Pomarańczowy to Sasuke.
Próbował mnie wypchnąć ze swoich ust, ale ja nawet
na to nie zareagowałem. Ocierałem swój język o jego pobudzając go powoli...może
on się tym brzydzi, ale jego ciału się to podoba. Pchnąłem go do tyłu i
zawisłem nad nim. Oderwałem się od niego gdy zabrakło nam powietrza.-Nie ładnie
się mnie nie słuchać, szczególnie w tedy, gdy chcę dla Ciebie dobrze - wyjaśniłem
mu. Jedną ręką trzymałem go za nadgarstki
by się nie wyrywał, a drugą wsunąłem mu pod koszulkę i delikatnie głaskałem
jego tors.
Jęknąłem mimowolnie gdy zaczął dotykać mi klatki piersiowej...Zrobiłem się czerwony na twarzy - Onisaama... przestań - Mruknąłem i zacząłem się trochę wyrywać. Tak strasznie mi gorąco...Zacząłem szybciej oddychać...-Nie...-Jęknąłem kolejny raz gdy zaczął bawić się moim sutkiem.
Ślicznie jęczy. Mmm mógłbym słuchać go godzinami. Podciągnąłem go do góry samemu też głębiej wchodząc na łóżko. Sięgnąłem do jak zwykle szafki, w której miałem przyszykowany pasek. Drugi raz w tym tygodniu przywiązałem go do poręczy. Ale pierwszy raz u mnie...to plus. Wcześniej zdjąłem z niego koszulkę. Spojrzałem w jego oczy. Nie uśmiechałem się...nie miałem do czego. Językiem zacząłem znaczyć mokry ślad po jego szyi w dół do sutka.
Zdjął mi szybko koszulkę i przywiązał do poręczy...Cholera...Nie...Pisnąłem przestraszony. Zacząłem jęczeć głośniej gdy zaczął lizać mi skórę...Mój oddech stał się głośny...Szarpnąłem rękami lecz to tylko zabolało moją skórę...Zacząłem odchylać swoje ciało by jakoś odczepił się ode mnie, ale to nic nie dało -Nie. Zostaw mnie ahh. - Zajęczałem cicho...Nie...
Cudownie...Nie zważałem na jego protesty. Pomału starałem się pobudzać jego ciało. Przejechałem palcami po jego boku, aż zatrzymałem się dopiero na jego kroczu. Masowałem je delikatnie przez spodnie. Ojj bo ja się podniecę, a nie on i będzie problem... z pasją dalej lizałem mu sutki, tym razem drugi.
Odchyliłem głowę z przyjemności i zajęczałem głośno, gdy zaczął dotykać mi krocza – Aniiiiki - Zajęczałem gardłowo...Nie wolno mi się poddać temu uczuciu. Nhhh jestem osłabiony...-Nie...onisama... nie dzisiaj... mh...ahhh... - Zajęczałem znów głośno jakoś nie potrafiąc zapanować nad swoim ciałem... Jestem tak strasznie podniecony. Spojrzałem na jego twarz... Liże mnie ahhh.
Jęknąłem mimowolnie gdy zaczął dotykać mi klatki piersiowej...Zrobiłem się czerwony na twarzy - Onisaama... przestań - Mruknąłem i zacząłem się trochę wyrywać. Tak strasznie mi gorąco...Zacząłem szybciej oddychać...-Nie...-Jęknąłem kolejny raz gdy zaczął bawić się moim sutkiem.
Ślicznie jęczy. Mmm mógłbym słuchać go godzinami. Podciągnąłem go do góry samemu też głębiej wchodząc na łóżko. Sięgnąłem do jak zwykle szafki, w której miałem przyszykowany pasek. Drugi raz w tym tygodniu przywiązałem go do poręczy. Ale pierwszy raz u mnie...to plus. Wcześniej zdjąłem z niego koszulkę. Spojrzałem w jego oczy. Nie uśmiechałem się...nie miałem do czego. Językiem zacząłem znaczyć mokry ślad po jego szyi w dół do sutka.
Zdjął mi szybko koszulkę i przywiązał do poręczy...Cholera...Nie...Pisnąłem przestraszony. Zacząłem jęczeć głośniej gdy zaczął lizać mi skórę...Mój oddech stał się głośny...Szarpnąłem rękami lecz to tylko zabolało moją skórę...Zacząłem odchylać swoje ciało by jakoś odczepił się ode mnie, ale to nic nie dało -Nie. Zostaw mnie ahh. - Zajęczałem cicho...Nie...
Cudownie...Nie zważałem na jego protesty. Pomału starałem się pobudzać jego ciało. Przejechałem palcami po jego boku, aż zatrzymałem się dopiero na jego kroczu. Masowałem je delikatnie przez spodnie. Ojj bo ja się podniecę, a nie on i będzie problem... z pasją dalej lizałem mu sutki, tym razem drugi.
Odchyliłem głowę z przyjemności i zajęczałem głośno, gdy zaczął dotykać mi krocza – Aniiiiki - Zajęczałem gardłowo...Nie wolno mi się poddać temu uczuciu. Nhhh jestem osłabiony...-Nie...onisama... nie dzisiaj... mh...ahhh... - Zajęczałem znów głośno jakoś nie potrafiąc zapanować nad swoim ciałem... Jestem tak strasznie podniecony. Spojrzałem na jego twarz... Liże mnie ahhh.
Stwardniał...uśmiechnąłem
się do siebie. Podniosłem głowę do jego ucha - Nie będzie dzisiaj tego
"najgorszego", spokojnie - powiedziałem liżąc mu płatek. Zjechałem
językiem do jego szyi później torsu i do pępka. Dalszą drogę przerwały mi jego
spodenki. Pomału nie spiesząc się odpiąłem mu pasek, a później zacząłem ściągać
je z niego.
Nie będzie? Nie będzie mnie pieprzyć? Ale czuję przyjemność z tego więc jest źle...Zajęczałem znów czując na swoim ciele jego język - Onisama...ahh - Przymknąłem powieki i odwróciłem od niego zawstydzony spojrzenie. Zaczął odpinać mi spodnie...Znów będę przed nim obnażony-Nie chcę...tak strasznie tego nie chcę - Wybąkałem zmroczony przyjemnością i gorączką...Rozluźniłem trochę ciało wiedząc że nie będę czuć bólu.
- Ciii to tylko twoje ciało...to normalne reakcje-szepnąłem mu do ucha. Pocałowałem go w usta i zjechałem znowu na dół. Zdjąłem z niego spodenki wraz z bokserkami do jego kolan. Oblizałem jego męskość przygryzłem jego żołądź i wziąłem go do ust poruszając miarowo głowa.
Nie będzie? Nie będzie mnie pieprzyć? Ale czuję przyjemność z tego więc jest źle...Zajęczałem znów czując na swoim ciele jego język - Onisama...ahh - Przymknąłem powieki i odwróciłem od niego zawstydzony spojrzenie. Zaczął odpinać mi spodnie...Znów będę przed nim obnażony-Nie chcę...tak strasznie tego nie chcę - Wybąkałem zmroczony przyjemnością i gorączką...Rozluźniłem trochę ciało wiedząc że nie będę czuć bólu.
- Ciii to tylko twoje ciało...to normalne reakcje-szepnąłem mu do ucha. Pocałowałem go w usta i zjechałem znowu na dół. Zdjąłem z niego spodenki wraz z bokserkami do jego kolan. Oblizałem jego męskość przygryzłem jego żołądź i wziąłem go do ust poruszając miarowo głowa.
Ma
racje... Ale tak mi wstyd...Nie potrzebuję tego...Oddałem mu delikatnie
pocałunek cicho pojękując...Zszedł do mojego członka...Odchyliłem głowę do tyłu
i zacząłem jęczeć głośniej -Aniki...nie...nie chcę czuć tego ... Mhhh
ahhh...oniiiisama...ahh...
Nie
słuchałem się go tylko oczekiwałem jego spełnienia. Będzie zmęczony i szybciej
zaśnie. W końcu poczułem jak moje usta wypełniają się słodkawą cieczą którą z
chęcią połknąłem.
Doszedłem w jego ustach. Jęknąłem, a z upokorzenia poleciała mi samotna łza. Opadłem na pościel...-Onisaaama rozwiąż mnie-Mruknąłem cicho cały zawstydzony.
Doszedłem w jego ustach. Jęknąłem, a z upokorzenia poleciała mi samotna łza. Opadłem na pościel...-Onisaaama rozwiąż mnie-Mruknąłem cicho cały zawstydzony.
Podciągnąłem
mu ciuchy do góry by nie był nagi. Przykryłem go kołdrą. Niech idzie spać.
Wiem, że jest zmęczony i źle się przeze mnie czuje, ale musi leżeć, a to był
taki mój sposób by go do tego zmusić. Pogłaskałem go po włoskach - Idź
spać-mruknąłem cicho i go odwiązałem.
Podniosłem
się i przytuliłem się do jego ciała-Nie idź proszę-Pisnąłem dziwnie
przestraszony i zacząłem łkać w jego klatkę piersiową...Przytuliłem się do
niego bardzo mocno...Głowa strasznie mi pęka.
Zdziwiła mnie jego reakcja. Przytuliłem go jednak wsuwając się pod kołdrę. Objąłem go mocno.-Nie pójdę, nie opuszczę Cię.-powiedziałem głaszcząc go uspokajająco po główce. Wtulił sie we mnie i płakał. Szkoda, że płacze...szkoda, że sprawia mu to tyle bólu. Pocałowałem go delikatnie w skroń.
Zdziwiła mnie jego reakcja. Przytuliłem go jednak wsuwając się pod kołdrę. Objąłem go mocno.-Nie pójdę, nie opuszczę Cię.-powiedziałem głaszcząc go uspokajająco po główce. Wtulił sie we mnie i płakał. Szkoda, że płacze...szkoda, że sprawia mu to tyle bólu. Pocałowałem go delikatnie w skroń.
-
Onisama - Załkałem i przytuliłem się do niego jak najmocniej się dało. Wytarłem
swoje łzy...Czemu muszę przez to przechodzić? Czemu? Kiwnąłem głową na jego słowa...Pasek
leżał gdzieś już na ziemi, a ja przytulałem się do niego...Jak suka po
stosunku... -Kocham Cię-Wyszeptałem nie patrząc na niego.
Nigdy
aż tak nie płakał...może tak się zachowywał gdy już wychodziłem? Nie chce go
ranić! Wtuliłem twarz w jego szyję.-Ja też Cie kocham. Bardzo...za bardzo Ita -
powiedziałem z bólem.-Przepraszam-Wyszeptałem i zamknąłem oczy.
Mhhh
nie chcę tego czuć...Nie chcę... -Aniki...przepraszam-Powtórzyłem
żałośnie...-Nie karz mnie więcej...proszę-Załkałem ponownie i znów zacząłem się
rozklejać. Mam dość..Mam dość...
To
było jego karą...chciałem by szybciej poszedł spać...a nie karać go...nienawidzę
siebie, że mu robię coś takiego, czemu nie umiem się powstrzymać!?-Już
dobrze.-starałem się go uspokoić-Nie będę-wyszeptałem choć ledwo mi to przeszło
przez gardło.
Nie będzie? Naprawdę już nie będzie mnie karać? Nic na to nie powiedziałem...Pewnie i tak nie dotrzyma słowa...Uspokoiłem się...Nie chcę go puszczać. Nie chcę mu dawać powodu do złości...Nie chcę robić rzeczy przez które rodzice znienawidzili by mnie. - Arigatoou...-Wyłkałem... i zacząłem oddychać spokojniej...Dotknąłem czołem jego skóry...Tak strasznie mi gorąco..
Podziękował mi...to tak...brzmi tak...czuję się jakby był moją zabawką i dziękował, że dzisiaj było lekko...on nie jest moją rzeczą... ja naprawdę go kocham.-Nie musisz dziękować-uśmiechnąłem się do niego delikatnie.-Kocham Cię ototou wiesz? - zapytałem tuląc go do siebie. Dotknąłem jego czoła. Ma naprawdę wysoką gorączkę.
-Wiem. Ja Ciebie też aniki - Pociągnąłem nosem i wytarłem łzy...-Przepraszam...mmm...-Dodałem zachrypniętym głosem.-Będziesz przy mnie zawsze? - Zadałem pytanie czując się nagle w tym wszystkim strasznie samotny. Mam tylko jego...Mmm kołuje mi się w głowie i dziwnie już mówię...
Pogłaskałem go po główce-Nie masz za co przepraszać-powiedziałem łagodnie-Jeśli chcesz i jeśli się zgodzisz to zawsze będę przy tobie. Cokolwiek by się nie stało-odpowiedziałem. On przecież tego nie chce...mówi o mnie jedynie jak o bracie...ale nie mogę być zawsze z nim...kiedyś będzie miał dziewczynę, narzeczoną, żonę...nie chcę tego, chcę by zawsze był blisko mnie, ale to niemożliwe, on nie jest gejem...-Chciałbym być z Tobą do końca życia - powiedziałem cicho do siebie.
Do końca życia ze mną? Spojrzałem w jego smutne oczy...Położyłem mu rękę na policzku i podnosząc się lekko pocałowałem go w usta bardzo nieśmiało. Przymknąłem oczy...Strasznie źle się czuję...Co ja robię...Mam tylko jego...Nie chcę by mnie porzucił. Nie chcę stać się niepraktyczny...Nie chcę tego...
Spojrzałem na niego w szoku-I..itachiii-szepnąłem...czemu on to zrobił? Przecież nienawidzi tego...brzydzi się, więc czemu...ja nie chcę by on cierpiał...nie chcę, chcę być z nim, ale nie chcę by cierpiał...wiele razy okazywał mi jak bardzo boi się i jak bardzo go ranię swoim dotykiem. Przytuliłem go z mętlikiem w głowie.
-Obsesja...-Wymruczałem pod nosem myśląc o miłości aniki - Wiesz... mamy tylko ciebie i boli mnie głowa-Wybąkałem bezsensu i zamknąłem oczy-Ludzie są nienormalni...Mam dość...Mam tylko Ciebie...Kocham Cię...-Dodałem i już nic więcej nie widziałem. Straciłem kontakt z rzeczywistością.
Nagle zemdlał...Ma racje mam obsesję na jego punkcie. Ma dość mnie, tego co mu robię, ale kocha mnie, bo tylko ja mu zostałem...a gdyby miał jeszcze kogoś...nienawidziłby mnie...tak to musi kochać...Przytulałem go dalej aż i ja usnąłem. Obudziłem się w nocy. Jest trzecia. On nadal śpi. Ma rozgrzane czoło. Zrzuciłem z siebie ciuchy zostając tylko w spodniach. On i tak był bez koszulki. Przykryłem nas kołdrą. Jestem ostatnia osobą która mu została, jego starszym bratem, tak bardzo go ranię...nie ma nikogo więcej...a ostatnia osoba jaką ma...gwałci go...a on musi ją kochać. Po policzkach płynęły mi swobodnie łzy. Nie chciałem by to tak było...nie chciałem. W końcu gdy sie już przejaśniało usnąłem.
Nie będzie? Naprawdę już nie będzie mnie karać? Nic na to nie powiedziałem...Pewnie i tak nie dotrzyma słowa...Uspokoiłem się...Nie chcę go puszczać. Nie chcę mu dawać powodu do złości...Nie chcę robić rzeczy przez które rodzice znienawidzili by mnie. - Arigatoou...-Wyłkałem... i zacząłem oddychać spokojniej...Dotknąłem czołem jego skóry...Tak strasznie mi gorąco..
Podziękował mi...to tak...brzmi tak...czuję się jakby był moją zabawką i dziękował, że dzisiaj było lekko...on nie jest moją rzeczą... ja naprawdę go kocham.-Nie musisz dziękować-uśmiechnąłem się do niego delikatnie.-Kocham Cię ototou wiesz? - zapytałem tuląc go do siebie. Dotknąłem jego czoła. Ma naprawdę wysoką gorączkę.
-Wiem. Ja Ciebie też aniki - Pociągnąłem nosem i wytarłem łzy...-Przepraszam...mmm...-Dodałem zachrypniętym głosem.-Będziesz przy mnie zawsze? - Zadałem pytanie czując się nagle w tym wszystkim strasznie samotny. Mam tylko jego...Mmm kołuje mi się w głowie i dziwnie już mówię...
Pogłaskałem go po główce-Nie masz za co przepraszać-powiedziałem łagodnie-Jeśli chcesz i jeśli się zgodzisz to zawsze będę przy tobie. Cokolwiek by się nie stało-odpowiedziałem. On przecież tego nie chce...mówi o mnie jedynie jak o bracie...ale nie mogę być zawsze z nim...kiedyś będzie miał dziewczynę, narzeczoną, żonę...nie chcę tego, chcę by zawsze był blisko mnie, ale to niemożliwe, on nie jest gejem...-Chciałbym być z Tobą do końca życia - powiedziałem cicho do siebie.
Do końca życia ze mną? Spojrzałem w jego smutne oczy...Położyłem mu rękę na policzku i podnosząc się lekko pocałowałem go w usta bardzo nieśmiało. Przymknąłem oczy...Strasznie źle się czuję...Co ja robię...Mam tylko jego...Nie chcę by mnie porzucił. Nie chcę stać się niepraktyczny...Nie chcę tego...
Spojrzałem na niego w szoku-I..itachiii-szepnąłem...czemu on to zrobił? Przecież nienawidzi tego...brzydzi się, więc czemu...ja nie chcę by on cierpiał...nie chcę, chcę być z nim, ale nie chcę by cierpiał...wiele razy okazywał mi jak bardzo boi się i jak bardzo go ranię swoim dotykiem. Przytuliłem go z mętlikiem w głowie.
-Obsesja...-Wymruczałem pod nosem myśląc o miłości aniki - Wiesz... mamy tylko ciebie i boli mnie głowa-Wybąkałem bezsensu i zamknąłem oczy-Ludzie są nienormalni...Mam dość...Mam tylko Ciebie...Kocham Cię...-Dodałem i już nic więcej nie widziałem. Straciłem kontakt z rzeczywistością.
Nagle zemdlał...Ma racje mam obsesję na jego punkcie. Ma dość mnie, tego co mu robię, ale kocha mnie, bo tylko ja mu zostałem...a gdyby miał jeszcze kogoś...nienawidziłby mnie...tak to musi kochać...Przytulałem go dalej aż i ja usnąłem. Obudziłem się w nocy. Jest trzecia. On nadal śpi. Ma rozgrzane czoło. Zrzuciłem z siebie ciuchy zostając tylko w spodniach. On i tak był bez koszulki. Przykryłem nas kołdrą. Jestem ostatnia osobą która mu została, jego starszym bratem, tak bardzo go ranię...nie ma nikogo więcej...a ostatnia osoba jaką ma...gwałci go...a on musi ją kochać. Po policzkach płynęły mi swobodnie łzy. Nie chciałem by to tak było...nie chciałem. W końcu gdy sie już przejaśniało usnąłem.
Obudziłem
się rano trzęsąc się z zimą. Nadal mam gorączkę...A Sasuke śpi. Zacząłem
ciągnąć go za rękę. - Onisama...Onisama...obudź się. Źle się czuję-Wyszeptałem
zaniepokojony, że mi nie przeszło potrzebuję czegoś przeciw gorączkowego. -Aniki
proszę obudź się-Powtórzyłem drżącym głosem.
Jak
zza mgły doszedł do mnie głos Itachiego. - Później braciszku-mruknąłem przez
sen. Mieliśmy iść właśnie na trening, ale musiałem iść do Hokage...by
dowiedzieć się o rozkazie. Nagle prawda do mnie dotarła. To już się wydarzyło...otworzyłem
oczy i spojrzałem na przestraszoną twarz mojego braciszka. -Ototou? - Przetarłem
oczy.-Co się stało? - zapytałem.
Spojrzałem
na jego oczy. Są czerwone...Płakał ? Ale czemu? Przeze mnie? Zabolało mnie
serce...Dotknąłem drżącą od zimna dłonią jego policzka.-Strasznie źle się czuję..Gorączka
mi nie spada-Westchnąłem nie zamartwiając się o niego. Jakoś teraz wszystko
jest bez sensu...Moje myśli tłoczą się...Wszystko jest nie jasne. Majaczę
chyba.
Ma zimne dłonie...i dotknął mojego policzka...w poszukiwaniu ciepła? Dotknąłem jego czoła. Ma naprawdę wysoką gorączkę - Zaczekaj-powiedziałem i wypuszczając go z objęć wszedłem do łazienki. Z apteczki wyjąłem kilka tabletek. Zaniosłem je do pokoju. Podałem je Itachiemu pomagając mu przepić proszki wodą z butelki. Wróciłem do toalety i nalałem do miski letniej wody, by nie doznał wstrząsu. Wziąłem mały ręcznik i zamoczyłem go.-Połóż się-poprosiłem go gdy byłem już w sypialni.
Wykonałem jego polecenie i po połknięciu położyłem się na plecy. Przyłożył mi zimny okład w ręce-Zimno mi aniki- Zadygotałem patrząc prosząco mu w oczy...Czuje sie tak strasznie bezradnie i słabo...Jak dziecko...Jestem beznadziejny...Zawsze byłem.
Postawiłem miskę na szafce i wsunąłem się pod kołdrę. Objąłem jego ciałko ramieniem przyciskając jego bok, z racji, że nie mógł się obrócić, do swojego torsu. Położył okład na czole. Wziąłem jego dłonie w swoją i zacząłem je rozgrzewać. Rozgrzałbym go szybko...ale ma gorączkę, wiec lepiej nie i on tego nienawidzi.-Spróbuj iść jeszcze spać-powiedziałem łagodnie.
Ma zimne dłonie...i dotknął mojego policzka...w poszukiwaniu ciepła? Dotknąłem jego czoła. Ma naprawdę wysoką gorączkę - Zaczekaj-powiedziałem i wypuszczając go z objęć wszedłem do łazienki. Z apteczki wyjąłem kilka tabletek. Zaniosłem je do pokoju. Podałem je Itachiemu pomagając mu przepić proszki wodą z butelki. Wróciłem do toalety i nalałem do miski letniej wody, by nie doznał wstrząsu. Wziąłem mały ręcznik i zamoczyłem go.-Połóż się-poprosiłem go gdy byłem już w sypialni.
Wykonałem jego polecenie i po połknięciu położyłem się na plecy. Przyłożył mi zimny okład w ręce-Zimno mi aniki- Zadygotałem patrząc prosząco mu w oczy...Czuje sie tak strasznie bezradnie i słabo...Jak dziecko...Jestem beznadziejny...Zawsze byłem.
Postawiłem miskę na szafce i wsunąłem się pod kołdrę. Objąłem jego ciałko ramieniem przyciskając jego bok, z racji, że nie mógł się obrócić, do swojego torsu. Położył okład na czole. Wziąłem jego dłonie w swoją i zacząłem je rozgrzewać. Rozgrzałbym go szybko...ale ma gorączkę, wiec lepiej nie i on tego nienawidzi.-Spróbuj iść jeszcze spać-powiedziałem łagodnie.
-Nie
mogę-Jęknąłem i przybliżyłem się jak tylko mogłem do jego ciała...-Głowa mnie
boli. - Nie dam rady...Aaa zimno mi...Mógłby się na mnie położyć i tak mnie
ogrzać.- Onisama...-Zadygotałem-Płakałeś przeze mnie?- Spytałem ze strasznym
poczuciem winy i kichnąłem.
Skąd...oczy...zapomniałem. Musiałem mieć czerwone oczy. Uśmiechnąłem się do niego ciepło-Nie, Oczywiście, że nie przez Ciebie-powiedziałem spokojnie. Jakbym chciał się wykręcać, że nie płakałem, by się skapnął od razu. Ale naprawdę nie przez niego. Przez swoja głupotę...
Skąd...oczy...zapomniałem. Musiałem mieć czerwone oczy. Uśmiechnąłem się do niego ciepło-Nie, Oczywiście, że nie przez Ciebie-powiedziałem spokojnie. Jakbym chciał się wykręcać, że nie płakałem, by się skapnął od razu. Ale naprawdę nie przez niego. Przez swoja głupotę...
Pokręciłem
głowę-Możesz się na mnie położyć?- Spytałem z załzawionymi oczami. Tak
strasznie mi zimno. Tak straszni potrzebuję ciepła...Mam co raz większe
dreszcze... Ciekawe jakby to było gdybym umarł? Ciekawe czy jest coś po
śmierci. Ciekawe, czy ktoś by sie przejął. Ciekawe jakby zareagował
aniki...Chciałbym to wtedy zobaczyć...Wszystko tak z boku...Nie zobaczę nigdy.
Zdziwiła
mnie jego prośba. Zimno mu, to dlatego. Zrobiłem to co chciał. Objąłem go
ramieniem by było mu cieplej. Szczelnie opatuliłem nas kołdrą i przywarłem do
niego. Starałem się na nim nie leżeć całkowicie, by go nie przygnieść. Drugą
ręką się podtrzymywałem.
Wykonał
bezwzględnie moje polecenie na co uśmiechnąłem się. Jest mi tak ciepło
teraz..Zacząłem dotykać mu nagiej klatki piersiowej dłońmi...Tak cudownie
ogrzewa mi ręce. Mruknąłem z przyjemności. Przymknąłem oczka. Teraz tylko
został mi ten nie miłosierny ból w głowie...-Co się stało Sasuke?- Spytałem
czując wystarczający komfort by zatroszczyć się o niego.Miałem ochotę jęknąć gdy zaczął mnie dotykać. Pierwszy raz coś takiego… Zagryzłem jednak wargę, nic się nie odzywając. Zatopiłem twarz w poduszki obok jego głowy.-Nic się nie stało.-odpowiedziałem przekręcając szyję tak, bym mógł mówić i oddychać.
Nic się nie stało? Przybliżył się bardziej więc trochę mi było trudniej ogrzewać sobie ręce o jego klatkę piersiową. Zjechałem dłońmi na jego plecy jadąc po jego bokach. Nie chcę się od niego odrywać i tracić tego ciepła.-Kłamiesz aniki- Westchnąłem zmartwiony i zerknąłem w lewo na jego twarz...Co mu jest teraz? Zagryzł wargę. Podniosłem rękę i dotknąłem bardzo nieśmiało jego ust. Szybko jednak oderwałem dłoń i wróciłem do masowania mu pleców, a tym samym ogrzewania sobie dłoni. W jego oczach jest pożądanie? Przestałem ruszać dłońmi- Aniki... jesteś zbokiem- Mruknąłem i zaczerwieniłem się na twarzy.
Prychnąłem zirytowany. Nie moja wina, że tak bardzo reaguję na jego dotyk. Że też tak bardzo go pożądam...-To nic ważnego-dla Ciebie nie powinno być bynajmniej.-Przecież nic Ci nie robię, więc o co Ci chodzi?- mruknąłem. Ma takie delikatne dłonie...ahh żeby on mnie kochał, tak jak ja jego...to tylko moje marzenie...a jak wiadomo one się nigdy nie spełniają.
O co mi chodzi.-Taa...-Mruknąłem z uśmiechem.-Wiem o czym myślisz.To wystarczy-Zaśmiałem się i zdjąłem z niego ręce.Położyłem je zewnętrzną stroną na jego szyji. Czuję się jakby był moim pluszakiem...Chociaż ta pozycja jest dziwna...Chociaż przeważnie siedzę mu na kolanach i wtedy...albo od tyłu i moje ręce są związane...Wtedy jest zły i brutalny...Wtedy boli najbardziej ale przynajmniej nie czuję przyjemności.-Hmm... wiesz... to na tyle ważne, że płakałeś więc chcę wiedzieć czemu cierpisz.Martwię się o Ciebie bo Cię kocham-Powiedziałem szczerze z troską i czułością.
-Ha ha ha bardzo śmieszne. Ja sobie ciała nie wybierałem i nie wybierałem jak ma reagować-mruknąłem niezadowolony. Nie mogę mu powiedzieć...nie powinien o tym wiedzieć. Spojrzałem na niego z czułością-To nic takiego ototou, nie musisz się martwić, ale dziękuję za troskę.-Złożyłem delikatny pocałunek na jego policzku. Nie będę go ranił...chociaż to jest takie ciężkie...
Pocałował mnie w policzek.Nawet to dziwnie poczułem...Moje ciało reaguje tak samo na niego dziwnie, ale to pewnie przez to że wiele razy pieprzył mnie i dotykał...Nie zliczył bym nawet tego.Ciało... No tak...Kręcę go i to silnie...Kręcę go tylko ciałem.O czym ja myślę!-Nie zadawala mnie taka odpowiedź-Odpowiedziałem patrząc w jego oczka.Zacząłem gładzić mu policzek dłonią
Westchnąłem-Widzisz Ita...to nie jest takie proste. I po prostu...lepiej będzie gdy nie będziesz wiedział-uśmiechnąłem się do niego czule. To takie przyjemne...czemu nie może mnie tak częściej dotykać? Bo się brzydzi...A teraz co czuje? Ciekawe...nie zmuszałem go do niczego...
Nie takie proste.Nie ufa mi.. Skrzywiłem się słysząc jego słowa-To boli-Mruknąłem niezadowolony i zmarszczyłem brwi-Powiedz mi proszę.Dobrze wiesz że możesz mi zaufać.Jestem twoim bratem...Dobrze wiesz, że Cię nie zranię-Konytnuowałem w poruszeniu.Lepiej żebym nie wiedział?To tak jakby to dotyczyło mnie...To tak jakbym robił coś źle albo chciał mnie zostawić.To straszne.Boję sie.
Nie powinienem mu mówić....będę obrzydzał go jeszcze bardziej... dotknąłem mokrego ręcznika na jego czole. Już ciepły. Nie patrzyłem mu w oczy. Biłem się z myślami. Powiedzieć...powinien wiedzieć...nie, wcale że nie...Odsunąłem się odrobinę od niego. Podniosłem się i namoczyłem od nowa materiał kładąc mu na wciąż ciepłym czole. Mam dość już ukrywania tego.-Powiedz Itachi...co o mnie myślisz...-Zapytałem...-nie chwila nie tak...tylko powiedz szczerze...tak jak czujesz...kim dla mnie jesteś?- Zadałem inne pytanie. Wiem, że może mu się wydawać to dziwne, ale chcę znać odpowiedź. Spojrzałem mu w oczy.
I jak? Podobało się? Kolor pasuje? Przepraszamy za wszelkie błędy i że tak późno dodałyśmy, ale obie byłyśmy zabiegane. Następy pojawi się szybciej jeśli będzie tyle komentarzy.
Elisha- Bardzo nam miło. Ja też żałuję czasami, że właśnie w taki sposób się nie kończy.
Rika-chan - Wcześniej był na onecie, ale za bardzo mnie wnerwił. Cieszę się, że Ci się podoba. Ano chciałyśmy coś czego jeszcze nie ma na necie ^ ^ Mam nadzieję, że teraz już się nie będzie mylić :] Na moim blogu też się każdy mylił xD
Kika - To dobrze, że jeszcze nie ma takiego pomysłu ^ ^ Cieszę się, że Ci się podoba.
Nina - Ja się nie spodziewałam, że będą takie miłe komentarze i że się spodoba komuś :) Cieszę się, że wciągnęło Cię.
Wszystkim dziękuję za komentarz! Następny rozdział i następny i następny... już napisane ( tylko nie zbetowane). Zapraszam do komentowania!
Powiadamiam tylko przez gg, jakby co.