Uwaga!

Blog zawiera treści yaoi ( męsko - męska miłość psychiczna oraz fizyczna) oraz sceny +18. Bohaterowie mają zmienione charaktery, tak jak i świat w którym żyją zmieniony jest na potrzeby opowiadania.

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Rozdział 3


Podszedłem do niego, usiadłem obok i od razu wpiłem się w jego usta całując zachłannie. Cofnąłem się odrobinę ciągnąc go za sobą. Wiem, że znowu go zranię, ale...czy bym coś zrobił czy nie...on i tak będzie się mną brzydził, więc jaka jest różnica? Taka, że go skrzywdzę...nie chcę o tym myśleć. Złapałem go za nadgarstki by się nie wyrywał.
Pocałował mnie w usta od razu wpychając mi język do ust po czym posunął do przodu i złapał za nadgarstki...Tak strasznie się boje...To znowu się dzieje... Zacząłem głębiej oddychać przez nos czując jego język. Nie chcę tego...Ale jeśli będę się sprzeciwiać będzie bardziej boleć...Mhm...-Onisama...proszę... - Wybąkałem i spuściłem głowe... - Proszę. - Powtórzyłem nie podnosząc na niego wzroku.
Za każdym razem...nigdy ze mną nie będzie...nigdy mnie nie pokocha...te myśli wywołały u mnie jeszcze większy gniew. Wyciągnąłem pasek, który wziąłem z pokoju i związałem mu ręce przywiązując go do łóżka. Wsunąłem rękę pod jego bokserki, łapiąc go za jego męskość i poruszając ręką zadałem mu pytanie - O co prosisz? - syknąłem mu do ucha.
                Przywiązał mnie do łóżka...Miał ze sobą pasek...Nawet nie zauważyłem...Zamknąłem oczy czując jego rękę na swoim penisie i zacząłem się wiercić na łóżku... Usłyszałem jego syk na uchu...Ruch ręki nie pozwalał mi się dostatecznie skupić. To obrzydliwe...Czemu musi akurat mi to robić...Rozłościłem go swym proszeniem...Zawsze jak to mówię...Nie chce by robił to z siłą...Nie chcę by tak strasznie bolało...-Aniki... - Wybąkałem i uchyliłem znów oczka - Nie...chcę by... bolało - Dodałem, a w oczach poczułem, że w każdej chwili mogą zaświecić mi się łzy... Zawsze proszę go o to... Zawsze od kiedy wiem, że przegram... Nawet gdy mówię mu by przestał... Nie przestaje... Nienawidzę tego.
Spojrzałem na niego z kpiącym uśmiechem. - A wiesz co ja bym chciał? - Zapytałem liżąc go po szyi... Chciałbym byś to ze mną zrobił... Ale to się nigdy nie stanie-Nie wiesz...i to raczej lepiej...-szepnąłem mu do ucha. Zdjąłem mu koszulkę i lizałem go teraz po sutkach. Nie przestawałem poruszać ręką, chcę by doszedł...
               Ścisnąłem usta by zagłuszyć swoje jęki. Czuję jak porusza moją męskością. Czuje wszędzie jego usta. Mmm...! Pisnąłem głośno. Zamknąłem znów swoje oczy i odchyliłem głowę...Zacząłem szurać nogami nie mogąc wytrzymać tego uczucia. Nie chcę tego czuć...Nie chcę tego...Ahh...Zajęczałem głośniej...Nie...proszę nie...-Onisama...-Wydyszałem... nie mogę nic powiedzieć...Uniosłem jeszcze bardziej podbródek i doszedłem w jego rękę. Zacząłem ciężko oddychać...Tak strasznie mi wstyd...-Proszę...aniki... -Powtórzyłem z wypiekami na spoconej od niedawnego orgazmu twarzy.
               Doszedł w moją rękę. Ściągnąłem z niego spodenki i bieliznę. Oblizałem swoją dłoń z jego nasienia, nie zwracając uwagi na jego prośby. Boi się... wiem o tym...ale jest mi to dziwnie obojętne. Znowu wpiłem się w jego usta przekazując mu słodki smak swojej spermy.
               Nie odpowiedział mi na to tylko obnażył mnie na co pisnąłem głośno... Nie... Nie... Zacząłem łapczywie oddychać czując narastający strach. Znów mnie pocałował... Poczułem w ustach nie tylko jego język, ale również swój smak… Z ledwością powstrzymałem odruch wymiotny...Czuć własne nasienie...To okropne... Zaszurałem znów w niepokoju nogami po pościeli... Nie mam jak się zakryć...W tym wszystkim jego język to chyba najmniejszy problem...
               Zdjąłem z siebie ciuchy. Podniosłem go tak, że usiadł mi na udach nadal przywiązany do łóżka. Zrobiłem na jego szyi małą malinkę. Myśli, że zrobię to gwałtownie... Zdenerwowanie pomału się ze mnie ulotniło. Spojrzałem mu w oczy. - Rozwiążę Cię, ale obiecaj, że nie będziesz się wyrywał. - powiedziałem bez emocjonalnie. Nie mogłem znaleźć nic miększego, więc wziąłem pasek z rzemieni, musi ranić jego delikatną skórę.
               Spojrzałem przestraszony mu w oczy, gdy się rozebrał do naga, po czym posadził mnie na swoich nagich udach. Poczułem na sobie jego stojącego członka. Zacząłem drżeć ze strachu...Usłyszałem pytanie...Tak strasznie chłodne..-Obiecuję aniki. - Powiedziałem niezwykle cichym przestraszonym głosem. - Onisama... -Pisnąłem bojąc się tego bólu i spuściłem głowę. Nie będę płakać... Nie wolno mi...bo jestem shinobi.
               Odwiązałem go. Na szczęście się zgodził. Musnąłem delikatnie jego usta. Nie chcąc by czuł jeszcze więcej obrzydzenia, sam naśliniłem swoje palce. Delikatnie umieściłem  w nim pierwszego. Wiem, że spodziewał się bólu...ale złość już mi przeszła. Przytuliłem go mocno do swojego torsu. Zakreślałem kółeczka by go rozciągnąć. Tyle razu już to robiliśmy...nie tyle razy ja już to mu robiłem, a nadal jest taki ciasny, jak na początku. Kiedy byłem pewien, że dodanie drugiego palca nie zaboli go, zrobiłem to.
               Rozwiązał mnie...Spojrzałem z zawstydzeniem na czerwone nadgarstki...Chwilę potem poczułem że Sasuke przytula mnie do siebie. Patrzyłem jak ślini palce...Jednak mnie przygotuje. Odetchnąłem z ulgą...Umieścił we mnie jednego palca. Poczułem dyskomfort...Następnie drugiego. Skrzywiłem się i schowałem twarz w jego klatce piersiowej...Przytuliłem go z niechęcią, ale mocno. Potrzebuję jakoś załagodzić ten wewnętrzny ból...Tak strasznie tego nie chcę...Chociaż jakby on to powiedział..."powinienem być wdzięczny za jego dobroć" Nie dobrze mi...
               Głaskałem mu włoski i całowałem go po szyi, ramionach, gdzie tylko mogłem. Tak bardzo chciałbym by to wyglądało inaczej...szkoda, że to nie możliwe...W końcu dodałem trzeciego palca. Pomału go rozciągałem nie spiesząc się. Nie chciałem by go dzisiaj bolało. Rozciągnąłem go jak tylko mogłem najbardziej. Uniosłem go...wie, że to się teraz stanie. Skierowałem dłonią twarz w swoją stronę i go pocałowałem. Wyjąłem z niego palce i pomału zacząłem nabijać na swojego członka.
               Do dwóch palców dołączył trzeci...Przytulałem się do niego cały czas gdy w tym czasie on kontynuował sprawiać mi dyskomfort...Czułem jak uspokaja moje drżące ciało pocałunkami. Mój oddech stawał się co raz szybszy. Poczułem dziwne uczucie przez jego palce. Na tyle by znów oblał mnie wstyd. Nagle wyjął je ze mnie. Podniosłem na niego wzrok gdy zaczął mnie podnosić. Pocałował mnie w usta. Ręce z jego klatki piersiowej szybko przeniosłem w przerażeniu na jego szyje...Ścisnąłem na chwile oczy gdy zaczął we mnie wchodzić jego przyjaciel, a mój najgorszy wróg. – Aniki - Pisnąłem czując straszny dyskomfort i zacisnąłem bardziej ręce na jego szyi...Mmm nie będę płakać..Nie mogę...Załzawiły mi się oczy...Nie pozwolę im spaść...Czuję go w sobie znowu...
                Ścisnął mnie w objęciach. Pocałowałem jego zamknięte oczy, a później policzki. Głaskałem go uspokajająco po plecach. – Ciii - Starałem się go uspokoić. Czekałem, aż jego ciało przyzwyczai się do mnie.-Sam zacznij gdy przestanie boleć-szepnąłem mu do ucha.
               Jak mam być spokojny, gdy bierze mnie wbrew mojej woli? Jak mam być spokojny skoro zgadzam się tylko by nie bolało tak strasznie? Żeby nie ukarał mnie...Przytuliłem go mocniej. Kiwnąłem głową i mruknąłem  – Mhm - Zrobiłem się jeszcze bardziej czerwony na twarzy. To takie poniżające...
Mam się ruszać jakby sprawiało mi to przyjemność. Każdy mój poszczególny ruch będący przyzwoleniem do tego... Ścisnąłem zęby z wściekłości... Czuję jak we mnie pulsuje... Słyszę jego oddech. Czuję jego ciało... Podniosłem się nieśmiało i delikatnie by opuścić się na niego z powrotem... Nie chcę się tym podniecać... Nie chcę by mi stał.
                Odetchnąłem głębiej gdy się poruszył. To wspaniałe uczucie... Za każdym razem żałuję jedynie, że i on się tym nie cieszy... Jego ciało może i tak, ale on... Cierpi. Całowałem go znów po każdym kawałku skóry do którego mogłem dosięgnąć. Złapałem go za biodra i zacząłem mu pomagać...a raczej sam nim poruszałem jak marionetką...
                Usłyszałem jak wzdycha z podniecenia czując to...Nie dziwie się mu... To musi być przyjemne uczucie być w kimś...Jak tak... owijałby się...takie ciepło i...On się porusza we mnie..Przestałem pomagać mu wiedząc, że sam już wykonuje "masaż" w moim wnętrzu na swoim członku. Tak mogę to nazwać...To pewnie uczucie podobne do tego jak robił mi loda...Chociaż wydaje mi się, że to lubi bardziej...Nie wiem jak to jest...Jęknąłem cicho gdy trafił w moją prostatę...Nie powinienem...Puściłem mu szyje i ścisnąłem rękę na ustach.
                Ścisnął usta gdy jęknął. Otworzyłem oczy i spojrzałem na jego czerwoną ze wstydu twarz. Odciągnąłem jedną ręką dłoń od jego buzi. Drugą nadal go podnosiłem i opuszczałem-Chociaż raz...zapomnij...że to obrzydliwe-poprosiłem go. Nie wiem, czy mnie posłucha czy nie. Wybór zostawiam jemu.
                -To nienormalne- pisnąłem i odwróciłem od niego głowę. Czuję go...Czuję... - Nie patrz się na mnie-Dodałem drżącym głosem. Tak strasznie mi wstyd...Tak bardzo ahh...Chciałbym uciec... Mhhh jest zbyt głęboko we mnie...Zacząłem ściskać zniewoloną w nadgarstku swoją dłoń na jego. Ściskając wraz z jękiem i wypuszczając.
                Spełniłem jego prośbę i przestałem na niego patrzeć. Unosiłem go szybko. By nie zadawać mu już więcej cierpienia. Doszedłem w nim ze duszonym jękiem. Oddychałem szybko i nierówno. Wyszedłem z niego, ale nie poszedłem...jeszcze nie. Przycisnąłem go do siebie nie chcąc go opuszczać. Czemu nie może tego akceptować!? Bo ma racje...to nienormalne...
                Zaczął pieprzyć mnie szybko...Zajęczałem głośno czując to...Moje ciało reagowało samo przez siebie...Trafił jeszcze kilka razy w mój punkt i z cichym jękiem doszedł we mnie. Jęknąłem kolejny raz...Skończył a mi został problem...Gdy mnie przytulił dyskretnie złapałem pościel i szybko zasłoniłem  się...Niech już sobie idzie...Mam dość...Muszę dokończyć choć tak strasznie nie chcę...Co za upokorzenie.                                                         
Opatulił się kołdrą. Nie chciałem go puszczać. Chciałem tak zostać. Przytulałem go do siebie. Nie wiem   jak mu to później wytłumaczę, ale teraz mnie to nie obchodzi, chcę być przy nim. Chociaż raz...Kocham  Cie ototou...czemu nie możesz tego zrozumieć?
                Nie poszedł tak jak zwykle... Jak odchodzi pozwalam sobie na płacz...A teraz tu siedzi ze mną na kolanach i przytula mnie...Jego sperma spływa ze mnie...Mój członek stoi...ciksio...Nienawidzę tej sytuacji-Lepiej idź sobie już! - Podniosłem głowę i ścisnąłem rękę na pościeli.
                Drgnąłem na jego słowa. Zabolało...bardzo...puściłem go. Położyłem go na łóżku i wyszedłem zbierając swoje rzeczy. Nałożyłem na siebie bokserki. Wyszedłem. Na korytarzu nie wytrzymałem i z oczu poleciały mi łzy. Wszedłem do siebie. Nienawidzę! Nienawidzę...siebie! I tego co do niego czuję...Czemu nie mogę się opanować!? Czemu muszę go ranić...Położyłem się na łóżku...nie chcę o tym myśleć...ale nie umiem wyrzucić jego zapłakanej twarzy i tych słów..."Lepiej idź już sobie!" "Czuje się jakbyś na mnie napluł" "Nienawidzę tego". Nie umiem sobie z tym już tak dobrze radzić jak wcześniej...
                Położył mnie i zostawił. Zacząłem płakać...Moja ręka powędrowała do członka i z każdym jej ruchem czułem się co raz bardziej brudny...Postanowiłem nie brudzić bardziej pościeli. Wstałem na lekko chwiejnych nogach i skończyłem to w łazience. Nareszcie mogę pozwolić sobie na łzy...Jestem obleśny. Wale sobie konie na myśl o swoim aniki...To chore...

1 komentarz:

  1. Nie chcę być uszczypliwa, ale rozwala mnie jak piszesz "ciksio"... ;____________;
    (Tutaj xEvelaxCherryx)

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarz :)