc na niego i nie wiedząc co dalej. - Mogę już iść? - Spytałem nie mogąc
się doczekać tego.<span style="color: #717171; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: Arial;"><br />
</span> Tak
się słodko rumieni... Zmarszczyłem brwi, gdy wytarł szyję. - Ale nie naplułem. -
Szepnąłem mu ostrzegawczo do ucha i złożyłem na jego płatku mokry pocałunek. - Wiem,
ze to głupek, ale dobry z niego nijnja... Czasami. Możesz iść. Wrócę dzisiaj do
domu wyjątkowo wcześniej. - Powiedziałem nadal się lekko uśmiechając. Gdy
schodził z moich kolan, klepnąłem go lekko w pośladki.<span style="color: #717171;"><br />
</span> Zrobiłem
się bordowy na twarzy gdy wziął do ust mój płatek uszny, po czym jak wstałem
klepnął mnie w tyłek. Wytarłem sobie ucho... - No i co z tego jak mam na sobie
twoje szkodliwe DNA. - Zaśmiałem się speszony po czym spoważniałem. - To nie
oznacza, że ja będę wcześnie oni sama. - Powiedziałem wrednie. Czemu ciągle
mnie dotyka... Nie lubię tego i dobrze o tym wie.<span style="color: #717171;"><br />
</span> Znowu
się wytarł co mnie rozdrażniło i zdenerwowało. - Dla własnego dobra lepiej byś
był. - Odpowiedziałem mu chłodniej niż zazwyczaj. Powinien się już nauczyć, że
mnie lepiej nie denerwować. - Nasze DNA niewiele się różnią. - Dopowiedziałem i
zacząłem przeglądać papiery związane z Konohą.<span style="color: #717171;"><br />
</span> Przeciągnąłem
się patrząc jak przegląda papiery...Wiem czego chce... - Nie chcę tego. - Mruknąłem
cicho do niego nadal się rumieniąc. - Mógłbyś... Mi darować chociaż... Trochę onisama.
- Powiedziałem z ciężkim sercem i opuściłem ramiona czekając na odpowiedź.<span style="color: #717171;"><br />
</span> Zamyśliłem
się nad odpowiedzią. Mam na niego ochotę... Zresztą jak zawsze. Jest idealny i
nigdy mi się nie znudzi...Spojrzałem na niego i ciepło się uśmiechnąłem. - Zobaczymy
jak wrócę ototou. - Jeśli będę mieć taki humor jak teraz... Zobaczymy... Może
będzie lżej i nawet obejdzie się bez niemalże gwałcenia... Czas pokaże. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 36.0pt;">
Czyli mi nie daruje... - A co jeśli... Mnie nie będzie? - Spytałem bardzo
cicho gdy odwróciłem się i zacząłem iść do wejścia. To pewnie znowu... Zrobi to
bardzo brutalnie. Aniki...Czemu mi to robisz?<span style="color: #717171;"><br />
</span> Spojrzałem
na niego przenikliwie. - Coś mi się wydaje, że będziesz. – Odparłem. - Do
zobaczenia - Dodałem z powrotem zatapiając się w papiery.<o:p></o:p></div>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/02552529539335425164noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7297157913289269397.post-84912138442473877142012-08-06T11:18:00.000-07:002012-08-06T11:18:01.732-07:00WitamyBlog przeniesiony z : sasu-ita-konoha.blog.onet.pl<br />
<br />
Witamy!<br />
Na blogu znajdzie się opowiadanie SasuIta. Sami zorientujecie się co i jak. Szybkość pojawiania się notek, zależy od ilości komentarzy. Napisałyśmy to dla własnej przyjemności, ale publikujemy dla was. Mamy nadzieję, że się spodoba.<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/02552529539335425164noreply@blogger.com0