Uwaga!

Blog zawiera treści yaoi ( męsko - męska miłość psychiczna oraz fizyczna) oraz sceny +18. Bohaterowie mają zmienione charaktery, tak jak i świat w którym żyją zmieniony jest na potrzeby opowiadania.

niedziela, 2 września 2012

Rozdział 7



  -Kim dla Ciebie jestem?- Spytałem nie rozumiejąc do czego on zmierza. Kim jestem Ja dla niego...Powinien sam o tym dobrze wiedzieć...Skąd ja mam o tym mieć pojęcie.-Nie wiem...przecież to twoje zdanie-Odpowiedziałem obserwując go. Jestem dla niego... bratem ale używa mnie... Więc jestem dla niego czymś w rodzaju przystani...Ktoś kto mu nie ucieknie...Nie można nazwać tego miłością, a raczej poczuciem własności albo straszną obsesją.  
Przymknąłem oczy, aby nie patrzeć na niego. To zbyt ciężkie.-Płakałem...-zacząłem cicho-bo mam dość ranienia Cię...nie mogę już znieść myśli jak bardzo się brzydzisz mojego dotyku-kontynuowałem spokojnie i cicho-Tylko, że nie umiem przestać...ciągle próbuję...staram się i gdy myślę z nadzieją, że mi się udało przezwyciężyć to...idę do Ciebie...sam wiesz w jakim celu...i znowu ten ból...Nie rozumiesz. I tak było lepiej. Bo teraz będę Cię obrzydzał jeszcze bardziej...wiem, że to nienormalne by zakochać się we własnym bracie...nawet nie wiem kiedy się to zaczęło...-powiedziałem cicho. Teraz tylko czekać aż mnie odepchnie, aż wyzwie...To jest takie ciężkie...  Spuściłem rękę z jego twarzy w szoku. Zrobiło mi się faktycznie nie dobrze... Ale to na myśl, że nie potrafi przestać...mi robić takich rzeczy. To moja wina, że cierpi? Bo go odrzucam? Bo się brzydzę jego dotykiem. Czuję się obarczony winą za to że taki jest. Zaszkliły mi się delikatnie oczy i przez moment miałem ochotę uciec od tego wszystkiego. Jednak chyba wolał tego nigdy nie usłyszeć. Kocha mnie jak nie brata? Ale w miłości nie robi sie takich rzeczy. To co on odczuwa to obsesja...Popadł by nawet w szaleństwo tracąc swoją własność. Jest Hokage...gdybym nawet uciekł od jego gwałtów znalazł by mnie i wtedy krzywdził by mnie mocniej. Zawsze gdy się mu sprzeciwiam gwałci mnie ostrzej niż zazwyczaj...To obrzydliwe. Czy tak ciężko to zaakceptować? Jednak on też cierpi...Ma dość...Znów czuję wyrzuty sumienia. To boli...tak strasznie boli. Co mam mu powiedzieć? Jak mam go pocieszyć kiedy naprawdę tym co mi robi rani mnie dogłębnie? Fizycznie i psychicznie..-Nie wiem co Ci odpowiedzieć onisama. To ciężkie-Odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Nie chcę by cierpiał, ale jednocześnie nie chcę tego co mi robi.  W jego oczach zobaczyłem zbierające się łzy. Przytuliłem sie do niego-Nie musisz nic odpowiadać. I tak spodziewałem się gorszej reakcji-uśmiechnąłem się smutno.-Nie myśl o tym...-poleciłem.-Zrobię nam śniadanie.-pocałowałem go w czółko zanim zdarzyłem się powstrzymać. Zszedłem z niego i przykryłem go szczelnie kołdrą.  Wstał...Poszedł sobie...To tak jakby ta cała sytuacja prześlizgiwała mi się przez palce jak ziarenka piasku. Ucieka mi czas...Ucieka mi aniki...Boję się. Nie chcę by mnie zostawił tak jak rodzice...Jeden dzień...Pokłóciłem się wtedy z tatą...Wróciłem z akademii i... koniec.-Nie idź proszę-Powiedziałem szybko łapiąc go za rękę-Nie jestem głodny. Proszę zostań-Dodałem szybko i egoistycznie...w końcu on może być głodny.
