Uwaga!

Blog zawiera treści yaoi ( męsko - męska miłość psychiczna oraz fizyczna) oraz sceny +18. Bohaterowie mają zmienione charaktery, tak jak i świat w którym żyją zmieniony jest na potrzeby opowiadania.

czwartek, 27 grudnia 2012

Rozdział 09


    Obudziłem się rano jednak aniki o dziwo już nie było. Przeważnie razem jedliśmy śniadania. Mimo swojej profesji zawsze poświęca mi wiele czasu...Zastanawiam się co mogło się stać w biurze... A może to przeze mnie? Chce ode mnie odpocząć po tym co mu zrobiłem? Bardzo możliwe...Mam nadzieje że nie długo mu to przejdzie jeśli o to chodzi. Przecież wie że go kocham...Westchnąłem i wstałem. Mmm jestem głodny. Zacząłem leniwie szykować sobie śniadanie...Mam nadzieje że coś zje tam... Nie lubię jak go nie ma przy mnie...Mam lęk... Wiem że mnie krzywdzi i to jest trudne dla nas obu...Zdaje sobie z tego sprawę. Jednak to nadal mój brat...Nadal go kocham najbardziej na świecie. Zjadłem i wróciłem do jego pokoju. Położyłem się tam z herbatą i czekałem cierpliwie...Jest już południe a nie wraca....Mówił że będzie później...Mam nadzieje że nic mu się nie stanie...Ahhh czemu muszę się tak o niego martwić....Minęły kolejne cztery godziny...Mmmm co z nim do diabła!? Ahhh mam nadzieje że nie ma mnie dość! Proszę byleby tak nie było...Nie chce być dla niego niczym...Nie chce czuć tego co podczas gwałtu.
       Był już wieczór, ale ja nadal nie wracałem. Wyszukiwałem co nowe zajęcia. Mam już prace na kolejne dni. Posegreguję wszystkie papiery alfabetycznie...Jest dwudziesta czwarta...północ...mam nadzieję, że już śpi. Pobiegłem zmęczony do domu. Cicho poszedłem do siebie. Śpi na moim łóżku słodko wtulony w kołdrę. Rozebrałem się i wsunąłem obok niego. Przytuliłem go ostrożnie by się nie zbudził. Pocałowałem na dobranoc...raczej dla siebie i przytulony do niego usnąłem. Rano znowu się wcześnie obudziłem. Napisałem mu kartkę, że go przepraszam, ale muszę szybko iść do biura. Następnego dnia było to samo. I kolejnego. To już czwarty dzień jak z nim nie rozmawiam. Jest już dwudziesta trzecia. Zebrałem się w drogę powrotną. Dziś ładna noc więc się przejdę. Gwiazdy ślicznie świecą. Pamiętam jak z Itachim siadywaliśmy na werandzie, albo na dachu i patrzyliśmy w niebo...Usłyszałem miauczenie. Rozejrzałem się dookoła. Pod ścianą jednego z budynków siedział skulony mały kotek. Podszedłem do niego i wziąłem go na ręce. Ufnie się we mnie wtulił...Ita...jest słodki, niemalże tak jak on...wiadomo przecież Ita jest najśliczniejszy i najsłodszy, a jego wło...stop. Muszę o tym zapomnieć. Odetchnąłem głęboko i poszedłem do domu. W łazience umyłem kociątko. Dałem mu mleka w kuchni i położyłem na podłodze w pokoju. Wsunąłem się pod pościel obok Itachiego. Ja po prostu uwielbiam rano wstawać... godzina szósta. Bajka prychnąłem w myślach. Wyswobodziłem się z objęć ototou i wziąłem szybki prysznic. Przyjrzałem się kotkowi śpiącemu na brzeg łóżka. Nie mam żadnej obróżki. Wziąłem kawałek jakiegoś sznurka i małą kartkę. Napisałem na niej: "Słodki koteczek dla jeszcze słodszego kociaczka. Mam nadzieję że Ci się spodoba PS nie ma imienia."  Przebiłem kartkę przewlekłem sznurek i zawiązałem go na szyi puchacza. Ma sierść jak  włochata kulka. Wyszedłem znów wszczesno do biura.
        Codziennie wracał późno. Tak strasznie mi z tym źle. Gdy go nie było zacząłem płakać. Ignoruje mnie...Ale to moja wina bo mogłem nie iść spać...Zaczynam mieć tego dość. Czuje się jak jakiś ciężar...Wstałem rano i nagle zdziwiłem się przed moimi oczkami ukazał się malutki kotek...Wziąłem go na kolana i zacząłem głaskać po sierści. Przeczytałem notkę i się uśmiechnąłem słabo...Z policzków poleciały mi łzy...Jednak pamięta jeszcze o mnie troszkę...-Nazwę Cię Łezką-Oznajmiłem drapiąc go po uszku...Do końca tygodnia mam nie wychodzić...Hmm...Jeszcze tylko dzień i będę mógł zobaczyć Sasuke...Słodko mruczy...Zarumieniłem się.. Porównał mnie do niego...Zabiło mi mocniej serce... Skrzywdziłem go...Onisama... ja chyba też Cię kocham...chociaż...dla mnie to strasznie złe i... takie obrzydliwe...Sam nie wiem czemu. Ja po prostu... nie myślałem nigdy o takich rzeczach... Nigdy nie byłem takim zbokiem jak ty. Westchnąłem i nakarmiłem kociaka. Wróciłem do pokoju...Dziś na niego poczekam. Nie zasnę.
        Dzisiaj naprawdę miałem dużo pracy i to wcale nie żadnej zmyślonej przeze mnie. Rozdać misje, omówić plany, słuchać dyskusji...ehh wykończą człowieka psychicznie. Powlokłem się zmęczony do domu. Zdjąłem płaszcz. Cicho poszedłem do pokoju. Przetarłem oczy, ziewnąłem wchodząc., Zaraz się położę koło Itachiego spać. Ciekawe czy kociak mu się spodobał...Zdjąłem od razu z siebie koszulkę spojrzałem na łóżko i...Ita nie śpi. Patrzyłem na niego ze zdziwieniem. Powinien już spać...nie zauważyłem nawet jak wszedłem, że siedzi...a może w tedy leżał i się podniósł...nie wiem...wiem, że nie dzieje się dobrze...powinien spać-Eee Ohayou Ita-przywitałem się z nim i uśmiechnąłem do niego.-Jest już późno, nie powinieneś spać? - zapytałem..
        Zadał mi pytanie z uśmiechem jednak nie wydaje się zbytnio zadowolony...-Nie...wolałem na Ciebie poczekać. -Odpowiedziałem i pogłaskałem kotka.Nie dam mu unikać siebie...-Dziękuje za kotka-Dodałem z uśmiechem.-Jest słodki-Kontynuowałem...-Co się dzieje że tak długo Cię ostatnio nie ma?-Spytałem bez ogródek a kociak zamruczał pod moim dotykiem.
     Teraz mu się zachciało na mnie czekać no...-Nie ma za co-odpowiedziałem zdejmując spodnie do snu. Wsunąłem się pod pościel. Położyłem się i również pogłaskałem kociaka. Ślicznie mruczy, tak jak on ślicznie jęczy...grr nie myśleć, nie myśleć...-Słodki prawie tak jak ty-poczochrałem go z uśmiechem po główce.-Mam ostatnio dużo nie tylko papierkowej roboty, ale jeszcze omówienie różnych planów. Trzeba złapać Orochimaru, ale nie ma kogo wysłać, wysłałem jednych z najlepszych ludzi z Anbu i do tej pory nie wrócili...sam nie pójdę. Z Konohy Hokage nie powinien się ruszać.-westchnąłem-I jeszcze masa innych spraw.-odpowiedziałem lekko zmęczonym tonem. Dobrze, że dziś postanowił na mnie czekać. Powinno przejść u niego to...wczoraj nie byłem znowu taki zmęczony.-Jak mu dałeś na imię? To w ogóle on czy ona?-zapytałem-Nie miałem nawet wczoraj za bardzo czasu sprawdzać...i jakoś tak nie pomyślałem...-dodałem
      Kiwnąłem głową...Może faktycznie to powód.Mam taką nadzieje...Położyłem się nadal ją głaszcząc-Wabi się łezka-Zaśmiałem się i dałem aniki buziaka w policzek-Hmm... pewnie jesteś strasznie zmęczony.Ale..od jutra już będę mógł Ci pomagać.Jestem zdrowy już i... skończył się nareszcie tydzień-Dodałem z uśmiechem patrząc mu w oczka.Kocham go gdy jest czułym bratem...
      Niech to..faktycznie...muszę coś wymyślić-Łezka...ładnie...- Odwzajemniłem uśmiech -Trochę-przyznałem.- Ale jakoś ujdzie. Dziękuję Ita. Na razie nie powinieneś się jeszcze przemęczać. Po za tym teraz myślimy nad tym kogo gdzie wysłać i inne tym podobne rzeczy to nie masz w czym mi pomagać, ale i tak dziękuję. Kiedy idziesz na trening?-zapytałem. Już wiem kim jest Konan. To dziewczyna z jego drużyny...nie mogę myśleć...znowu mu jeszcze coś zrobię...
    -Hmm chyba jutro.-Odpowiedziałem przygnębiony.Nie mogę mu pomóc.Czyli nie będę mógł być z nim...?Spuściłem delikatnie głowę z zawiedzenia...Narzucam mu się...Ale chyba nie obrazi się jak mu np przyniosę jedzenie...No chyba że będzie zajęty...Ehhh czuje się jak zbędny ciężar.-Onisama... źle się czuje jak Cię nie ma przy mnie-Westchnąłem wyznając mu prawdę.
     Spuścił smutny głowę. A jeszcze gorzej się czujesz jak jestem przy tobie...dodałem sobie w myślach. Nie będę go ranić...a żeby to osiągnąć muszę go unikać. Nie chcę też znowu by się dowiedział, że chcę się od niego oddalić. Przyciągnąłem go do siebie, nie mogłem go mocno przytulić bo między nami był kot. Spojrzałem na niego spod byka. Takiemu to dobrze. Może cały dzień prze siedzieć na kolanach Itachiego i jeszcze jest głaszczony. Szczyt chamstwa. prychnąłem w myślach. Potem spojrzałem czule na ototou-Ja zawsze jestem przy tobie braciszku.-uśmiechnąłem się do niego.-Nie zapominaj o tym-pstryknąłem go delikatnie w nos-Kocham Cię. Wolałbym spędzać z Tobą całe dnie, ale nie da rady...-kiedyś się cieszył jak późno wracałem-postaram się jak najszybciej załatwić wszystko i wracać wcześniej.-pocałowałem go w czółko.
      Spojrzał na mojego kota z niechęcią.Zarumieniłem się na jego słowa i gest.Podniosłem kociaka i położyłem go z tyłu.Przytuliłem się mocniej do brata.-Rozumiem-Odpowiedziałem i pocałowałem go w czółko.Jestem tak strasznie blisko jego ust...Nieśmiało musnąłem jego usta.Położyłem rękę na jego policzku i zacząłem gładzić go.-Mam Nadzieję, że niedługo to minie.-Nie zamierzam się mu narzucać...Ale tak strasznie tęsknie.
      Przytulił się do mnie i pocałował. Niczym muśniecie motyla. Serce jednak od razu szybko mi zabiło. Położył dłoń na moim policzku. Przymknąłem oczy rozkoszując się jego bliskością. Nie powinienem. Znowu poczuję do niego pożądanie. Pragnę go...nie mogę. Muszę się opanować.-Ja też-skłamałem.-Chodźmy spać, dobrze?-zapytałem-jestem trochę zmęczony-przytuliłem go do siebie. Ma taki przyjemny zapach szamponu...Nie mogę...muszę o tym zapomnieć...inaczej nie będzie za ciekawie
    Zbywa mnie snem...Westchnąłem i opierając czoło o jego czoło zacząłem się przypatrywać mu...Rękę położyłem mu na szyj...-Dobrze-Odpowiedziałem cicho i pocałowałem go w czółko.Przybliżyłem się mocniej i nie zamykając oczu zacząłem go obserwować...Jeśli naprawdę nie jest zajęty...Co zrobię? Jeśli mam się mu narzucać...Lepiej będzie gdy odejdę....Nie będę go męczyć.
       Rozluźniłem mięśnie.-Kocham Cię Ita-mruknąłem i zasnąłem. Przez sen nadal czuję jego przyjemny dotyk, a może to faktycznie tylko sen? Jestem z nim nad jeziorem. Śmiejemy się szczęśliwi z czegoś. Wskakujemy nadzy do wody. Przez chwile pływamy, a później zaczynamy się całować. Oboje uśmiechnięci, oboje szczęśliwi. Nie chcę by ten sen się kończył...nich tra jak najdłużej...chcę widzieć co dalej...czuję jego dłonie, gorąco ciała...
     Nie zasnąłem...Nagle Sasuke zaczął dotykać mnie przez sen na co zarumieniłem się...Zamknąłem oczy i gdy mnie pocałował w usta zacząłem mu oddawać...Jak coś też będę udawać, że śpię...Ręką zjechałem na jego krocze i zacząłem je masować.Może powinienem się tak przyzwyczaić...Aaahhhh jestem nienormalnym zbokiem!



No i jest... Miałam problemy zdrowotne i ogromnego lenia. Dziękuję, że jesteście i przepraszam. Krótko bo mam mało czasu. Dialogów nie mam czasu robić, choć wiem, że powinnam. Ciężko jest betować. Postaram się jak najszybciej sprawdzić kolejne rozdziały i dodać. Tak samo gdy będzie 7... Każdy od innej osoby. Dziękuję wam wszystkim. Krótko, bo muszę uciekać ^^. Do następnej.