Chciałem iść, ale złapał mnie za rękę. Uchyliłem usta by powiedzieć, że zaraz przecież wrócę, ale zrezygnowałem. Kiwnąłem w odpowiedzi głową i ponownie się przy nim ułożyłem. Dotknąłem jego czoła. Już nie ma gorączki, to dobry znak. Przyciągnąłem go do siebie. Poczułem zimny okład na torsie. Oplotłem go ramionami. Tak bardzo go kocham...a on teraz mnie? Co o mnie myśli?
  Wrócił jednak do mnie, na co ucieszyłem się w głębi serca. Mógłby uznać, że go nienawidzę...Mógłby mnie odtrącić. Wyjść i już nigdy do mnie nie wrócić. Uciec ze strachu albo obrzydzenia do siebie. Nawet popełnić samobójstwo...Wiem, że byłby do tego zdolny. Przytuliłem go mocno, a okład spadł mi na jego ciało-Ups...Wybacz.-Mruknąlem gdy zdjął rękę i zdjąłem z niego okład.  -Nic się nie stało-uśmiechnąłem się lekko. Dla niego to chyba bez różnicy, kim jest dla mnie...nie chciał bym go zostawiał, ale dlaczego? Bał się, że mógłbym odejść? Nie, on by się z tego prędzej cieszył. A może nie? Może po prostu nie chce zostawać sam?-Jak się czujesz?-zapytałem odrywając się od swoich myśli.  Ucieszyłem się na to, że się o mnie martwi. Chyba... O ile nie udaje.-Lepiej.- Odpowiedziałem jednym słowem i pocałowałem go w policzek. Owinąłem mu ręce wokół szyi-Aniki... skoro kochasz mnie w taki sposób... To czemu... robisz...to czasami....tak brutalnie?-Spytałem zadręczony myślami.
Spojrzałem na niego zaskoczony...Jak już mu powiedziałem o jednym, mogę mu wszystko wyjaśnić...chyba...-Czasami...nie umiem się powstrzymać...wiem, że znowu będziesz się brzydził, że będziesz cierpiał jeśli chociażby cię namiętnie pocałuję. I przez to...czuję się zdenerwowany...tak jak ostatnio...i nie umiem się powstrzymać. Później gdy dociera do mnie co znowu zrobiłem...żałuję...że Cię kocham...ja cały czas, żałuję że Cie kocham w taki sposób...to jest ciężkie do zrozumienia. Ja naprawdę nie chcę Cię ranić.-wyjaśniłem pokrętnie.
Przypomniało mi się jak przebudziłem się w nocy i mnie głaskał...Wierzę w to, że mnie naprawdę kocha...Ale tak się nie powinno robić. Żałuje, że mnie kocha, bo wtedy bym nie cierpiał...Nie potrafi jednak przestać. Mam dość! To...Jak nie mogłem potem stać na nogach...To jak posuwał mnie szybko, a potem wychodził bez słowa...Jak widział, że płaczę i nie przestawał...Mam dość... A z drugiej strony jest troskliwy i kochany...Istny paradoks.  Nic nie powiedział. Nie powinienem mu o tym mówić. Zresztą jaką różnice mu to robi? On nie wie jak to jest, gdy się tak kogoś kocha...nie wie jak to jest patrzeć na łzy kochanej osoby ze świadomością, że sam ją do tego doprowadziłem, nie wie jak to jest marzyć, by choć raz pozwoliła się dotknąć i pokochać...nie wie jak to być chorym z miłości. To jeszcze dla niego niezrozumiałe. Kiedyś...kiedyś będzie wiedział...gdy sam się zakocha w jakieś ślicznej dziewczynie. Moja nadzieja co do tego by mnie pokochał gdzieś się ulotniła, odeszła... 
Zapadła niezręczna cisza. W powietrzu słychać tylko nasz nierównomierny oddech. Niezwykle krępujące...-W takim razie chcę Cię pieprzyć aniki-Powiedziałem z powagą. Sprawdzę go tak...Jeśli się zgodzi bym go pieprzył to oznacza, że to przez miłość. Jeśli nie...to tylko duma i obsesja. Ja na jego miejscu bym się nie zgodził. Nikt by się nie zgodził być zdominowanym przez mniejszą słabszą osobę... Nikt.   Aż otworzyłem usta ze zdziwienia. Otrząsnąłem się po chwili zdając sobie sprawę, że raczej się ze mnie nabiją-Ha ha ha bardzo śmieszne-mruknąłem, ale się uśmiechnąłem-wiesz...gdybyś był starszy, nie mówię,  że ode mnie ale starszy i większy...to bym się zgodził...-potarmosiłem go z cichym śmiechem po włosach. Nie przeszkadzało by mi to. Co to za różnica, być na dole, czy na górze, ważne, że z nim.  Wyśmiał mnie i zaprzeczył. Odsunąłem się od niego i wstałem. Jakbym był starszy i większy hn...-W takim razie nie kochasz mnie i jesteś zwykłym egoistą seksualnym.-Odpowiedziałem i zszedłem z łóżka-Nie to nie. W takim razie tak samo nie zbliżaj się do mnie-Odpowiedziałem zimno i wyszedłem biegiem z jego pokoju i zatrzasnąłem drzwi. Osoba która naprawdę kocha poświęca się...Niech spada z swoim fiutem ode mnie. Od czegoś ma łapę. Może sobie zwalić.
Znowu zdziwienie. On mówił na poważnie? Wstałem szybko i pobiegłem za nim. Otwierał drzwi do swojego pokoju. Podbiegłem do niego i podniosłem go do góry jak małe dziecko. Chciał się wyrwać, ale mu nie pozwoliłem.-Kocham Cię i to nie jest zwykłe pożądanie. Nie sądziłem, że mówisz to na poważnie, bo przecież Cię to obrzydza. Ja się zgadzam. Jeśli chcesz możemy to zrobić. Zgodzę się na wszystko, by udowodnić Ci że Cię kocham, chociaż nie wiem po co, bo ty nie chcesz bym to do Ciebie czuł...ale nie potrafię  tego zmienić, nie potrafię wyplenić tego ze swojego serca i nic na to nie poradzę-powiedziałem z powagą nadal trzymając go na rękach.  Rozszerzyłem oczy na to co zrobił i powiedział. Serce zaczęło walić mi jak szalone. On się zgadza bylebym go kochał...On jest niemożliwy...Nie używa mnie tak po prostu? Przytuliłem go za szyje. Zamknąłem oczy...Nie potrafię zrobić tego z nim. Ale go kocham...Ale jak brata...-Onissama...-Mruknąłem. A może zdaje sobie sprawę że go sprawdzam? Jest niesamowicie inteligentny, więc może to ściema. Otworzyłem oczy-W takim razie to zróbmy. Będę Cię pieprzyć-Odpowiedziałem z powagą i pewnością. Właściwie po co ja to chcę zrobić skoro się brzydzę! Czemu tak strasznie do tego dążę...Może... Nie, po prostu chcę sprawdzić go.  On naprawdę chce to ze mną zrobić...serce mi przyspieszyło...ok...dotrzymam tego co powiedziałem, zgodzę się na wszystko. Wszedłem do niego do pokoju i zatrzasnąłem za sobą drzwi. Położyłem się na jego łóżku sadzając sobie go na biodrach. Niech robi co chce-Pieprz mnie...naprawdę Cie kocham Itachi.-powiedziałem kładąc dłoń na jego policzku.
Położył się i kazał się pieprzyć...On chyba sobie ze mnie żartuje. Ja taki niski mam pieprzyć Hokage...Mam ochotę się śmiać...Ale skoro mogę się na nim zemścić...Podniosłem się. Położyłem jedną dłoń koło głowy i zacząłem go brutalnie całować..  Zaczął mnie agresywnie całować. Nie sprzeciwiałem się. Naprawdę ma zamiar to zrobić... trudno, poboli mnie dziś trochę tyłek. Uchyliłem od razu usta wpuszczając go do siebie. Ciężko było mi oddawać pocałunki, ale jakoś próbowałem. Nie dominowałem. To on ma mieć władzę...
Pozwolił mi się całować...To takie ohydne! Nie chcę tego..Mhhh...jego język...Dorwałem się do jego spodni i czując straszną złość zacząłem odpinać mu pasek. Teraz mogę się zemścić na nim za każdy brutalny gwałt. Teraz mogę mu pokazać jak straszne to jest.  Odpiął mi pasek od spodni, a potem same spodnie. Spojrzałem w jego oczy, które wyrażały tylko złość. On nie chce tego. Nie zależy mu na tym...chce tylko mi się odpłacić za to co sam mu robiłem...Należy mi się. Mimo wszystko zabolało. Czym ja się łudziłem, że nagle mnie pokochał i chce to zrobić? Śmieszne! To się nigdy nie stanie...nigdy...
Nie widząc żadnych reakcji sprzeciwu zirytowałem się jeszcze bardziej. Zacząłem całować i lizać mu szyję. Ściągnąłem z niego spodnie i bokserki patrząc na jego męskość...To obleśne. Zamknąłem oczy i zacząłem ssać mu sutka. To obrzydliwe...blehh...Prawą ręką zacząłem zwalać mu konia.

Jęknąłem gdy poczułem jego rękę na moim członku, a usta na sutku. Widzę w jego oczach obrzydzenie, przez co miałem ochotę stamtąd wybiec i zacząć krzyczeć. Co krzyczeć? Nie wiem.-Itachi...widzę, że Cię to brzydzi...zrób to...teraz...nie musisz udawać, że tego chcesz.-wydyszałem zachrypniętym gardłem z gulą w środku. Ta świadomość boli mnie bardziej niż to co ma zaraz zrobić. Drżącymi dłońmi odpiąłem mu spodnie
Mam to zrobić chociaż mnie brzydzi? Usiadłem i zacząłem się śmiać histerycznie. -Hahahah rozwalasz mnie hahaha...wymiatasz...-Zaśmiałem się i spojrzałem z rozbawieniem w jego oczy. Jego światopogląd jest nie wyjęty.... Skąd takie spaczenie?  Zaczął się śmiać. Ścisnąłem zęby i dłonie. Mam tego dość. W stałem szybko i założyłem na siebie tylko bokserki. Wyszedłem od niego. Po policzku spłynęła mi łza. Poszedłem szybko do siebie. Zamknąłem drzwi od swojego pokoju na klucz. Czemu mi się to musiało przytrafić!? Czemu w nim musiałem się zakochać!? Usiadłem na łóżku twarz zakrywając w dłoniach. Na cholerę to wszystko!? Po co? Dlaczego nie mogę mieć normalnego życia. Dlaczego oni musieli zginąć? Dlaczego ja w tedy nie zginąłem? Śmierć to żałosna ucieczka od życia, od problemów, ale najłatwiejsza i w takich momentach o niej się najczęściej myśli. Niepotrzebnie mu mówiłem. Chciałem się dla niego poświęcić. Chciałem mu udowodnić, że go kocham, ale on nawet mnie nie potraktował poważnie. Tylko jak... jak szmatę. Niepotrzebną w jego życiu...Starałem się...nie chciałem go ranić, starałem się usunąć to uczucie z siebie, ale mi się nie udało...nie wiem co mogę jeszcze zrobić.  Uciekł zostawiając u mnie spodnie. Musiał się źle poczuć...Ahhh...Poszedłem pod drzwi...Zamknięte. Wyszedłem na parapet i luknąłem do środka. Siedzi i płacze. Wszedłem przez okno. Złapałem go za nadgarstki.-Możesz mi powiedzieć czemu uciekasz skoro na to Ci nie pozwoliłem?- Spytałem siadając mu okrakiem na kolanach i patrząc na jego zapłakaną twarz z uśmiechem. Powala mnie...Ale cierpi...Westchnąłem-Nie płacz... Nie chciałem, aż tak Cię urazić-Zaśmiałem się cicho.  -Itachi przestań do cholery. Wiem, że masz mnie już dość, więc idź się połóż, bo jesteś przeziębiony. Ja zrobię obiad i tyle. Będę się powstrzymywał ile tylko będę mógł by znowu Ci czegoś nie zrobić, a gdy już nie będę w stanie wytrzymać, wynajmę sobie dziwkę. Przestanę Cię ranić, więc możesz już przestać grać, że chcesz mnie przelecieć. Rozumiem, że się mną brzydzisz. Gdybym był tobą pewnie też bym to odczuwał. No bo jak brat może zabujać się w swoim małym ototou!? Zajebiście śmieszne!-wrzasnąłem nie mogąc sobie z tym poradzić. Mogę walczyć z różnymi przestępcami, zabijać ich, być rannym, ale nigdy tak nie cierpiałem jak teraz. To wszystko już mnie przerasta. Położyłem go na łóżku samemu wstając i szukając w szafie jakiś ciuchów.   
   Przestanie mnie ranić? Wynajmie sobie dziwkę? Jakoś poczułem się z tym źle. Pieprzy mnie latami, a potem po takim cierpieniu wyrzuca jak jakąś szmatę tylko dlatego, że sobie nie radzi? Co? Nie! To wcale nie tak! Nie jestem zazdrosny! Nie, nie, nie! Powinienem czuć ulgę. Powinienem to zaakceptować...A może tu chodzi o moją dumę?-Nie żartuję.Połóż się bo chcę Cię pieprzyć aniki-Powiedziałem z powagą. Zrobię mu to. Chcę tego. Chcę by czuł to co ja. Chcę...być lepszy choć jeden raz od niego. Chcę mieć nad nim władzę...  Prychnąłem-Dlaczego?-zapytałem gwałtownie odwracając się w jego stronę.-Dlaczego chcesz robić to co Cię napawa obrzydzeniem?-pytałem dalej. Gdyby choć w połowie czuł do mnie to co ja do niego...bo miłości braterską, a taką jaką ja czuję do niego dzieli wielka przepaść, którą ja sam przeskoczyłem nawet nie wiedząc kiedy. 
-To ja będę Cię napastować. Więc przestań się sprzeciwiać i po prostu zróbmy to-Westchnąłem i spojrzałem w jego stronę.-Bo pragnę tego-Dodałem po chwili. Wstałem i złapałem go za ręke. Popchnąłem go na łóżko. Usiadłem znów na nim okrakiem. Wplątałem rękę w jego włosy i pocałowałem go. Mój oddech znów przyśpieszył z podniecenia.
Kłamie...nie sprzeciwiłem się jednak pozwalając mu robić co tylko chce. Uchyliłem usta wpuszczając go do środka i oddawałem pocałunek. Cieszyłbym się, gdybym wiedział, że naprawdę mu się to podoba. Wtedy bym chyba skakał z radości.
Naprawdę jest mu to obojętne? Lewą ręką przytuliłem go do siebie delikatnie. Językiem łagodnie i spokojnie zacząłem wodzić po podniebieniu...Wyjąłem rękę z jego czarnych jedwabistych pukli i przejechałem dłonią po jego karku. Zacząłem masować mu nagie plecki, nie zaprzestając go całować namiętnie i delikatnie.  Oddawałem mu z chęcią pocałunek. Czemu nie może być tak zawsze? Żeby on był taki...sam nie wiem...żeby mu to nie przeszkadzało. Przymknąłem oczy rozkoszując się chwilą. Jest dla mnie wszystkim. Zrobię co tylko będzie chciał. Sprawia mi to przyjemność, choć wiem, że on tego i tak nie chce...a może chce? Po co by inaczej tu przychodził? Powiedziałem, że zostawię go w spokoju, a on? Powiedział, że chce mnie pieprzyć...dlaczego? To przecież dziwne...czemu muszę o tym myśleć w takiej chwili?  Zarumieniłem się delikatnie i oderwałem od jego ust. Są mięciutkie i delikatne...Szkoda, że nie ma długich włosów...Może gdy wyglądał jak dziewczyna byłoby mi to łatwiej zaakceptować? A tak oboje jesteśmy mężczyznami, a do tego jeszcze braćmi co sprawia, że to strasznie obrzydliwa sprawa. Oparłem głowę o jego klatkę piersiową i zacząłem błądzić rękami po jego odsłoniętym ciele...Nie wiem czemu ale mam nadzieje, że jest mu przyjemnie.  Westchnąłem błogo gdy jeździł swoimi cudownymi, delikatnymi dłońmi po moim ciele. Chciałem spojrzeć na jego twarz, ale on oparł głowę na moim torsie. Znów to nie miłe uczucie...on się tym brzydzi. Nic się jednak nie odezwałem pozwalając robić z sobą co tylko chce. Zamknąłem oczy by nie widział w nich targającym mną uczuć.
Nie zaprzestałem dotykania jego klatki uznając to miejsce za dostatecznie bezpieczne by nie czuć upokorzenia czy wstydu. Podniosłem swoją twarz jednak miał zamknięte oczy. Nie wiem czy mu się to podoba czy nie. Być pieprzonym przez młodszego brata...to dość upokarzające prawda? A mimo to jest gotów zrobić dla mnie wszystko-Kocham Cię wiesz?- Spytałem łagodnie i znów pocałowałem go w usteczka.  Uśmiechnąłem się.-Wiem.-odparłem cicho.-Ja Ciebie też-powiedziałem jeszcze ciszej nie otwierając oczu. Kocha mnie. To tak wspaniale brzmi. Mimo, że tylko jak brata. Ale kocha. Jest ze mną. I jest cudownie. Zgasiłem w sobie negatywne uczucia i spojrzałem na niego. Patrzył się na mnie. Nie widziałem u niego obrzydzenia, co mnie ucieszyło. Uniosłem nieśmiało dłoń i położyłem ja na jego policzku. Delikatnie dotknąłem swoimi ustami jego. Uchyliłem swoje wargi czekając na jego ruch.
Zarumieniłem się mocniej gdy też wyznał mi miłość. Dotknął mi policzka i pocałował. Nieśmiało wsunąłem w jego buzie język i znów zacząłem go całować, czując co raz większe podniecenie ciała...A duszy? Po tym wszystkim sam nie wiem kim jestem...Rękami zacząłem bawić się jego sutkami...Mhmmm....przyjemnie mi...  Mruknąłem mu cicho w usta, gdy bawił się moimi sutkami. Tak powoli, bez pośpiechu, z wyczuciem to wszystko się dzieje. Czy to nie sen? Oby nie. A jeśli tak to ja nie chcę sie budzić...nigdy. Włożyłem dłoń pod jego koszulkę i jeździłem mu nią po plecach.  Zamruczałem również gdy włożył mi rękę pod koszule i zaczął jeździć moich plecach. Oderwałem się od jego ust...Spojrzałem w jego pożądliwe oczy po czym zawstydzony zniżyłem usta do jego szyi i zacząłem całować i delikatnie lizać go po skórze by sprawić mu przyjemność...Lewą ręką przejechałem mu natomiast po podbrzuszu i zacząłem je gładzić...Do czego zmierzam? Jak tak dalej pójdzie weźmie mnie siłą...Na pewno tego chcę? Zamknąłem oczy... i kontynuowałem.
Odchyliłem głowę do tyłu dając mu większe pole do popisu. Czemu jest taki delikatny? Jeszcze u niego był taki agresywny... Nie chce sobie odebrać tych wszystkich lat? Może to tylko na początku tak? Poczułem jego dłoń na podbrzuszy przez o niemalże nie jęknąłem. Ahh to wspaniałe... mógłby już nie czekać...
  Pocałunkami zszedłem niżej i zacząłem całować mu ramię a potem co raz niżej...dochodząc do sutków. Wczułem się w to. Językiem zacząłem zataczać kółeczka na jego brodawce. Prawą ręką zacząłem masować mu bok, a lewa wślizgnęła się pod jego bokserki, na co zrobiłem się bordowy na twarzy. Dotykam jego...Nie mogę...Wyjąłem rękę i wstałem z niego-Zwal sobie.-Westchnąłem i usiadłem wygodnie na jego poduszce. Ciekawe czy postanowi zrobić to na moich oczach...Nie wiem co wtedy poczuje.  Mmm przyjemnie. Jego ręka wślizgiwała się pomału pod moją bieliznę... i nagle koniec. Spojrzałem na niego zdezorientowany. Słysząc jego hmm polecenie walnąłem się dłońmi w twarz zakrywając ją.-Powiedz mi, czy ty się mną bawisz, czy masz zamiar mnie przelecieć?-spytałem się spoglądając na niego.
Westchnąłem widząc jego załamanie. Aż tak mu zależy żebym zabrudził się w jego gównie? Obrzydlistwo...A może nie...Powinien wcześniej zrobić sobie lewatywę. -Nie. Jest za duża różnica wieku-Odpowiedziałem wycierając dyskretnie rękę by nie zobaczył -Zwal sobie-Powtórzyłem czekając na to co zrobi. Uśmiechnąłem się do niego figlarnie i oblizałem usta.
Sapnąłem zirytowany i zdenerwowany.-Więc na co to było?-warknąłem do niego, patrząc wściekle na jego twarz. Wiedziałem! To było zbyt piękne! Wstałem z łóżka i zaczekałem na jego odpowiedź.  Jak strasznie się zdenerwował. Czy on nie rozumie że... że jednak nie potrafię? Że to za ciężkie? Podwinąłem pod siebie nogi-Bo...-Zacząłem nie pewnie jednak uciąłem. Jak ja mam mu powiedzieć że... to dla mnie dziwne...Że mnie to na tyle obrzydza że nie potrafię.-Schowałem swoją twarz-Bo...sprawiało mi to przyjemność...cieles...amm..-Nie dokończyłem tylko spaliłem buraka i uniosłem zawstydzony na niego wzrok. Załamałem ręce-Nie chciałeś tego, widziałem to dlatego wyszedłem od Ciebie-między innymi dlatego-alle ty przyszedłeś i chciałeś kontynuować. Zgodziłem się. Teraz mi mówisz, że odczuwałeś z tego przyjemność i dlatego skończyłeś...brzydzisz się...Brzydzisz się tego co czujesz. A to wcale nie jest takie paskudne Itachi. Gdybyś tylko zechciał otworzyć oczy i spojrzeć na to inaczej.-powiedziałem i zabierając czyste ciuchy wszedłem do łazienki. I teraz mnie zostawił jeszcze samego z tym! Otworzyć oczy na to co czuje...Że to nie jest takie paskudne...Poszedłem za nim do łazienki...Usiadłem na skraju wanny.Sam nie wiem ale głupio mi...Ma racje...Ale czy to nie on doprowadził do tego że moje ciało tak na niego reaguje?Czy to nie on zrobił to swoim ciałem?Hn...Sam nie wiem po co tu przyszedłem.Nie jestem w stanie nic powiedzieć...Nie powinienem tu być. Wszedł do łazienki gdy miałem właśnie rozebrać się i wejść pod prysznic. Uniosłem brwi do góry. No to teraz już nie jestem sam, chociaż problem owszem muszę załatwić sam.-Chyba zdajesz sobie sprawę co mam tutaj zamiar zrobić oprócz wzięcia prysznicu?-zapytałem. Nie czekając na jego odpowiedz ściągnąłem bokserki i wszedłem do kabiny. Odkręciłem letnią wodę i zacząłem ustawiać stopniowo na gorącą. Upss..Rozebrał się i wszedł pod prysznic.Zamierza mnie posłuchać?Powinienem wyjść...Czemu nie wychodzę...Chcę dołączyć...Nie powinienem tak myśleć...Nie...Westchnąłem...Też mam potrzeby...Powoli zacząłem się rozbierać.zdjąłem koszulkę,następnie spodnie.Zdjąłem bieliznę i wszedłem bez słowa do kabiny.Popchnąłem go trochę i pocałowałem go w usta.Nie tylko on ma teraz do cholery problem..
Wszedł czym mnie zdziwił, a jeszcze bardziej mnie zszokował gdy mnie pocałował. Oddałem pocałunek-Zmieniasz humory jak baba w ciąży-mruknąłem gdy się oderwaliśmy od siebie. Woda lała się na nas, przyjemnie orzeźwiając nasze ciała. On też musi mieć problem...-Zjechałem dłonią na dół jego pleców jednak nie dotykałem mu tyłka.-Pomóc Ci, czy sam to zrobisz?-zapytałem. Ja tam nie mam sprzeciwów by mu zwalić lub obciągnąć. Drgnąłem gdy mnie dotknął.Skrzywiłem się na jego słowa.-Nie wiem o czym mówisz.Wyraźnie kazałem Ci zwalić sobie.Nie mówiłem że skończyłem z tobą-Westchnąłem mega zawstydzony.Może powinienem uciec?To dobry pomysł...Bo w końcu co ja tu robię...- Możesz mi obciągnąć.-Powiedziałem speszony.Nie powinienem! To złe!To chore!Wbrew moim przekonaniom... Zgrzytnąłem zębami na pierwszą część wypowiedzi. Obróciłem go tak by przywierał plecami go ściany kabiny. Pocałowałem go krótko w usta, a później zjechałem niżej jeżdżąc językiem po jego ciele. Dotarłem do podbrzusza. Klęknąłem przed nim i polizałem kilka razy jego stojącą męskość. Nie raz już mu obciągałem...Wziąłem czubek do ust zasysając się na nim.
Popchnął mnie na kabinę i pocałował w usta...Następnie zaczął dotykać mojego ciała na co miałem ochotę pisnąć...Zamknąłem oczy i zacząłem sobie wyobrażać że to jakaś ładna dziewczyna...Odchyliłem głowę i zacząłem jęczeć z przyjemności.Mmmm Konan....
Łał kolejna nowość, nie powstrzymuje się od jęczenia. Poruszałem powoli głową. Zawijałem język wokół niego, a później ocierałem nim o jego członka. Wkładałem go sobie jak najgłębiej chcąc mu dać jak najwięcej przyjemności. Mmm uwielbiam mu obciągać, słyszeć jego jęki. Przyśpieszyłem oczekując jego spełnienia. Czuję, że jestem już blisko...Ahhh kochanie...-Konan...ahhh-Zajęczałem głośno nie mogąc się opanować i doszedłem w jego usta.Otworzyłem oczy uświadamiając się co zrobiłem...Zabiło mi mocniej serce-Przepraszam-Wybąkałem i złapałem się za usta..Uklęknąłem szybko przed nim i przytuliłem-Przepraszam aniki...i arigatou...



No i tak... Notka jest, tak na zakończenie wakacji. Teraz zacznie się nowy etap w naszym życiu, więc nie wiem kiedy dodamy następną notkę, chociaż jest już napisana. Właśnie zaczynam (Ann) naukę w liceum, więc łatwo nie będzie, a i czasu ubędzie. Mamy nadzieję, że rozdział się podobał. Nie wiem czy zapraszałam, ale jeśli nie to właśnie to robię na forum:http://uchihayaoi.mojeforum.net
Wszelkie opowiadania i rozmowy związane z parinami gdzie występuje przynajmniej jedna osoba z klanu Uchiha. ItaSasu, PeinIta, MasaIta, ItaDei, SasuNaru i wiele innych.. Forum dopiero się rozwija i nic się na nim nie dzieje, ale mam nadzieje, że zarejestrujecie się i pomożecie mi je stworzyć. W szczególności, że adminem jestem sama xD. Zapraszam serdecznie!
 Dziękujemy wam za komentarze, to dzięki nim dodajemy tu notki i blog istnieje. Wasze pozostawione opinie dodają nam sił i motywacji do działania tutaj. Mamy nadzieję, że nas nie opuścicie! Arigato!

1 komentarz:

  1. Fajny prezent na zakonczenie wakacja. Notka ekstra tak jak kazda poprzednia. Powodzenia w liceum ;)
    Elisha

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarz :)